Guy Delisle jest jednym z moich ulubionych rysowników komiksowych, głównie za sprawą jego reportaży, z miejsc do jakich podróżował. Kupił mnie bezapelacyjnie fenomenalnymi "Kronikami Jerozolimskimi", czy "Kronikami Birmańskimi". To właśnie w nich pierwszy raz natknąłem się na rozdział, zatytułowany "Vademecum złego ojca", gdzie autor rozbrajał swoja szczerością. Owych historii uzbierało się na tyle dużo, że wydał osobny tomik im poświęcony i przyznaję, że czasami autentycznie zasłużył na łatkę "Ojca roku". Szczególnie w kategorii, Jak zestresować swoje dziecko, tak aby miało traumę na całe życie :)
Komiks to seria krótkich historyjek, przepełnionych humorem oraz ukazujących autora w krzywym zwierciadle. Nie wiem ile z tego, co tutaj przytacza jest prawdą, ale obstawiam, że mimo podkoloryzowania pewnych elementów, raczej całość miała miejsce w rzeczywistości. W tym momencie trochę współczuję jego dzieciakom, a kobietę, która za niego wyszła, muszę nazwać świętą i cierpliwą niewiastą. Trzeba przyznać, że facet ma dość ciekawe poczucie humoru, mogące przyprawić nie jedną osobę o traumę na całe życie. Choć z drugiej strony z czasem, być może, będzie się to wspominać wesoło.
Osobiście sam znam kilku gości, którzy bez namysłu skopiowaliby pewne dowcipy z tego komiksu, albo zachowywali się tak jak Guy Delisle. Jest to na swój sposób, że tak to ujmę, urocze. Sam z moim ojcem miałem zawsze dość lichy kontakt, głównie z powodu jego pracy. Starał się jak mógł i nadal to robi, ale nie mogę powiedzieć abyśmy byli z sobą blisko. Nie tak jak Delisle i jego dzieciaki. Czy tego żałuję? Szczerze, to nie wiem co odpowiedzieć. Chyba nie, szczególnie jeśli mój ojciec miałby robić mi kawały pokroju tych, co autor "Kronik Jerozolimskich". Niemniej czyta się to rewelacyjnie, zatem polecam z całego serca tą krótką i wyjątkowo zabawną lekturę.
Komiks to seria krótkich historyjek, przepełnionych humorem oraz ukazujących autora w krzywym zwierciadle. Nie wiem ile z tego, co tutaj przytacza jest prawdą, ale obstawiam, że mimo podkoloryzowania pewnych elementów, raczej całość miała miejsce w rzeczywistości. W tym momencie trochę współczuję jego dzieciakom, a kobietę, która za niego wyszła, muszę nazwać świętą i cierpliwą niewiastą. Trzeba przyznać, że facet ma dość ciekawe poczucie humoru, mogące przyprawić nie jedną osobę o traumę na całe życie. Choć z drugiej strony z czasem, być może, będzie się to wspominać wesoło.
Osobiście sam znam kilku gości, którzy bez namysłu skopiowaliby pewne dowcipy z tego komiksu, albo zachowywali się tak jak Guy Delisle. Jest to na swój sposób, że tak to ujmę, urocze. Sam z moim ojcem miałem zawsze dość lichy kontakt, głównie z powodu jego pracy. Starał się jak mógł i nadal to robi, ale nie mogę powiedzieć abyśmy byli z sobą blisko. Nie tak jak Delisle i jego dzieciaki. Czy tego żałuję? Szczerze, to nie wiem co odpowiedzieć. Chyba nie, szczególnie jeśli mój ojciec miałby robić mi kawały pokroju tych, co autor "Kronik Jerozolimskich". Niemniej czyta się to rewelacyjnie, zatem polecam z całego serca tą krótką i wyjątkowo zabawną lekturę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz