Wielu było naśladowców prac Juliusza Verne, a w świecie komiksu jednym z nich jest Alex Alice. Chyba nie będzie zbytnim przegięciem, jeśli napisze, że ten autor dorównał talentem swemu wielkiemu rodakowi, tworząc wspaniałą podróż na księżyc. Mowa oczywiście o drugim tomie "Gwiezdnego zamku", pokazującym jak ludzkie ambicje potrafią wstrząsnąć posadami naszego kruchego świata. Pytanie tylko, czy warto poświęcać wszytko w pogoni za marzeniem?
Po ucieczce eternefem z bawarskiego zamku na Łabędziej Skale, Król Ludwik, wraz z swoją "załogą", to jest Zofią, Hansem, Serafinem i jego ojcem, ruszają w nieznane. Co prawda okręt jest w pełni wyposażony do lotu, ale szybko odkrywają, że ktoś, prawdopodobnie szambelan będący na usługach Prus, ważny element układu nawigacyjnego statku. Bez niego podróż powrotna na Ziemię oznacza manewrowanie na ślepo, bez dokładnych danych pozwalających bezpiecznie operować silnikami na eter. Na domiar złego, statek zawisa w próżni po kolejnej awarii i leci wprost na księżyc, a konkretniej jego ciemną stronę.
Fabuła komiksu jest dość dramatyczna. Wszak piątka osób walczy o przetrwanie w kosmosie, poznając pewne sekrety ciemnej strony księżyca. Tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa wyciągnięta z pomysłów Juliusza Verne. Na dokładkę całość opiera się na hipotezach wielu XVIII i XIX wiecznych naukowców, choć są też odniesienia do starszych okresów. Jeśli ktoś interesuje się tym elementem historii, to z pewnością wyłapie tonę nawiązań, do badań nad księżycem, które prowadzili przez stulecia astronomowie. Najciekawiej wypada jednak przedstawienie ich teorii w praktyce. Powierzchni naturalnego satelity Ziemi, jego składu, podejścia do teorii o atmosferze i tak dalej. Tutaj autor naprawdę spisał się wzorowo, do całości dokładając jeszcze pewne wierzenie z mitologii.
W tym momencie przechodzimy do opisu zachowań poszczególnych postaci, bo te są naprawdę złożone. Co za tym idzie relacje pomiędzy nimi często piorunują emocjami. Król Ludwik w pewnym stopniu popada w obłęd. Dla niego liczy się tylko on i jego marzenie, a Ziemia.... cóż może iść na straty. Tymczasem ojciec Serafina pragnie uratować dzieci, a przy okazji wierzy w zdrowy rozsądek ludzkości. Na tym polu obie postacie ścierają się wielokrotnie i trudno nie przyznać po trochu racji każdej z nich. Każda też na swój sposób jest hipokrytą, co jest celnie zauważone w samym komiksie. Serafin tymczasem jest rozdarty pomiędzy ojcem a królem. Ma swój ukryty cel, ale boi się podjąć ostateczną decyzję.
Zofia i Hans, szczególnie ten drugi, wprowadzają spory element humorystyczny, reprezentując dwa totalnie odmienne światy. Zofia nie chce być tylko pokojówką, pragnie stać się naukowcem, kobietą nowoczesną, nie skrępowaną prawami mężczyzn. Hans tymczasem myśli głównie o swoim żołądku, bezpieczeństwie i szydzi z upodobań przyrodniej siostry. Narzeka przy tym na każdym kroku, ale kiedy trzeba to zakasuje rękawy i rusza wraz z Serafinem oraz Zofią. Co prawda w tym albumie występują też inne postacie, ale tak naprawdę większość czasu spędzimy z wyżej wymienioną piątką. To ich relacje są kluczem do pokazania jak pasja i marzenia potrafią stać się obsesją.
Od strony graficznej jest po prostu doskonale. Rysowany ołówkiem rysunek, który następnie pokolorowano akwarelami. Dla mnie coś cudownego i mimo miejscami rozmyć elementów na dalszym planie, kompletnie mi to nie przeszkadza. W zasadzie idealnie pasuje i oddaje swoistego ducha XIX wieku i teorii tamtego okresu, dotyczących eteru oraz kosmosu. Finał tego tomu jest genialny i dobrze nawiązuje do pewnej sytuacji z naszych czasów. Choć pewnie nie każdy to wychwyci, ale może się mylę. Tak czy inaczej daje mocno do myślenia. Czekam zatem z niecierpliwością na trzeci tom "Gwiezdnego zamku", bo ten zapowiada się naprawdę epicko.
Komu komiks może się spodobać?
Starszym dzieciom i wszystkim fanom baśni oraz powieści Juliusza Verne.
Czy kupił bym komiks, gdybym nie otrzymał go do recenzji?
Bez cienia wahania.
Czy komiks zostaje w mojej kolekcji?
Tak i to dożywotnio.
Czy komiks zakwalifikował się do wstępnej listy Komiksów Roku 2018?
Tak i ten album podbił nieco jego statystyki, zatem finalnie może wylądować na liście wyżej niż sądziłem.
Po ucieczce eternefem z bawarskiego zamku na Łabędziej Skale, Król Ludwik, wraz z swoją "załogą", to jest Zofią, Hansem, Serafinem i jego ojcem, ruszają w nieznane. Co prawda okręt jest w pełni wyposażony do lotu, ale szybko odkrywają, że ktoś, prawdopodobnie szambelan będący na usługach Prus, ważny element układu nawigacyjnego statku. Bez niego podróż powrotna na Ziemię oznacza manewrowanie na ślepo, bez dokładnych danych pozwalających bezpiecznie operować silnikami na eter. Na domiar złego, statek zawisa w próżni po kolejnej awarii i leci wprost na księżyc, a konkretniej jego ciemną stronę.
Fabuła komiksu jest dość dramatyczna. Wszak piątka osób walczy o przetrwanie w kosmosie, poznając pewne sekrety ciemnej strony księżyca. Tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa wyciągnięta z pomysłów Juliusza Verne. Na dokładkę całość opiera się na hipotezach wielu XVIII i XIX wiecznych naukowców, choć są też odniesienia do starszych okresów. Jeśli ktoś interesuje się tym elementem historii, to z pewnością wyłapie tonę nawiązań, do badań nad księżycem, które prowadzili przez stulecia astronomowie. Najciekawiej wypada jednak przedstawienie ich teorii w praktyce. Powierzchni naturalnego satelity Ziemi, jego składu, podejścia do teorii o atmosferze i tak dalej. Tutaj autor naprawdę spisał się wzorowo, do całości dokładając jeszcze pewne wierzenie z mitologii.
W tym momencie przechodzimy do opisu zachowań poszczególnych postaci, bo te są naprawdę złożone. Co za tym idzie relacje pomiędzy nimi często piorunują emocjami. Król Ludwik w pewnym stopniu popada w obłęd. Dla niego liczy się tylko on i jego marzenie, a Ziemia.... cóż może iść na straty. Tymczasem ojciec Serafina pragnie uratować dzieci, a przy okazji wierzy w zdrowy rozsądek ludzkości. Na tym polu obie postacie ścierają się wielokrotnie i trudno nie przyznać po trochu racji każdej z nich. Każda też na swój sposób jest hipokrytą, co jest celnie zauważone w samym komiksie. Serafin tymczasem jest rozdarty pomiędzy ojcem a królem. Ma swój ukryty cel, ale boi się podjąć ostateczną decyzję.
Zofia i Hans, szczególnie ten drugi, wprowadzają spory element humorystyczny, reprezentując dwa totalnie odmienne światy. Zofia nie chce być tylko pokojówką, pragnie stać się naukowcem, kobietą nowoczesną, nie skrępowaną prawami mężczyzn. Hans tymczasem myśli głównie o swoim żołądku, bezpieczeństwie i szydzi z upodobań przyrodniej siostry. Narzeka przy tym na każdym kroku, ale kiedy trzeba to zakasuje rękawy i rusza wraz z Serafinem oraz Zofią. Co prawda w tym albumie występują też inne postacie, ale tak naprawdę większość czasu spędzimy z wyżej wymienioną piątką. To ich relacje są kluczem do pokazania jak pasja i marzenia potrafią stać się obsesją.
Od strony graficznej jest po prostu doskonale. Rysowany ołówkiem rysunek, który następnie pokolorowano akwarelami. Dla mnie coś cudownego i mimo miejscami rozmyć elementów na dalszym planie, kompletnie mi to nie przeszkadza. W zasadzie idealnie pasuje i oddaje swoistego ducha XIX wieku i teorii tamtego okresu, dotyczących eteru oraz kosmosu. Finał tego tomu jest genialny i dobrze nawiązuje do pewnej sytuacji z naszych czasów. Choć pewnie nie każdy to wychwyci, ale może się mylę. Tak czy inaczej daje mocno do myślenia. Czekam zatem z niecierpliwością na trzeci tom "Gwiezdnego zamku", bo ten zapowiada się naprawdę epicko.
Komu komiks może się spodobać?
Starszym dzieciom i wszystkim fanom baśni oraz powieści Juliusza Verne.
Czy kupił bym komiks, gdybym nie otrzymał go do recenzji?
Bez cienia wahania.
Czy komiks zostaje w mojej kolekcji?
Tak i to dożywotnio.
Czy komiks zakwalifikował się do wstępnej listy Komiksów Roku 2018?
Tak i ten album podbił nieco jego statystyki, zatem finalnie może wylądować na liście wyżej niż sądziłem.