7 grudnia 2018

Wielki zły lis

Uwielbiam komiks francuski oraz belgijski, z którym spędziłem szmat mojego życia. W zasadzie większość, choć nadal młody ze mnie człek. "Wielki zły lis" był wyczekiwanym przeze mnie tytułem, gdyż do kina nie miałem możliwości się na niego wybrać, gdy był u nas grany. Niestety przeszedł bez większego echa (brak sensownej reklamy), a szkoda, bo to dzieło warte uwagi. Komiks wchłonąłem błyskawicznie, wiele razy rozbawił mnie do łez i zgadzam się z osobami twierdzącymi, że to bardziej lektura dla starszego czytelnika, niż berbecia. Owszem, dzieciaki też będą się dobrze bawić, ale mamy tutaj sytuację rodem z takich serii, jak "Lucky Luke" albo "Asterix i Obelix", gdzie starszy, bardziej świadomy i oczytany odbiorca wyciągnie z przedstawionej historii znacznie więcej treści. Zapraszam zatem do lektury moich pochwał na temat tego tytułu, bowiem jest o czym opowiadać.

Przedstawiam wam lisa. Sardelową mordę, ryżego socjopatę, albo pierdziryjka. Takich bowiem określeń wobec naszego bohatera używają inne zwierzęta z lasu oraz lokalnej farmy. Nie bez powodu, bowiem nasz rudzielec, to kompletna ofiara losu. Stara się jak może, pobiera nauki u swego starszego kolegi wilka, ale i tak efekt jest żaden. Drób na farmie spuszcza lisowi łomot, pies każe mu sprzątać powstały po tym bałagan, a królik, świnia i reszta spoglądają na biedaka z politowaniem. Pewnego razu wilk wpada na diabelski pomysł. A co jeśli zamiast kury, ukraść kurze jajka? Cóż... owocuje to pewnymi komplikacjami natury... rodzicielskiej.

Komiks jest utrzymany w fenomenalnej stylistycy. Rysowane ołówkiem kontury, pociągnięto tuszem, zaś całość pomalowano akwarelami. Efekt jest naprawdę genialny i zapada w pamięć widza. Zresztą już sama okładka przykuwa oko z daleka. Dodatkowo Benjamin Renner zrezygnował z klasycznego podziału komiksu na "okienka", co daje efekt jakbyśmy oglądali kadry z filmu animowanego. Płynność pomiędzy poszczególnymi scenami jest bardzo duża, zaś szersze kadry prezentują się doskonale. Usunięto również klasyczne dymki, zaś wypowiedzi postaci są "zawieszone" koło nich. Nie burzy to lektury, bowiem dialogi są zwięzłe, a przy tym genialnie napisane. Zresztą spójrzcie na scenę poniżej:


Efekt ten udało się przenieść do animacji, co świetnie prezentuje zwiastun oraz przykładowe kadry. Udało się uchwycić specyficzny klimat komiksu, charakterystykę poszczególnych postaci oraz kreskę Rennera. Widać to bardzo dobrze, jeśli spojrzycie na kadr z filmu, zamieszczony poniżej. Przedstawia te same postacie, co ilustracja powyżej, czyli wilka oraz lisa, tudzież zieleń lasu, w którym mieszkają. Wygląda to naprawdę bardzo dobrze i pozwala szybko wczuć się w przedstawianą historię, szczególnie osobom znającym materiał źródłowy. Nie bez powodu film nagrodzono też statuetką Cesara w 2017 roku, za najlepszą animację.


Przechodząc do poszczególnych postaci, to są one w komiksie przedstawione ciekawie. Nieudolny lis, stoicki wilk, kura pieniaczka, czy leniwy pies. Humor zawarty w komiksie, jest skierowany do bardziej dojrzałego czytelnika, który wyłapie wszelkie niuanse sytuacyjne oraz językowe. Niemniej małe dzieci zapewne też będą się dobrze bawić, bowiem mamy tutaj gagi rodem z klasyków, o których pisałem we wstępie tego materiału. Jest więc wesoło, szyderczo, zaś finał to perełka. Kilka razy prawie popłakałem się ze śmiechu, przy bardziej pokręconych scenach.

Jeśli ktoś jest miłośnikiem komedii francuskich, takich z wyższej półki scenariuszowej, to "Wielki zły lis" trafi do jego serca bezbłędnie. Naprawdę warto sięgnąć po ten tytuł i przytulić go na święta. Zapewne zostanie z nami na długo po nich i będziemy do niego wracać jak mucha do miodu. Czy też raczej lis do kurnika. Czekam też z niecierpliwością, aż u nas zostanie wydana na DVD animacja. Mimo różnic w odniesieniu do komiksu, jest tak samo obłędna i cudownie narysowana.

Komu komiks może się spodobać?
Miłośnikom francuskiego kina komediowego.

Czy kupił bym komiks, gdybym nie otrzymał go do recenzji?
Dla rudzielca - zawsze :)

Czy komiks zakwalifikował się do podsumowania 2018?
Tak i będzie walczył o tytuł najlepszego komiksu dziecięcego, jaki przeczytałem w 2018 roku.