22 września 2018

Comics Report #50: Żelazo i Kamień

Komiks został ufundowany na witrynie Wspieram.to, gdzie udało mu się zebrać 169% wyznaczonego celu. W sumie pracę Erica Watkinsa (scenariusz) i Tomasza Kleszcza (rysunek i tłumaczenie) wsparło 78 osób. Niby nie wiele, ale to wystarczyło, aby wydać, w naprawdę pięknej oprawie, album nad którym dawno zakończono pracę. Co ważniejsze wydać i zdążyć z nim na 29 MFKiG, gdzie sam nabyłem swój egzemplarz. Przyznaję uczciwie, że nie miałem w planach tego robić, nie obserwowałem też akcji zbieraczkowej, zajęty innymi sprawami spoza świata komiksowego, ale gdy trafiłem na ten tytuł na Festiwalu w Łodzi, od razu mnie oczarował. Powód jest jeden i bardzo prosty - rysunek.

Oczywiście nie samą kreską żyje komiks, gdyż scenariusz również ma ogromne znaczenie. Niemniej, w dniu mojego przybycia na MFKiG, gdy podszedłem do stolika, gdzie Tomasz Kleszcz tworzył rysografy, nie miało to dla mnie cienia znaczenia. Bo to właśnie jego rysunek zwrócił moją uwagę na ten tytuł i, będąc szczerym, kupiłem go tylko z jego powodu. Nie spojrzałem nawet na opis fabularny, nie wiedziałem o czym jest ten komiks i kto odpowiada za scenariusz. W tamtym momencie liczył się dla mnie tylko rysunek i to, aby otrzymać w zakupionym egzemplarzu rysograf. Dopiero później, gdy już wracałem z imprezy zapoznałem się z opisem komiksu. Potem poszukałem w internecie kilku informacji i tak dowiedziałem się o zbiórce na Wspieram.to.


O czym zatem jest "Żelazo i Kamień"? Otóż to opowieść fantasy, ukazująca bratobójczą wojnę krasnoludów, które kiedyś były gigantami i ludzie byli zmuszeni im służyć. Niestety waśnie klanów Żelaza i Kamienia sprawiły, że upadli, a ich niewolnicy postanowili zniszczyć swych dawnych panów. Historia zdaje się być prosta, ale może mnie czymś zaskoczy. Co zaś się tyczy warstwy graficznej, to mamy do czynienia z rysunkiem czarno-biały, narysowanym ołówkiem na papierze techniką tradycyjną, a następnie pokryty tuszem. W moich oczach, efekt jest piorunujący i szalenie cieszę się, że całości nie pokolorowano. Z tego co wyczytałem na sieci, autor pragnął to uczynić, ale prace nad kolorem utknęły dość szybko i chwała losowi za ten zwrot wydarzeń. Na końcu albumu znajdziemy też 10 stron dodatków, w postaci oryginalnego scenariusza pierwszego rozdziału (po angielsku) oraz kilku szkiców postaci. Szkoda, że jest ich tak mało, choć na MFKiG można było zakupić oryginalne plansze.

Na co liczę?
* prostą, ale też dobrze napisaną opowieść o skłóconych wojownikach
* rasowy klimat fantasy z dawnych lat

Czego się obawiam?
* w sumie to niczego, bo komiks kupiłem głównie dla rysunku, a ten jest cudny

Czy żałuję zakupu w ciemno?
Ani grosza. Komiks kosztował mnie tylko 20 zł, a jest wydany bardzo, ale to bardzo solidnie. Twarda oprawa, gruby kredowy papier, format B5 (co też cieszy). Do tego widać ogrom pracy włożonej w rysunek. Mi to wystarczy.

Cena: 29,90 zł
Gatunek: fantasy, wojenny
Sugerowany wiek: 10+
Dotychczasowe recenzje: brak