25 lipca 2017

Larry 7: Miłość na fali

Mało jest na rynku gier erotycznych zrobionych z sensem. Sporo z nich to kiepskie produkcje, ocierające się o porno lub będące mizernymi, rozbieranymi pokerami. Jednak w tym morzu popłuczyn czasem wypływają na wierzch prawdziwe perełki. Jedną z nich jest seria o niskim, zbyt pewnym siebie, nieco łysym lowelasie imieniem Larry. Siódma część jego przygód, zatytułowana u nas "Miłość na fali" okazała się niekwestionowanym hitem. Czemu? Powodów jest wiele, w tym oczywiście negliż, jednak w zdrowej ilości i nie rażący po oczach. Do tego sporo tego typu scen jest ukrytych i aby przez chwilę móc nacieszyć oczy pikselowym biustem, gracz musi naprawdę mocno wysilić swoją makówkę. Sprawdźmy zatem jak gra radzi sobie dziś, po 20 latach od premiery, w dobie cyfrowych wodotrysków.

"Larry 7" pojawił się na rynku 19 listopada 1997 roku, jednak polscy gracze musieli czekać na swoją wersję bite 3 lata. Warto jednak było uzbroić się w cierpliwość bo do rodzimej lokalizacji zatrudniono śmietankę aktorską. Przekuło się to na unikalną i ponadczasową oprawę dźwiękową z Jerzym Stuhrem i Jackiem Czyżem na czele. W grze nie uświadczymy poprawności politycznej czy grzeczności, a za to dostaniemy sporą porcję prześmiewczych tekstów, jadących po wszystkich aspektach ówczesnej kultury oraz spraw sercowych. Trzeba przyznać, że na tym polu gra nie postarzała się ani o dzień. Nadal śmieszy, często przełamując "czwartą ścianę" prowadząc dyskusję z graczem i śmiejąc się z tanich zagrywek jakie miejscami wprowadza. Do tego dochodzi cała masa parodii w formie postaci, obiektów czy sytuacji jakie rozgrywają się na naszych oczach. Nawet cena w dniu premiery nawiązywała do seksu i wynosiła 69 zł.

Jeśli idzie o bohaterów to są oni różnorodni. Mamy zatem bibliotekarkę o dwóch obliczach, nudystkę, którą aby zaliczyć musimy wpierw ubrać, wyszczekanego recepcjonistę, rzucającą mięsem na każdym kroku Janinę czy kochającego ironię narratora. Każda z postaci jakie spotkamy w grze ma swój unikalny charakter i na długo zapada w pamięć gracza. Nie sposób dzięki temu się tutaj nudzić, bo co chwila natrafiamy na interesującego bohatera, z którym rozmowa bawić, czasem nawet do łez. Do tego dochodzą relacje pomiędzy Larrym a Narratorem i losowo pojawiające się obwieszczenia z pokładowego radiowęzła.


Jeśli idzie o sam poziom trudności zagadek to bywa różnie. Sporo z nich jest pomyślanych dość logicznie, przy czym należy mieć na uwadze satyrę dominującą w grze. Postacie, w szczególności Narrator, podpowiadają nam co powinniśmy zrobić, czasem wręcz otwarcie wyśmiewając absurd danej akcji prowadzącej nas do celu. Jednak kilka zagadek z głównej linii fabularnej potrafi sprawić problem. Trzeba naprawdę mocno pokombinować, zlatać cały statek i wypróbować kilka posunięć na chybił trafił aby w końcu ruszyć wszystko do przodu. Tutaj należy pamiętać, że część zagadek rozwiązujemy po przez wpisanie odpowiedniej komendy dla danego obiektu czy postaci. Nie jest to obecnie powszechnie spotykana metoda w grach tego typu, więc może sprawić trochę problemów.

Skoro już mowa o hasłach to często są one powiązane z ukrytą lub dodatkową zawartością w grze. Wiele animacji prezentujących wdzięki napotykanych przez Larrego kobiet, pojawi się o ile wpiszemy w odpowiednim miejscu i czasie poprawną komendę. Nieraz mamy na to tylko jedną szansę jak w przypadku seksu z bibliotekarką innym razem póki nie wykonamy głównego zadania, np. przy nudystce lub projektantce mody. Każda z takich akcji daje nam punkty, a tych sumarycznie można zdobyć 1000. Aby to uczynić należy nie tylko wykonać całą główną fabułę, ale też odkryć wszystkie sekrety i easter eggi. Za pierwszym podejściem jest to praktycznie niemożliwe do wykonania, chyba że ktoś przeczytał solucję. Na dokładkę mamy znajdźki w postaci "Ogórów" będących dildo wzorowanymi na słynnej kreskówce "Gdzie jest Wally?". Z nimi sprawa jest prostsza, choć kilka ogórów ukryto naprawdę wrednie i łatwo je przeoczyć.


To co najbardziej się zestarzało to animacja postaci. Już w 1997 roku nie uchodziła za jakąś powalającą i dziś na większych monitorach widać to aż nazbyt dobrze. Dotyczy to szczególnie postaci na pierwszym planie, bo te na dalszym da się jakoś znieść. Na szczęście podczas rozmów większość bohaterek (i bohaterów) nie porusza się za wiele, zaś statyczne tła nadal prezentują się dobrze. Gra płynnie chodziła mi też na Windows 7, choć sporadycznie zdarzało się, że wyrzucała mnie do pulpitu czy siadała grafika po błędnym wczytaniu jakiegoś pliku. Takich problemów nie uświadczyłem na starszym laptopie gdzie mam zainstalowany Windows XP, a po podłączeniu go do 40 calowego telewizora całość prezentowała się (o dziwo) naprawdę dobrze.

Czy chciałbym aby powstał remaster "Larrego 7"? Nie. Stara wersja mi w zupełności wystarczy. Mimo niskiej rozdzielczości, dobrze prezentowała się na pełnym ekranie mojego telewizora. Do tego dźwiękowo i muzycznie też nic się nie zestarzała, a zagadki nadal potrafią zmusić nas do tęższego wysiłku umysłowego. Polski dubbing jest tutaj kapitalny, więc w ogóle nie wyobrażam siebie grania w wersję angielską, która ponoć też stoi na wysokim poziomie w tym zakresie. Z tego co widziałem, grę nadal można kupić za grosze na Allegro, zatem nic nie stoi na przeszkodzie aby móc powrócić do tego tytułu. Mimo 20 lat na karku Larry Laffer nadal bawi, choć nie jest to humor, który spodoba się każdemu.

Plusy
* kapitalny, polski dubbing
* ogromna dawka niczym nie skrępowanego humoru
* wyważony poziom trudności
* sporo sekretów
* grafika, mimo swego wieku, nie kuje po oczach

Minusy:
* animacje postaci trąciły już w 1997
* humor nie dla każdego
* kilka łamigłówek jest trochę zbyt absurdalnych