Kalambury lubi chyba każdy. Seria "Koncept" w zasadzie jest tego sztandarowym przykładem. Banalne zasady, spora dawka emocji i do tego można bawić się w dużym gronie znajomych. Prezentowana tutaj odsłona jest, jak sama nazwa mówi, tytułem skierowanym do najmłodszych. I to się sprawdza, choć nawet dorośli potrafią się przy niej bardzo dobrze bawić. czy jednak gra jest pozbawiona wad? Cóż... nie. Co prawda nie przeszkadzają one w rozgrywce, poza sporadycznymi sytuacjami, to jednak występują. W unboxingu prezentowałem zawartość pudełka, więc dziś skupię się na samej mechanice i finalnej ocenie. Materiał nie będzie przesadnie długi, bowiem sama gra też jest dość krótka. Zatem zainteresowanych moją opinią o "Koncept Kids: Zwierzaki" zapraszam do lektury.
Zacznijmy od tego, że grę uznaję za naprawdę dobrą. BA! Miejscami bardzo dobrą, choć nie rewelacyjną. O wiele bardziej podoba mi się inny tytuł od tego wydawcy, czyli "Fauna". Tak, wiem, mechanika zupełnie inna, ale daje tyle samo frajdy, a próg wejścia też jest bardzo niski. No dobra - zerowy. W przypadku dziś omawianego tytułu rozgrywka jest o wiele szybsza, ale jednak okupiona dwoma frustrującymi wadami. Po pierwsze na kartach brak nazwy zwierzęcia. Teoretycznie to bzdet, bo 80% zwierzaków jest powszechnie znana. Gorzej gdy trafimy na zwierzęta pokroju salamandry plamistej, krocionoga piaskowego, rudzika albo Rohatyńca nosorożca (chrząszcz z charakterystycznymi "rogami" na głowie i pancerzu). Wtedy dzieciom, a nawet dorosłym, potrafi sprawić to kolosalny problem.
Druga wada jest mniejsza i da się ją spokojnie obejść. Mianowicie karty prześwitują w mocnym lub białym świetle. Szczególnie jeśli włoży się je do podstawki. W słabym żółtym oświetleniu albo naturalnym z lekkim półmrokiem, nie ma takiego efektu, jednak w innych okolicznościach będziemy widzieć wszystko. Dlatego lepiej odgadywana kartę trzymać w ręce, lub kłaść zakrytą na stole. Problem sam się rozwiązuje. To są w zasadzie wszystkie wady, jakie wyłapałem. No może poza brakiem ikony "płetwy" na planszy głównej i już tłumaczę o co dokładnie mi chodzi.
Otóż gra polega na odgadywaniu haseł zwierząt. Jeden gracz odgaduje, a reszta podpowiada, układając na planszy gdzie są podpowiedzi, odpowiednie ramki na konkretnych polach. Np. jeśli mamy panterę, to możemy dać takie wskazówki jak "czarna", "sierść", "dżungla", "mięsożerna", "4 łapy" i tak dalej. Każda kolejna podpowiedź da nam po prostu niższą pozycję w rankingu, ale grunt aby odgadnąć hasło. I tutaj pojawia się brak wspomnianego pola "płetwy", które wiele razy by się przydało. Zresztą "muszli" też brak.
Oczywiście można odwrócić rolę i tylko jedna osoba daje podpowiedzi, a reszta zgaduje. Wtedy ten kto pierwszy odgadnie zgarnia punkt i zabawa trwa dalej. Jak widać filozofii nie ma tutaj żadnej, a gra dla maluchów potrafi być wspaniałą rozrywką, szczególnie gdy grają z rodzicem, albo inną osobą dorosłą. Wtedy taki ktoś może popisać się wiedzą, zabłysnąć w towarzystwie szkrabów i też ich czegoś nauczyć. Mimo wszystko dalej jestem zdania, ze na tym polu "Fauna" spisuje się lepiej, choć na pewno nie da się w nią grać w 12 osób. No i rozgrywka jest dłuższa. Osobiście polecam "Koncept Kids: Zwierzaki" osobom, które dopiero wprowadzają dzieciaki w świat gier planszowych. Tak, w takim wypadku ten tytuł sprawdzi się doskonale. Choć jeśli macie mało czasu, albo siedzicie na domówce, to też może być to niezły filler. Jednak wtedy lepiej sięgnąć po klasyczny "Koncept".
Zacznijmy od tego, że grę uznaję za naprawdę dobrą. BA! Miejscami bardzo dobrą, choć nie rewelacyjną. O wiele bardziej podoba mi się inny tytuł od tego wydawcy, czyli "Fauna". Tak, wiem, mechanika zupełnie inna, ale daje tyle samo frajdy, a próg wejścia też jest bardzo niski. No dobra - zerowy. W przypadku dziś omawianego tytułu rozgrywka jest o wiele szybsza, ale jednak okupiona dwoma frustrującymi wadami. Po pierwsze na kartach brak nazwy zwierzęcia. Teoretycznie to bzdet, bo 80% zwierzaków jest powszechnie znana. Gorzej gdy trafimy na zwierzęta pokroju salamandry plamistej, krocionoga piaskowego, rudzika albo Rohatyńca nosorożca (chrząszcz z charakterystycznymi "rogami" na głowie i pancerzu). Wtedy dzieciom, a nawet dorosłym, potrafi sprawić to kolosalny problem.
Druga wada jest mniejsza i da się ją spokojnie obejść. Mianowicie karty prześwitują w mocnym lub białym świetle. Szczególnie jeśli włoży się je do podstawki. W słabym żółtym oświetleniu albo naturalnym z lekkim półmrokiem, nie ma takiego efektu, jednak w innych okolicznościach będziemy widzieć wszystko. Dlatego lepiej odgadywana kartę trzymać w ręce, lub kłaść zakrytą na stole. Problem sam się rozwiązuje. To są w zasadzie wszystkie wady, jakie wyłapałem. No może poza brakiem ikony "płetwy" na planszy głównej i już tłumaczę o co dokładnie mi chodzi.
Otóż gra polega na odgadywaniu haseł zwierząt. Jeden gracz odgaduje, a reszta podpowiada, układając na planszy gdzie są podpowiedzi, odpowiednie ramki na konkretnych polach. Np. jeśli mamy panterę, to możemy dać takie wskazówki jak "czarna", "sierść", "dżungla", "mięsożerna", "4 łapy" i tak dalej. Każda kolejna podpowiedź da nam po prostu niższą pozycję w rankingu, ale grunt aby odgadnąć hasło. I tutaj pojawia się brak wspomnianego pola "płetwy", które wiele razy by się przydało. Zresztą "muszli" też brak.
Oczywiście można odwrócić rolę i tylko jedna osoba daje podpowiedzi, a reszta zgaduje. Wtedy ten kto pierwszy odgadnie zgarnia punkt i zabawa trwa dalej. Jak widać filozofii nie ma tutaj żadnej, a gra dla maluchów potrafi być wspaniałą rozrywką, szczególnie gdy grają z rodzicem, albo inną osobą dorosłą. Wtedy taki ktoś może popisać się wiedzą, zabłysnąć w towarzystwie szkrabów i też ich czegoś nauczyć. Mimo wszystko dalej jestem zdania, ze na tym polu "Fauna" spisuje się lepiej, choć na pewno nie da się w nią grać w 12 osób. No i rozgrywka jest dłuższa. Osobiście polecam "Koncept Kids: Zwierzaki" osobom, które dopiero wprowadzają dzieciaki w świat gier planszowych. Tak, w takim wypadku ten tytuł sprawdzi się doskonale. Choć jeśli macie mało czasu, albo siedzicie na domówce, to też może być to niezły filler. Jednak wtedy lepiej sięgnąć po klasyczny "Koncept".