Pierwszy dyptyk mnie zachwycił, ale przy drugim już trochę straciłem zapał. Nie jest to zła opowieść, ale miałem wrażenie, że główny bohater nie ewoluował, a powinien to zrobić, zważywszy, że teraz prowadzi interes z dwoma kobietami. Z jednej strony mamy zupełnie nową przygodę, antagonistę nawiązującego do przeszłości naszego grabarza oraz wielce upartą Rose, której towarzyszy Pani Lin. Niemniej z drugiej strony fabuła tego odcinka mnie nie porwała. Cholera, miałem wrażenie, że czytam jedna z przygód Jonaha Hex, gdzie ten starł się z rzeźnikiem wykonującym zawód lekarza polowego. W praktyce bardzo dużo elementów tej opowieści wręcz pokrywało się niemal co do jednego z krótką historyjką rewolwerowca od DC Comics.
To jest tylko jedna z przyczyny, dla których ten tom czytało mi się tak sobie. Choć to raczej złe określenie. Czytało mi się go przyjemnie, ale ostateczne wrażenia były dość mieszane. Bowiem co tak naprawdę tutaj mamy. Jonas Crow, jego sęp oraz wspólniczka w interesie Panna Rose i towarzysząca jej Pani Lin wspólnie prowadzą, a raczej próbują to czynić, obwoźny zakład pogrzebowy. Niestety Crow niejako sabotuje wszelkie ich starania, przez co praktycznie nic nie zarabiają. Tutaj mam pewien zgrzyt, bowiem w pierwszym dyptyku Crow nie zawsze twardo handlował, jednak mimo wszystko zarabiał na swym biznesie, a teraz jakby na przekór Rose robi wszystko aby go zniszczyć. Jakoś nie do końca mi się to klei.
Tak czy inaczej natrafiają na dobre zlecenie, pochowania pewnej staruszki w domu majętnego hodowcy bydła, gdzie zrządzeniem losu Crow natrafia na swego dawnego dowódcę z czasów Wojny Secesyjnej. Ten robi scenę podczas pogrzebu zmarłej, czyli swej żony, ogłaszając przy tym że niejaki Ogr z Sutter Camp nadal żyje. Crow wraz z swoją ekipą lądują za bramami posiadłości, oczywiście nie otrzymawszy zapłaty, ale nasz grabarz zamierza poznać prawdę. Zakrada się do pokoju pułkownika i poznaje jego wersję wydarzeń na temat ich dawnego lekarza, którego przezywano Ogr. Facet był wykształconym oraz dobrze ułożonym chirurgiem, który lubił dla rozrywki torturować ludzi. Do tego fenomenalnie znał się na anatomii ludzkiego ciała. Jeśli ktoś czytał siódmy album Jonah Hex, ten od razu skojarzy podobieństwa. Są wręcz uderzające.
W tym momencie zaczyna się pościg za Ogrem, w który oczywiście włączają się obie kobiety. Z jednej strony było to oczywiste, ale z drugiej przesłanki Rose są jak dla mnie dość... głupie. Kobieta jakby straciła zdrowy rozsądek i pakuje się w sprawę, która zdecydowanie ją przerasta. W tym wypadku akcja mogła się potoczyć tylko w jeden sposób, a to sprawiło że scenariusz mnie nie zaskoczył. Zabolało, bowiem poprzednia przygoda potrafiła nieraz zwieźć na manowce moje przewidywania, dając mi coś zupełnie innego, a przy tym nie pozbawionego sensu. To było fajne. Teraz tego zabrakło.
Oczywiście to pierwsza część tego dyptyku, ale boję się, że drugi tom nie spełni moich oczekiwań. Chyba ze zginie któraś z kluczowych postaci, na co jednak nie liczę. Nie zdziwi mnie nawet "życiowy" happy end, który będzie na siłę chciał wycisnąć łzę z czytelnika i zagrać na jego emocjach. Jakieś łzawe rozstanie, zamiast przemówienia postaciom do rozumu. Choć może Dorison mnie zaskoczy. Może jednak będzie jakiś faktyczny fabularny twist, który kompletnie zmieni spojrzenie na cała sprawę. Może, bo po finale tego tomu na nic takiego się nie zanosi.
To jest tylko jedna z przyczyny, dla których ten tom czytało mi się tak sobie. Choć to raczej złe określenie. Czytało mi się go przyjemnie, ale ostateczne wrażenia były dość mieszane. Bowiem co tak naprawdę tutaj mamy. Jonas Crow, jego sęp oraz wspólniczka w interesie Panna Rose i towarzysząca jej Pani Lin wspólnie prowadzą, a raczej próbują to czynić, obwoźny zakład pogrzebowy. Niestety Crow niejako sabotuje wszelkie ich starania, przez co praktycznie nic nie zarabiają. Tutaj mam pewien zgrzyt, bowiem w pierwszym dyptyku Crow nie zawsze twardo handlował, jednak mimo wszystko zarabiał na swym biznesie, a teraz jakby na przekór Rose robi wszystko aby go zniszczyć. Jakoś nie do końca mi się to klei.
Tak czy inaczej natrafiają na dobre zlecenie, pochowania pewnej staruszki w domu majętnego hodowcy bydła, gdzie zrządzeniem losu Crow natrafia na swego dawnego dowódcę z czasów Wojny Secesyjnej. Ten robi scenę podczas pogrzebu zmarłej, czyli swej żony, ogłaszając przy tym że niejaki Ogr z Sutter Camp nadal żyje. Crow wraz z swoją ekipą lądują za bramami posiadłości, oczywiście nie otrzymawszy zapłaty, ale nasz grabarz zamierza poznać prawdę. Zakrada się do pokoju pułkownika i poznaje jego wersję wydarzeń na temat ich dawnego lekarza, którego przezywano Ogr. Facet był wykształconym oraz dobrze ułożonym chirurgiem, który lubił dla rozrywki torturować ludzi. Do tego fenomenalnie znał się na anatomii ludzkiego ciała. Jeśli ktoś czytał siódmy album Jonah Hex, ten od razu skojarzy podobieństwa. Są wręcz uderzające.
W tym momencie zaczyna się pościg za Ogrem, w który oczywiście włączają się obie kobiety. Z jednej strony było to oczywiste, ale z drugiej przesłanki Rose są jak dla mnie dość... głupie. Kobieta jakby straciła zdrowy rozsądek i pakuje się w sprawę, która zdecydowanie ją przerasta. W tym wypadku akcja mogła się potoczyć tylko w jeden sposób, a to sprawiło że scenariusz mnie nie zaskoczył. Zabolało, bowiem poprzednia przygoda potrafiła nieraz zwieźć na manowce moje przewidywania, dając mi coś zupełnie innego, a przy tym nie pozbawionego sensu. To było fajne. Teraz tego zabrakło.
Oczywiście to pierwsza część tego dyptyku, ale boję się, że drugi tom nie spełni moich oczekiwań. Chyba ze zginie któraś z kluczowych postaci, na co jednak nie liczę. Nie zdziwi mnie nawet "życiowy" happy end, który będzie na siłę chciał wycisnąć łzę z czytelnika i zagrać na jego emocjach. Jakieś łzawe rozstanie, zamiast przemówienia postaciom do rozumu. Choć może Dorison mnie zaskoczy. Może jednak będzie jakiś faktyczny fabularny twist, który kompletnie zmieni spojrzenie na cała sprawę. Może, bo po finale tego tomu na nic takiego się nie zanosi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz