6 października 2016

Thorgal: Louve #6: Królowa czarnych elfów

Spin-offy Thorgala, opisujące przygody jego córki Louve oraz największej rywalki i kochanki Kriss de Valnor jakoś średnio mnie pochłonęły. Druga seria zapowiadała się bardzo dobrze, jednak z czasem zaczęła być zbyt wtórna względem głównej serii, zaś przygody Louve zapowiadały się wyjątkowo drętwo. Jednak teraz cykl zapowiada się o wiele ciekawiej, choć mam pewne wrażenie, że już to wszystko gdzieś wydziałem. Ponownie mamy zdradę, wyrzuty sumienia i ryzykowne rozwiązanie problemu, które... znajdziemy w następnym odcinku. Tak, po raz kolejny cała przygoda zaczyna się rozciągać i nie mieć końca, choć tym razem da się to wszystko czytać.

Fabuła rozgrywa się niedługo po zakończeniu wydarzeń z poprzedniego tomu. Louve, mimo złożonej obietnicy, postanawia wyruszyć do Bag Dadhu aby odszukać Thorgala i sprowadzić go z powrotem do domu. Aaricia się sprzeciwia, jednak córka nie zamierza jej słuchać. Jednak wybywszy z domu, dziewczynka szybko zmienia zdanie, gdy spotyka na swej drodze krasnala Tjahziego. Jego lud ponownie wpadł w tarapaty, jednak tym razem o wiele groźniejsze, gdyż ich krainę najechały Czarne Elfy. Grożą one zabiciem władcy krasnoludów, jeśli te nie stworzą broni która będzie wstanie przeciąć korzenie świętego drzewa Yggdrasil. Chcą to uczynić aby rozpętać wieczną wojnę pomiędzy wszystkimi światami, a przeszkodzić może im tylko wąż Nidhogg. Niestety ten został skazany na tułaczkę w międzyświecie na tysiąc lat, za to co chciał zrobić Strażniczce Kluczy. Louve postanawia jednak podjąć wyzwanie w imię swego ojca i pomóc krasnalom oraz uchronić swój świat od chaosu.

Odcinek ma tyle nawiązań do starych tomów głównej serii Thorgala, że bez ich znajomości nowy czytelnik może się pogubić w natłoku informacji. Mamy tutaj bowiem zwieńczenie wydarzeń z albumów gdzie występował Nidhogg, Tjahzi oraz Strażniczka Kluczy, a na dokładkę to co miało miejsce w całym cyklu o Louve. Są też, do tego już na samym początku, nawiązania do ostatniego albumu głównej serii. Nawet osoba znająca całość, miejscami może się lekko pogubić w tym odcinku, chyba że doskonale zna wydarzenia z przytaczanych albumów.

Z drugiej strony fabuła trzyma się ładu i składu, zaś akcja gna jak szalona, skręcając na to raz jedną to w drugą stronę. Miejscami jest nawet nieprzewidywalna, choć w drugiej połowie czytelnik jest wstanie wszystko rozszyfrować. Na dokładkę zakończenie pozostaje w pełni otwarte i ciężko powiedzieć czy historia zakończy się w następnym albumie czy zostanie rozłożona na więcej tomów. Niemniej występujące tu postacie zapadają w pamięć, zaś nowi bohaterowie niekoniecznie budzą w czytelniku sympatię. To sprawia, że stara gwardia ponownie łączy siły w walce ze złem i próba ocalenia świata przed kolejną zagładą.

Od strony wizualnej całość też spisuje się bardzo dobrze. Rysunek nawiązuje do przeszłych tomów, choć widać wyraźnie że mamy do czynienia z nowa kreską. Paleta kolorów też idealnie oddaje charakter odcinka, którego akcja dzieje się w wielu rejonach - podziemiach, lesie czy międzyświecie, dobrze znanym wiernym czytelnikom przygód Thorgala Aegirsona. Podsumowując, najnowszy album czyta się przyjemnie, wygląda świetnie, choć ciągle pada na niego cień powtórek wydarzeń z przeszłości. Co będzie dalej, ciężko powiedzieć, jednak nie zdziwi mnie jeśli ta przygody skończy się w klasyczny sposób.

Ocena - 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz