James Follett nie jest w Polsce
zbyt znanym autorem w przeciwieństwie do Kena Folleta. Jednak w roku 1991 już nie istniejące wydawnictwo
Wojciecha Pogonowskiego wydało jedną z pierwszych książek tego
brytyjskiego pisarza i prezentera radiowego. Był nią "Lód", którą autor
opublikował w 1978 roku. Jest to jedna z najlepszych powieści przygodowych jakie
po dziś dzień przyszło mi przeczytać i do której przez ostatnie lata wróciłem czternaście razy. Mimo to nadal nie mam dość, dlatego gdy tylko czas pozwala sięgam po nią ponownie. Czemu? Bo zawiera coś, czego próżno szukać w dzisiejszej literaturze tego typu - realizm.
Fabuła jest wyjątkowa niemal unikatowa, a jej urok kryje się w zwykłej
prostocie oraz faktu, że to co opisuje autor naprawdę mogłoby się
wydarzyć w tamtych czasach. Co więcej, mimo wejścia w XXI wiek oraz znacznego rozwoju technologii, sytuacja tu opisana nadal może zaistnieć, choć z pewnością są mniejsze szanse że pozostałaby niezauważona tak długo. Mamy późne lata siedemdziesiąte XX wieku. Zimna Wojna jest w swym apogeum, co przyczynia się do bardzo napiętych
stosunków Wschód-Zachód. Tymczasem od Antarktydy oderwał się monstrualnej wielkości lądolód, więżący w swych czeluściach cały masyw górski, co sprawiło że nie wystaje ponad powierzchnię wody. Jednak ogromna masa lodu oraz prądy morskie sprawiają, że lądolód mozolnie przemieszcza się w otchłani Atlantyku, co jakiś czas osiadając na dnie oceanu. Gdy zaczyna dochodzić do serii niewyjaśnionych katastrof zarówno Wschód jak i Zachód oskarżają się wzajemnie o akcje sabotażowe i dążenie do nuklearnej wojny. Tymczasem zespół naukowców na własnej skórze doświadcza potęgi żywiołu, a następnie postanawia rozwikłać jego zagadkę. Jak się okazuje prawdziwe piekło ma dopiero nadejść.
To co najbardziej przykuwa uwagę czytelnika to dynamiczna akcja, która
przez całą powieść nie ustaje ani razu. Co chwilę coś się dzieje, czy to
na arenie militarno-politycznej czy naukowej. Na szczęście autor nie
katuje czytelnika wyniosłymi przemowami wojskowych ich "filmową
głupotą", ani naukowymi monologami. Tutaj każdy doskonale wie co do niego
należy i to wykonuje, jednocześnie mówiąc o tym w sposób jak
najbardziej przystępny dla zwykłego człowieka. Zabieg ten sprawia, że
całość jest bardzo realna w odbiorze, przez co nie czuć podczas lektury
nuty fikcji. Dodatkowo tytułowy lód tworzy atmosferę zimna,
przygnębienia oraz strachu wobec sił przyrody. Za każdym razem gdy mamy
do czynienia z wątkiem poświęconym olbrzymiemu lądolodowi, czujemy
respekt wobec tytanicznej mocy jaka drzemie w tym białym potworze,
siejącym wszędzie śmierć.
Duży nacisk położono na realizm związany z militariami, a w szczególności samym lodem. Autor tłumaczy w bardzo prosty sposób dlaczego lądolód zachowuje się w taki a nie inny sposób, czemu zatonął, mimo że powinien płynąć na powierzchni oraz co sprawia jego bardzo wolny, choć i tak dla laika monstrualny w swych liczbach, proces roztopu. Czas akcji również jest rozłożony w miesiącach co tylko uwiarygadnia opisy zaistniałych sytuacji oraz ogrom szkód jakie wyrządza żywioł. Dzięki takim zabiegom autor zachował realizm w swej powieści dzięki czemu czyta się to dużo lepiej.
Duży nacisk położono na realizm związany z militariami, a w szczególności samym lodem. Autor tłumaczy w bardzo prosty sposób dlaczego lądolód zachowuje się w taki a nie inny sposób, czemu zatonął, mimo że powinien płynąć na powierzchni oraz co sprawia jego bardzo wolny, choć i tak dla laika monstrualny w swych liczbach, proces roztopu. Czas akcji również jest rozłożony w miesiącach co tylko uwiarygadnia opisy zaistniałych sytuacji oraz ogrom szkód jakie wyrządza żywioł. Dzięki takim zabiegom autor zachował realizm w swej powieści dzięki czemu czyta się to dużo lepiej.
Jeśli idzie o bohaterów to na pierwszym planie mamy trójkę
naukowców oraz pewnego generała. Każda z tych osób jest wyjątkowa na
swój sposób, co budzi w czytelniku do nich dużą sympatię. Ułatwia to znacznie styl autora, będący formą
lekkiego dialogu oraz krótkich, za to rzeczowych opisów, będących niemal
żywcem wyjętych z dobrych filmów przygodowych. Do tego wyjątkowość
postaci polega głównie na różnorodności ich stylu bycia, postrzegania
świata jak i bieżących spraw. Dzięki temu oraz dynamicznej akcji,
bohaterowie powieści dosłownie żyją co tylko umila
śledzenie ich losów oraz całej fabuły.
Lód Jamesa Folletta jest dla mnie idealnym
przykładem na to, że aby stworzyć coś ponadczasowego wystarczy wiedza, lekkie
pióro i wartka akcja. Nie potrzeba rozwodzić się nad jakimś
filozoficznym sensem świata, bo realizm jest dużo bardziej ciekawy. Wiem
że do tej książki będę wracał do końca swego życia, bo warto. Warto,
gdyż jej przesłanie jest cały czas aktualne i będzie takim zawsze. Warto
bo jest napisana lekko i przyjemnie, bo po prostu jest perłą w swym
gatunku.
OCENA – 10!/10