17 lipca 2017

Legendy Mrocznego Rycerza

Batman jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci, nie tylko w świecie komiksu. Nie ważne czy ktoś się interesuje tą formą rozrywki czy nie, Bruce Wayne, multimilioner ratujące swe rodzinne miasto Gotham w czarno-szarym stroju z symbolem nietoperza na klacie, jest powszechnie znany. Jednak tylko osoby siedzące głęboko w komiksowym światku wiedza kim jest Tim Sale, amerykański rysownik, który z Batmanem również miał sporo do czynienia. Wydawnictwo Mucha Comics wydało w sierpniu 2015 roku album noszący zapadający w pamięć tytuł "Legendy Mrocznego Rycerza". Zawiera on pięć prac Tima Sale, z początków jego przygód z Nietoperzem. Jedne są dłuższe inne krótsze, a wszystkie opatrzone krótką notą od autora, który wspomina jak wyglądały jego pierwsze kroki na tym polu. Pozycja ciekawa nie tylko ze względu na walory estetyczne oraz, w pewnym sensie, historyczne, ale również fabularne. Trzeba przyznać, że zamieszczone tu prace trzymają w pełni ducha chyba najsłynniejszej serii animowanej o Nietoperzu Gotham, czyli "Batman the animated series". Wątpię abym rozminął się z prawdą jeśli stwierdzę, że niemal każdy laik miał z tym serialem do czynienia. Zapewne większość, tak jak ja, biegła przed ekran telewizora za każdym razem gdy Polsat emitował nowy odcinek. Cholera, nawet "Dragon Ball" mnie tak nie przyciągał jak ta "kreskówka". "Legendy Mrocznego Rycerza" pomogły mi wrócić wspomnieniami do tamtego okresu, a powodów ku temu było wiele.

Pierwsza historia o tytule "Szaleńcy w więzieniu", dotyczy przeciwników Batmana, którzy pod opieką doktora Jeremiaha Arkhama przybywają do więzienia Blackgate, mieszczącego się na niegościnnej wyspie. Pensjonariusze Arkhama lądują tam, po tym jak ośrodek szanowanego psychologa został zniszczony. Trzeba było zatem gdzieś umieścić jego pensjonariuszy na czas odbudowy zakładu, więc padło na Blackgate. Komendant więzienia nie jest z tego powodu zadowolony, gdyż nie wróży nic dobrego z połączenia bandy szaleńców z rasowymi kryminalistami i mordercami. To co jest najciekawsze w całym komiksie to przemyślenia doktora Arkhama. Stara się on przeanalizować psychikę każdego z swych podopiecznych, traktuje ich jak ludzi a nie bestie, tym samym naraża się na kpiny ze strony komendanta Blackgate. Historia świetnie pokazuje jak naiwna wiara potrafi zdziałać zarówno cuda oraz przysporzyć masy kłopotów. Jest to jeden z mocniejszych i lepszych komiksów zamieszczonych w tym albumie.


Drugi komiks nosi tytuł "Ostrza" i jest moim faworytem. To właśnie on przypomniał mi najbardziej stare komiksy z Batmanem oraz wspomniany wcześniej serial animowany. Fabuła jest tutaj skomplikowana i ma naprawdę interesujący finał. Dominującymi postaciami są, poza Mrocznym Rycerzem, Cavalier oraz Mr. Lime. Pierwszy pojawia się fizycznie niemal od razu i staje się nowym obrońcą Gotham. Walczy z przestępczością za pomocą rapiera niczym Zorro, ratuje ludzi i wyręcza Nietoperza. Drugi jet niczym duch. Ciągle się o nim mówi, czytelnik widzi ofiary jego ohydnych zbrodni, a mimo to niemal do końca nie widzimy jego twarzy. Sam Batman nie umie rozwiązać zagadki tych morderstw i Mr. Lime staje się wręcz jego obsesją. Na tym polu komiks rządzi. Genialny, ciężki klimat rasowego thrillera, tajemnicza postać i rosnący stos trupów. Po prostu mistrzostwo, do tego fenomenalnie przedstawione w rysunku zarówno od strony kreski jak i kolorów.

Trzecia opowieść jest trochę bardziej przyziemna, ale również ciekawa. Zatytułowana "Nieudacznicy" odnosi się do mniej znanych złoczyńców Gotham, którzy postanawiają to zmienić, a przy okazji zarobić. W całą tą zawieruchę pakują się dwaj inni bohaterowie - złodziej o ksywie Chancer oraz ścigający go Nimrod, który ma z gościem poważne, osobiste porachunki. Fabuła jest tutaj lekko zakręcona, choć nie tak skomplikowana jak w "Ostrzach". Ciekawie wypada parka nowych postaci, trochę odmienna od mrocznych antagonistów i protagonistów Ghotam. Zresztą już na początku jest powiedziane, że pochodzą oni z Teksasu, co idealnie wpasowuje się w kanwę całej fabuły.


Na samym końcu mamy dwa bardzo króciutkie komiksy. Pierwszy to "Mroczny Rycerz na randce" z udziałem Catwoman. Jest dobry, ale jakość niespecjalnie przypadł mi do gustu. Jedynie ostatni kadr komiksu zapadł mi na długo w pamięci. Drugi to "Noc po nocy", gdzie mamy bardzo krótkie starcie z Jokerem. Ot taki smaczek, ładnie narysowany, ale jakoś niespecjalnie interesujący. Z drugiej strony jego zakończenie można tłumaczyć sobie dwojako. Na samym końcu zamieszczono galerię okładek wykonanych przez Tima Sale. Są rewelacyjne, choć gdybym miał wybrać tylko jedną z nich do powieszenia na ścianie w dużym formacie, to bezapelacyjnie byłaby to okładka do 72 zeszytu Batgirl. Prawdziwe arcydzieło.

"Legendy Mrocznego Rycerza" to bardzo ważna pozycja na rynku komiksowym w Polsce. Zarówno dla laika jak i znawcy. Ten pierwszy może się czegoś ciekawego dowiedzieć o samym Batmanie jak i jednym z ważniejszych rysowników pracujących nad tą postacią, ten drugi po prostu musi mieć go w swej kolekcji. Lektura ta jest wartościowa i bardzo pouczająca. Zawiera w sobie nie mały kawałek historii o procesie ewolucji przygód Mrocznego Rycerza. Dlatego koniecznie trzeba przeczytać ten album choć raz.