Drugi, i póki co ostatni, tom przygód inspektora Gilles’a
McCabe wyjaśnia do końca sprawę naśladowcy Rzeźnika z Whitechapel. W poprzednim
odcinku udało się policji schwytać zabójcę i znaleźć przy nim bardzo dziwne
urządzenie. Było małe, podręczne i przypominało współczesny telefon. Jednak
jego prawdziwa funkcja oraz historia nowego „Kuby Rozpruwacza’, jest bardzo
zaskakująca.
McCabe nie mogą rozgryźć zagadki tajemniczego urządzenia
oddaje się rozmyślaniom nad Tamizą. Wtem podchodzi do niego tajemniczy jegomość
i zagadując pokazuje identyczne urządzenie, jak to które znalazł inspektor u
mordercy. Początkowe zaskoczenie i nieufność, zostają szybko rozwiane, gdyż
nieznajomy ma pokojowe intencje oraz zarzeka się, że jest po tej samej stronie
barykady co McCabe. Zaprasza go do swojego powozu, w którym znajdują się ukryte,
małe dziwne wynalazki. Mówiąc zagadkami, prosi go tylko o to aby inspektor
streścił mu przebieg przesłuchania tajemniczego mordercy. McCabe nie mając pojęcia
jak się zachować spełnia prośbę swego towarzysza i opowiada o dziwnych rzeczach
jakie usłyszał. Transplantacji, podróży w czasie i wielu niezrozumiałych dla
niego sprawach.
Prawie cały drugi tom to jedna wielka retrospekcja. Zarówno
inspektora jak i mordercy, wspominającego z uwielbieniem swe zbrodnicze
wyczyny. Traktuje on zresztą McCabe i innych funkcjonariuszy jak ludzi gorszego
gatunku, kompletnie zacofanych, często wyzywając od małpoludów. Jago znajomość
technologii przyszłości sprawia, że uznaje się za lepszego, jednak McCabe kwituje
sprawę prostym stwierdzeniem „ale jednak się złapaliśmy”. Pokazuje to niejako
wyższość umysłu nad technologią, która bez kreatywnego działania człowieka jest
po prostu zwykłym kawałkiem metalu czy plastyku. Potrafi być też nad wyraz
mordercza w złych rękach. To wszystko świetnie pokazuje dość długa scena
przesłuchania, obnażając wady i zalety współczesnej techniki.
Sama postać mordercy jest dość stereotypowa, nie wyróżniająca się
niczym szczególnym, co zauważa sam inspektor. Kolejny naśladowca słynnego
Rozpruwacza, który wykorzystuje lokalną legendę aby zasłynąć w zbrodniczym
świecie. Aby choć przez chwile mieć swoje pięć minut sławy w prasie, choć i tak
potem wszyscy o nim zapomną, jak o każdym naśladowcy. Z drugiej strony nasz
zabójca, dzięki swemu pochodzeniu nie liczył się z możliwością, że w ogóle może
zostać schwytany i miał nadzieję że to jemu historia przypisze pierwsze
zbrodnie w Whitechapel. Jest to jednak tylko pojedynczy epizod w jego
zbrodniczej historii, rozciągającej się w bardzo długiej linii czasu. Jej finał
natomiast jest trochę nietypowy, jednak uważny czytelnik powinien go
przewidzieć.
Co zaś się tyczy zakończenia samej opowieści to sprawa
mordercy z Wchitechapel, nie została w pełni zamknięta. McCabe dostaje nowe
zadanie, które daje jednocześnie furtkę do kontynuacji serii, jednocześnie
licząc że prawdziwy Rozpruwacz kiedyś znów się pojawi i będzie można go w końcu
pojmać. Mamy zatem dwie niewiadome. Nie wiemy nadal kim jest Kuba Rozpruwacz i
tutaj można snuć wszelkie domysły oraz nie znamy szczegółów nowego zadania jakie
czeka McCabe’a. Oznacza to możliwość powstania minimum dwóch nowych tomów,
które mogą, ale nie muszą być powiązane zarówno z sobą oraz dwoma pierwszymi
albumami serii. Dlatego czuje mocny niedosyt, gdyż niby obecne morderstwa
zostały wyjaśnione, a dochodzenie zamknięte, ale tyle nowych rzeczy może się jeszcze
wydarzyć, że aż prosi się to o kontynuację. Bynajmniej nie krótką, a długą i
zawiłą, w której może spotkamy ponownie tajemniczego sojusznika z przyszłości.
Ocena 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz