2 maja 2019

Ernest i Rebeka #2: Szkoła wygłupów

Drugi tom o przygodach małej Rebeki, która krzyczy na ludzi gdy mówią na nią "malutka", oraz odważnego mikroba Ernesta, przenosi nas do okresu wczesnoszkolnego. Rebeka jest już bardziej odporna na choroby, idzie do szkoły, zaś jej rodzice się w zasadzie rozeszli. Formalnie są w separacji, ale rozwód wydaje się być już tylko kwestią podpisania stosownych papierków. Mama Rebeki znalazła sobie kogoś innego, zaś jej tata mieszka w przyczepie nad morzem. Tam też poznaje kobietę, będącą samotną matką, ale ten wątek na razie nie jest specjalnie rozwinięty. Komiks natomiast mocno skupia się na innych elementach, jak przyjaźń, zaufanie, czy odpowiedzialność. Ten ostatni punkt jest w zasadzie podstawą drugiego albumu, bowiem przewija się we wszystkich zawartych w nim historiach.

Jako, że seria jest u nas wydawana w albumach zbiorczych, łatwiej jest dostrzec pewne elementy. Wspomniana odpowiedzialność, jest ukazana na kilku płaszczyznach. Odpowiedzialność za swoje zdrowie i nie nadużywanie używek, bo może się to źle skończyć. Odpowiedzialna miłość, która nie wybacza zdrady. Odpowiedzialny nauczyciel. Odpowiedzialny rodzic. Odpowiedzialne... dziecko. Tak, komiks nikogo nie głaszcze po główce, nie daje ulg i bonusów za bycie małym. Od samego początku uczy, że należy być odpowiedzialnym inaczej konsekwencje mogą być bardzo poważne. Bardzo podobało mi się rozłożenie tego akcentu w konkretnych sytuacjach, które jako całość składają się na naprawdę interesującą opowieść.

Oczywiście nie zabrakło tutaj sporej dawki humoru, czasem przybierającego formę satyry. Ernest dwoi się i troi, a raczej namnaża, aby pomóc swoim nosicielom w walce z przeciwnościami losu. On też pokazuje innym czym jest odpowiedzialność. Odpowiedzialność za bliska ci osobę (lub mikroba), czy też branie na siebie odpowiedzialności za popełnione czyny. Dodatkowo Ernest sporo tutaj mówi o samej przyjaźni i wierności. Na tym polu nie mało ma też do powiedzenia Koralia, siostra tytułowej Rebeki. Jest ona w liceum, chłopak ja zdradza, a tajemniczy jegomość wodzi za nas na internetowym czacie. Dziewczyna jest nieźle zagubiona, do tego rozdarta i niepewna tego, co ją czeka. Nieuchronny rozwód rodziców oraz nowy "facet" jej mamy, wcale nie pomagają pokonać piętrzących się trosk.

"Ernest i Rebeka" to słodko-gorzka piguła i jak na razie utrzymuje formę. Bardzo czekam na trzeci album, bowiem chce poznać dalsze losy tej dwójki, Koralii i Dziadka Owadka. Ten ostatni tradycyjnie napytał sobie sam biedy, gdyż nie był zbyt odpowiedzialny w kwestii własnego zdrowia. Obstawiam, że seria w dalszych tomach utrzyma swój wysoki poziom. Zarówno na stopie scenariuszowej, jak i graficznej. Przyznaję, że niezwykle pozytywnie mnie zaskoczyła i ciężko mi będzie znaleźć godnego jej następcę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz