W Polsce często spotykam się z reakcją, że od czasu śmierci Rene Goscinnego wraz z nim umarło wiele serii. W tym oczywiście przygody niepokonanych Gallów, co to stawiają opór rzymskiemu najeźdźcy. Z drugiej strony w dzisiejszym, moim zdaniem mocno porąbanym na tle "poprawności politycznej", świecie natrafiałem na artykuły mówiące o szkodliwym działaniu komiksów oraz filmów o Asteriksie i Obeliksie. Raz że rasizm, dwa że propagowanie przemocy pośród dzieci, a nawet były takie głosy, że komiks obraża mniejszości seksualne. Serio, nie mam bladego pojęcia gdzie. I wiecie, olałbym te pojedyncze głosy sfrustrowanych ludzi, którzy wszędzie widza wrogów. Jednak jeśli takie kretynizmy wypisują duże serwisy, np. Film Web wraz z ich recenzją "Osiedla Bogów", to zaczynam się zastanawiać, czy aby nie przekroczyliśmy już pewnej granicy absurdu. Postawię sprawę jasno - jestem wiernym fanem tej serii komiksowej, uwielbiam nową linię która wyszła spod ręki duetu Conrad-Ferri i.... najnowszy film "Tajemnica Magicznego Wywaru" bardzo mi się podobał.
Ten tekst będzie w praktyce omówieniem filmu, z nawiązaniem do komiksu, który w praktyce jest jego streszczeniem, do tego zrobionym po łebkach. Obstawiam, choć to tylko moje przypuszczenie, że komiks miał we Francji promować film. Poprzednia animacja, czyli wspomniane już "Osiedle Bogów" przypadła mi do gustu, mimo poważnych różnic względem komiksowego oryginału. Niemniej nie oczekiwałem dokładnego przełożenia komiksu na ekran, dlatego w kinie bawiłem się przednio. Zresztą obecnie mam od lat film na DVD i w praktyce co roku do niego wracam, choć nie tak często jak do np. "Asteriksa w Brytanii".
Nowa przygoda nieposkromionych Gallów jest tym, co bawiło mnie od zawsze w tej serii. Co więcej - animacja oddaje jej hołd, nawiązując do wielu starych komiksów czy filmów. Np. "Walka wodzów" (komiks), "Asteriks i kociołek" (film), "Asteriks i Goci" (komiks), czy ostatniej animacji, wspomnianej już dwukrotnie. Czasem są to znaczące nawiązania, innym razem delikatne. Np. Gaj druidów, który poznaliśmy podczas lektury "Asteriks i Goci", albo ten sam legion z "Osiedla Bogów", który naciera na wioskę Gallów, aby wyczerpać ich zapasy Napoju Magicznego. Zresztą ten motyw był już kilka razy w innych filmach/komiksach. Jest tego sporo i wierny fan serii, z pewnością wyłapie wszystkie smaczki, co tylko umili mu seans.
Niestety tego zabrakło już w komiksowej "adaptacji" filmu, bowiem tam nie sposób było upchnąć tego wszystkiego. czemu? Bowiem zamiast klasycznego komiksu, otrzymaliśmy... książeczkę. Taaaaa..... Co prawda już w przeszłości kilka razy wychodziły podobne "komiksy", ale nigdy nie odniosły jakiegoś specjalnego rozgłosu. Ot, zapchaj dziura dla wiernych fanów, którzy kupili ją bardziej z przyzwyczajenia i kolekcjonerskich zapędów. Sam zaliczam się zresztą do tego grona. Jedyne co wypada w tym komiksie świetnie to rysunek. Nawiązuje on bowiem do prac Uderzo, utrzymując tym samym ducha serii, na której wychowały się pokolenia.
W tym momencie na wierzch wypływa moja nerdoza, bowiem żałuję, że nowa animacja nie jest rysowana tylko komputerowa. Nie zrozumcie mnie źle - od strony techniczne "Tajemnica Magicznego Wywaru" wygląda świetnie. Dopracowane animacje postaci, dynamiczna praca kamery, świetny montaż, wypełniona postaciami oraz obiektami scenografia. To naprawdę przykuwa oko. Niemniej dla takiego starego wygi jak ja, który spędził z Asteriksem, Obeliksem i Idefiksem kawał życia, nadal nic nie pokonało animacji z "Asteriksa w Brytanii". Gdy zatem widzę komiks, pokazujący mi, jak można było narysować ten film, to moje serduszko łka żałośnie, choć z drugiej strony cieszy się, gdy widzi kolejne pokolenie wychowywane na tym wybitnym dziele.
Jeśli idzie o dialogi, to jest naprawdę na bogato. Oczywiście nie jest to film adresowany do najmłodszych, którzy nie zrozumieją połowy gagów. Od zawsze ta seria była pod nieco starszego odbiorce, dedykowana głównie młodzieży i dorosłym. Dlatego w kinie najlepiej bawili się ojcowie, którzy nieraz turlali się ze śmiechu w swoich fotelach. Scenariusz jedzie w zasadzie po każdym i nie zostawia suchej nitki na stereotypach, szczególnie tych dotyczących kobiet i relacji uczeń-mistrz. Piratom, którzy występują dość często, też się ostro dostaje, zaś główny antagonista Sulfuriks jest po prostu rewelacyjnie napisany. Nie zawiódł też nasz rodzimy dubbing, który brzmi wręcz cudownie.
Zatem jeśli jeszcze nie oglądaliście "Tajemnicy Magicznego Wywaru" to idźcie do kina. Komiks traktuję jako reklamową broszurkę, słowem - jest zbędny. Owszem, ładnie wygląda, ale na tym jego rola się kończy. Animacja natomiast jest po prostu cudowna. Ja bawiłem się na niej przednie, wielokrotnie wybuchając na sali śmiechem. Mi to wystarczy jako dowód, że autorzy tego filmu odrobili solidnie pracę domową. Na pewno nabędę go sobie na DVD, gdy już się pojawi, i będę do niego często wracał. Na pewno częściej niż do "Dwunastu prac Asteriksa", a to już jest naprawdę ogromny wyczyn.
Ten tekst będzie w praktyce omówieniem filmu, z nawiązaniem do komiksu, który w praktyce jest jego streszczeniem, do tego zrobionym po łebkach. Obstawiam, choć to tylko moje przypuszczenie, że komiks miał we Francji promować film. Poprzednia animacja, czyli wspomniane już "Osiedle Bogów" przypadła mi do gustu, mimo poważnych różnic względem komiksowego oryginału. Niemniej nie oczekiwałem dokładnego przełożenia komiksu na ekran, dlatego w kinie bawiłem się przednio. Zresztą obecnie mam od lat film na DVD i w praktyce co roku do niego wracam, choć nie tak często jak do np. "Asteriksa w Brytanii".
Nowa przygoda nieposkromionych Gallów jest tym, co bawiło mnie od zawsze w tej serii. Co więcej - animacja oddaje jej hołd, nawiązując do wielu starych komiksów czy filmów. Np. "Walka wodzów" (komiks), "Asteriks i kociołek" (film), "Asteriks i Goci" (komiks), czy ostatniej animacji, wspomnianej już dwukrotnie. Czasem są to znaczące nawiązania, innym razem delikatne. Np. Gaj druidów, który poznaliśmy podczas lektury "Asteriks i Goci", albo ten sam legion z "Osiedla Bogów", który naciera na wioskę Gallów, aby wyczerpać ich zapasy Napoju Magicznego. Zresztą ten motyw był już kilka razy w innych filmach/komiksach. Jest tego sporo i wierny fan serii, z pewnością wyłapie wszystkie smaczki, co tylko umili mu seans.
Niestety tego zabrakło już w komiksowej "adaptacji" filmu, bowiem tam nie sposób było upchnąć tego wszystkiego. czemu? Bowiem zamiast klasycznego komiksu, otrzymaliśmy... książeczkę. Taaaaa..... Co prawda już w przeszłości kilka razy wychodziły podobne "komiksy", ale nigdy nie odniosły jakiegoś specjalnego rozgłosu. Ot, zapchaj dziura dla wiernych fanów, którzy kupili ją bardziej z przyzwyczajenia i kolekcjonerskich zapędów. Sam zaliczam się zresztą do tego grona. Jedyne co wypada w tym komiksie świetnie to rysunek. Nawiązuje on bowiem do prac Uderzo, utrzymując tym samym ducha serii, na której wychowały się pokolenia.
W tym momencie na wierzch wypływa moja nerdoza, bowiem żałuję, że nowa animacja nie jest rysowana tylko komputerowa. Nie zrozumcie mnie źle - od strony techniczne "Tajemnica Magicznego Wywaru" wygląda świetnie. Dopracowane animacje postaci, dynamiczna praca kamery, świetny montaż, wypełniona postaciami oraz obiektami scenografia. To naprawdę przykuwa oko. Niemniej dla takiego starego wygi jak ja, który spędził z Asteriksem, Obeliksem i Idefiksem kawał życia, nadal nic nie pokonało animacji z "Asteriksa w Brytanii". Gdy zatem widzę komiks, pokazujący mi, jak można było narysować ten film, to moje serduszko łka żałośnie, choć z drugiej strony cieszy się, gdy widzi kolejne pokolenie wychowywane na tym wybitnym dziele.
Jeśli idzie o dialogi, to jest naprawdę na bogato. Oczywiście nie jest to film adresowany do najmłodszych, którzy nie zrozumieją połowy gagów. Od zawsze ta seria była pod nieco starszego odbiorce, dedykowana głównie młodzieży i dorosłym. Dlatego w kinie najlepiej bawili się ojcowie, którzy nieraz turlali się ze śmiechu w swoich fotelach. Scenariusz jedzie w zasadzie po każdym i nie zostawia suchej nitki na stereotypach, szczególnie tych dotyczących kobiet i relacji uczeń-mistrz. Piratom, którzy występują dość często, też się ostro dostaje, zaś główny antagonista Sulfuriks jest po prostu rewelacyjnie napisany. Nie zawiódł też nasz rodzimy dubbing, który brzmi wręcz cudownie.
Zatem jeśli jeszcze nie oglądaliście "Tajemnicy Magicznego Wywaru" to idźcie do kina. Komiks traktuję jako reklamową broszurkę, słowem - jest zbędny. Owszem, ładnie wygląda, ale na tym jego rola się kończy. Animacja natomiast jest po prostu cudowna. Ja bawiłem się na niej przednie, wielokrotnie wybuchając na sali śmiechem. Mi to wystarczy jako dowód, że autorzy tego filmu odrobili solidnie pracę domową. Na pewno nabędę go sobie na DVD, gdy już się pojawi, i będę do niego często wracał. Na pewno częściej niż do "Dwunastu prac Asteriksa", a to już jest naprawdę ogromny wyczyn.