7 grudnia 2016

Kot Stefan

Myszy lubią ser, koty łapią myszy, a przewodzić im w tym zadaniu będzie Kot Stefan. Tak bowiem brzmi tytuł bardzo prostej gry zręcznościowej od wydawnictwa Egmont, która jest zaprojektowana z myślą o młodszym graczu. Wygląda perfekcyjnie, co jest w praktyce prawdą, jednak ma jeden maleńki za to wyjątkowo bolesny minus. O nim jednak opowiem później, gdyż warto zaprezentować na początek pozytywne strony tej gry, a tych jest naprawdę wiele, począwszy od wykonania na samej rozgrywce skończywszy.

Kot Stefan kosztuje około 75 zł, choć na sieci znajdziemy go o wiele taniej. Można go wyłuskać już za jakieś 50 zł, co patrząc po zawartości pudełka jest ceną wręcz idealną. Gra jest spakowana w bardzo wytrzymałe pudełko średniej wielkości, powleczone taką ilością lakieru, ze trudno je zniszczyć. W środku zaś kryje się masa drewna, a konkretniej:
* 6 drewnianych myszek z bardzo długimi ogonkami
* drewniany kubek będący tytułowym sierściuchem
* filcowany plaster sera
* drewniana kostka K6
* 24 karty
* instrukcja

Zasady gry są banalne, jednak sama rozgrywka na tyle trudna i wciągająca, że potrafi przyciągnąć do siebie naprawdę spore spectrum graczy w każdym wieku. Celem zabawy jest wykoszenie przeciwnikom kart z ręki, których na starcie otrzymujemy 4 sztuki. Są one niejako naszymi licznikami punktów wytrzymałości, zaś rozgrywka kończy się natychmiast gdy któryś z jej uczestników straci ostatnią kartę. Jak tego dokonać? Cóż - łapiąc myszy gdy jest się kotem.


Gracze układają plaster sera na środku stołu a na nim swoje myszy. Osoba wybrana jako kot, zabiera swój pion gryzonia z sera, a zamiast niego otrzymuje kostkę i kubek kota. Teraz każdy łapie za koniec ogona swej myszy, przy czym sznurek musi być luźny, a osoba wcielająca się w kota rzuca kością. W zależności od wyniku mamy dwie sytuacje:
* symbol myszy - nic się nie dzieje i mamy ponowny rzut;
* symbol kota - myszy próbują nawiać z sera, zaś kot chce je złapać.

W tym momencie właśnie zaczynają się prawdziwe schody oraz ujawnia się pewna istotna dla palców i mebli wada gry - piekielnie twardy kubek. Jak wiadomo dzieci, ale też dorośli, potrafią nie wyczuć siły zaś cios takim kubkiem w stół, szczególnie jeśli ten jest zrobiony z miękkiego drewna, pozostawia naprawdę głębokie ślady. Łatwo zatem się domyślić co potrafi on zrobić z palcami, jeśli na takowe natrafi. W czystej teorii nie powinno się to wydarzyć, gdyż można łapać tylko myszy znajdujące się na serze, jednak bardzo ciężko to wytłumaczyć małym dzieciom, które będą starały się młócić kubkiem dookoła, zaś inii gracze w tym czasie będą zabierać myszki do dłoni. Jest to jednak jedyna wada gry, którą z czasem można wyeliminować, wytrwale tłumacząc graczom co im wolno a czego nie. Choć nie łudźmy się - i tak zawsze ktoś się wyrwie.

Jeśli kot złapał mysz lub myszy to jej właściciele odrzucają kartę do pudełka. Tracą ją też te osoby które zabiorą swego gryzonia z sera, gdy wypadnie symbol myszy na kostce. W przypadku gdyby kot nic nie złapał, w jego rolę wciela się osoba po lewej stronie obecnego gracza dzierżącego kubek. Gra jest bardzo szybka, emocjonująca i naprawdę ciekawie wykonana. To świetny prezent dla młodszych dzieciaków, ale również fanów wszelkich gier zręcznościowych. Należy jednak bardzo uważać podczas zabawy aby przypadkiem komuś nie połamać palców.

Plusy:
* pancerne wykonanie
* olbrzymia grywalność
* wizualnie wpada w oko
* uczciwa cena
* zasady do wytłumaczenia w minutę

Minusy:
* ranie na stole grozi rozwaleniem go na kawałki