20 sierpnia 2019

Clifton #2

Wiele osób uwielbia filmy z najsłynniejszym szpiegiem pracującym dla MI6, czyli agentem 007. W najbliższym filmie ma drastycznie zmienić swoje oblicze (w tym płeć), co nie podoba się ogromie osób, co widać szczególnie po wypowiedziach amerykańskich blogerów. Niemniej dziś będzie o innym agencie jej królewskiej mości, pracującym również jako detektyw amator i współpracującym z MI5. Mowa o Haroldzie Wilberforce Cliftonie, byłym pułkowniku MI5, kawalerze i miłośniku płacenia mandatów, przez co jest stałym klientem pewnego sierżanta z londyńskiej drogówki. Seria "Clifton" to ciekawe połączenie klasycznego komiksu humorystycznego z rasowym komiksem szpiegowskim. Za jego scenariusz oraz rysunek odpowiada Bédu (Bernard Dumont), autor słynnej serii "Hugo". W tym albumie Bédu pomagał przy jednej z przygód Bob de Groot, który napisał do niej scenariusz, aczkolwiek i tak całość jest pomysłu Bédu. Dla kogo zatem jest ta seria? Odpowiedź znajdziecie poniżej.

Przygody Cliftona ukazują się u nas w wydaniach zbiorczych, zawierających po 4 tomy w każdym albumie. Nie trzeba koniecznie chwytać za pierwszy album, bowiem każda przygoda jest zamkniętą opowieścią, choć czasem znajdziemy delikatne nawiązania do jakichś postaci z przeszłości. Prezentowany tutaj album ma numerek drugi, przy czym w tym miesiącu pojawi się już album trzeci, zatem w sumie będziemy mogli przeczytać 12 przygód dość humorystycznego detektywa. Clifton jest bowiem ucieleśnieniem chyba wszystkich przywar angielskiego kawalera, który pracował dla służb specjalnych. Kobieciarz, trochę fajtłapa, arogancki i zbyt pewny siebie, ale w tym połączeniu wypada naprawdę zabawnie. Przy swoich wadach ma on jednak serię istotnych zalet, jak inteligencja, wytrwałość w dążeniu do celu albo waleczność. To naprawdę ciekawie napisana postać, mocno jednak różniąca się od mojego ulubieńca w osobie rudego trubadura imieniem Hugo.

Bédu stworzył tutaj ciekawą przeciwwagę dla klasycznych filmów, książek czy komiksów szpiegowskich. Z jednej strony to literatura dla dzieci, z drugiej nawet takie stare byki jak ja, będą się bawić przy tym tytule wyśmienicie. To jest właśnie siła jego komiksów, gdzie sam autor podkreśla, wybrał zawód, który jest niepoważny. I chwała mu za to, bo jego komiksy są przesiąknięte nie tylko humorem, ale też ciekawymi opowieściami z morałem. Nie ma sensu abym dalej wam truł głowę i wychwalał tą serię. Najlepiej samemu się przekonać, jak wiele ona potrafi dać radości, bo przygody pułkownika Cliftona nigdy się nie przedawnią i zawsze będą tryskać humorem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz