Bardzo lubię kryminały, gdyż głównie na tym gatunku literackim wychowywałem się w dzieciństwie. Zagadka, intryga, tajemnica kradzieży, porwania czy śmierci, dawały dreszczyk emocji, zaś rozwikłanie zagadki zmuszało do wysilenia szarych komórek. Nie zawsze trafiało się na trudne wyzwania, ale nawet te dość przewidywalne potrafiły nagle zawirować akcją. Shadows on the Vatican zdaje sie należeć właśnie do takiego grona powieści kryminalnych. Gra, której scenariusz oparto na powieści "W imieniu Boga?" autorstwa Davida Yallopa, jest podzielona na cztery epizody i w tym roku pierwsze dwa ukazały się na naszym rynku dzięki wydawnictwu IQ Publishing. Następne mają pojawić się w przyszłym roku, dlatego ciężko teraz wystawić grze finalną ocenę. Z tego względu podjąłem decyzję że każdy epizod, a raczej w tym wypadku akt, ocenie wraz z moją Martą osobno, a na koniec wyciągniemy średnią z naszych ocen aby odnieść się do całej gry. Zapraszam zatem do recenzji pierwszego aktu Shadows on the Vatican, zatytułowanego Chciwość.
"Upadek" księdza
Wcielamy się w osobę Jamesa Murphego, młodego lekarza, który kiedyś był księdzem, jednak po wypadku na misji w Afryce i utracie swego mentora, porzucił sutannę, aby móc ratować ludzi jako zwykły lekarz. Przesiaduje on obecnie w Rzymie, gdzie odbiera tajemniczy telefon od swego przyjaciela z seminarium, księdza Cristoforo. Umawia się na spotkanie, jednak gdy przybywa na miejsce okazuje się że ksiądz uległ wypadkowi i w stanie śpiączki trafił do szpitala. James nie wierzy w zbieg okoliczności i zaczyna powoli drążyć poszlaki, które pozostawił po sobie Cristoforo. Miejsce do którego go zaprowadzą, przejdzie jednak jego największe oczekiwania.
Tak mniej więcej prezentuje się fabuła pierwszego aktu,który trwa około 3 godzin. Niby krótko, ale na polskim wydaniu mamy zawarte dwa akty (w sumie około 6 godzin gry), zaś jeśli całość będzie trwałą tyle czasu, to pełna gra wyniesie około 12 godzin czyli bardzo przyzwoicie jak na przygodówkę. Najsłabszą częścią jest bardzo niski poziom trudności zagadek oraz przewidywalność głównego nurtu. Po przejściu dema gry, bez pudła wytypowałem kilka kluczowych wydarzeń, choć sam finał epizodu okazał się dość zaskakujący. Liczyłem na zupełnie inny obrót spraw, więc było to bardzo miłym zaskoczeniem. Poza tym scenariusz kilka razy podejdzie gracza mniejszymi zwrotami akcji oraz całkiem sporą dawką, dobrze upchanego humoru - sceny w banku wręcz wymiatają i choćby dla nich już warto zagrać w tą grę.
To co jednak jest najsilniejszą stroną to warstwa fabularna, który wiele zyskała dzięki ciekawym postaciom, w tym głównego bohatera. Gracz szybko zżywa się z Jamsem Murphym i odczuwa do niego sympatię za racjonalne rozumowanie oraz moralną postawę. W całym akcie (jak i grze) przedstawiono jego konfrontacje z stereotypami jakie panują w katolicyzmie odnośnie innych odłamów chrześcijaństwa. Między innymi jak zakonnica najpierw cieszy się że w każdym hotelu w USA jest Biblia, a gdy dowiaduje się że to głównie wyznania ewangelickie i protestanckie ją tam wprowadziły, zaczyna się krzywić i krytykować. Podobne wydarzenia maja miejsce gdy niektóre z postaci jakie spotkamy dowiadują się ze James był kiedyś księdzem. Mamy tutaj pełen pakiet stereotypów od "utraty wiary" po "odnalezienie prawdy że Bóg nie istnieje" (Akt II). Nadaje to całości, czyli postaciom jak i samej fabule, sporej dozy realizmu co sprawia ze gracz jeszcze szybciej zagłębia się w świat intrygi gry i chce poznać ciąg dalszy.
Zagadki dla przedszkolaków
Pierwszy akt jest bardzo spokojny jeśli idzie o tempo akcji. Mamy tutaj wiele zwrotów akcji, napad i nawet pościg (a raczej jego mizerną imitację), jednak w lwiej części będziemy po prostu skradać się, śledzić cel i rozwiązywać tropy pozostawione przez Cristoforo. Nie czujemy nudy podczas wykonywania tych czynności, jednak poziom trudności jest praktycznie żaden. Poza jedną zagadką z początku aktu, która byłą w demie, resztę rozwiązałby przedszkolak i to z zawiązanymi oczami. Czasami rozwiązanie aż tak bardzo rzuca się w oczy że przez przypadek się zablokujemy bo nasza postać jeszcze nie wpadła na to co gracz i musimy jej to w punktach pokazać. To nieco frustruje, na szczęście jednak klimat oraz fabuła mocno nadrabiają tą niedogodność.
Nie uświadczymy tutaj dziennika zadań, jednak James ma przy sobie notatnik i w nim zapisuje kluczowe rzeczy, które potem musimy sprawdzić, na przykład w internecie. Liczba interaktywnych przedmiotów jest bardzo duża, zaś pasek ekwipunku wygodny w użyciu, więc szybko i sprawnie uporamy się z większością zagadek wymagających łączenia przedmiotów. Mamy tutaj jednak stary syndrom bezdennych kieszeni, i nasz bohater co prawda drabiny z sobą nie nosi, ale już silikon do uszczelniania, Biblie, książkę i kilka innych wielkogabarytowych przedmiotów tak, a wszystko to jakimś cudem mieści w kieszeniach spodni. Na dokładkę mamy zagadki nieco zręcznościowe polegając na obracaniu przedmiotów oraz logiczne w formie dedukcji w który cel kliknąć aby uzyskać poprawny wynik. Całość sprawdza się wzorowo, więc można czasem przytknąć oko na niedorzeczności logiczne typu braku ochrony bądź jej chroniczną głuchotę.
W mackach banku
Akt pierwszy w pełni oddaje cały wydźwięk fabularny, nie tylko od strony fabuły, ale miejscami też i postaci. Mimo kilku niedociągnięć i głupotek logicznych, fabułą prezentuje się bardzo dobrze co skutkuje wessaniem gracza w intrygę jednego z organów Watykanu. Cała gra zapowiada się świetnie po tym epizodzie i warto sięgnąć po kolejne. Jeśli będą utrzymywać obecnie narzucone tempo oraz finał okaże się naprawdę wielki czy zaskakujący to cała gra okaże się sukcesem. Póki co Shadows on the Vatican to bardzo udane kino akcji i kryminału. Nic tylko siadać i grać... w drugi akty zatytułowany Gniew.
Plusy:
+ grafika lokacji
+ forma dialogów
+ dobrze ulokowany w fabule humor
+ realizm zachowań międzyludzkich
+ bardzo ciekawa, choć prosta, fabuła
+ finał epizodu
+ bardzo duża interakcja z otoczeniem
+ różnorodne zagadki
Minusy:
- brzydkie i sztywne animacje postaci
- niestety mocno przewidywalny główny wątek epizodu
- niski poziom trudności
Ocena Marty - 8/10
Ocena Artura - 8/10
Ocena dotyczy tylko i wyłącznie pierwszego epizodu gry. Finalna ocena pojawi się po zakończeniu Aktu IV.
Dziękuję wydawnictwu IQ Publishing za przekazanie gry do recenzji.
"Upadek" księdza
Wcielamy się w osobę Jamesa Murphego, młodego lekarza, który kiedyś był księdzem, jednak po wypadku na misji w Afryce i utracie swego mentora, porzucił sutannę, aby móc ratować ludzi jako zwykły lekarz. Przesiaduje on obecnie w Rzymie, gdzie odbiera tajemniczy telefon od swego przyjaciela z seminarium, księdza Cristoforo. Umawia się na spotkanie, jednak gdy przybywa na miejsce okazuje się że ksiądz uległ wypadkowi i w stanie śpiączki trafił do szpitala. James nie wierzy w zbieg okoliczności i zaczyna powoli drążyć poszlaki, które pozostawił po sobie Cristoforo. Miejsce do którego go zaprowadzą, przejdzie jednak jego największe oczekiwania.
Tak mniej więcej prezentuje się fabuła pierwszego aktu,który trwa około 3 godzin. Niby krótko, ale na polskim wydaniu mamy zawarte dwa akty (w sumie około 6 godzin gry), zaś jeśli całość będzie trwałą tyle czasu, to pełna gra wyniesie około 12 godzin czyli bardzo przyzwoicie jak na przygodówkę. Najsłabszą częścią jest bardzo niski poziom trudności zagadek oraz przewidywalność głównego nurtu. Po przejściu dema gry, bez pudła wytypowałem kilka kluczowych wydarzeń, choć sam finał epizodu okazał się dość zaskakujący. Liczyłem na zupełnie inny obrót spraw, więc było to bardzo miłym zaskoczeniem. Poza tym scenariusz kilka razy podejdzie gracza mniejszymi zwrotami akcji oraz całkiem sporą dawką, dobrze upchanego humoru - sceny w banku wręcz wymiatają i choćby dla nich już warto zagrać w tą grę.
To co jednak jest najsilniejszą stroną to warstwa fabularna, który wiele zyskała dzięki ciekawym postaciom, w tym głównego bohatera. Gracz szybko zżywa się z Jamsem Murphym i odczuwa do niego sympatię za racjonalne rozumowanie oraz moralną postawę. W całym akcie (jak i grze) przedstawiono jego konfrontacje z stereotypami jakie panują w katolicyzmie odnośnie innych odłamów chrześcijaństwa. Między innymi jak zakonnica najpierw cieszy się że w każdym hotelu w USA jest Biblia, a gdy dowiaduje się że to głównie wyznania ewangelickie i protestanckie ją tam wprowadziły, zaczyna się krzywić i krytykować. Podobne wydarzenia maja miejsce gdy niektóre z postaci jakie spotkamy dowiadują się ze James był kiedyś księdzem. Mamy tutaj pełen pakiet stereotypów od "utraty wiary" po "odnalezienie prawdy że Bóg nie istnieje" (Akt II). Nadaje to całości, czyli postaciom jak i samej fabule, sporej dozy realizmu co sprawia ze gracz jeszcze szybciej zagłębia się w świat intrygi gry i chce poznać ciąg dalszy.
Zagadki dla przedszkolaków
Pierwszy akt jest bardzo spokojny jeśli idzie o tempo akcji. Mamy tutaj wiele zwrotów akcji, napad i nawet pościg (a raczej jego mizerną imitację), jednak w lwiej części będziemy po prostu skradać się, śledzić cel i rozwiązywać tropy pozostawione przez Cristoforo. Nie czujemy nudy podczas wykonywania tych czynności, jednak poziom trudności jest praktycznie żaden. Poza jedną zagadką z początku aktu, która byłą w demie, resztę rozwiązałby przedszkolak i to z zawiązanymi oczami. Czasami rozwiązanie aż tak bardzo rzuca się w oczy że przez przypadek się zablokujemy bo nasza postać jeszcze nie wpadła na to co gracz i musimy jej to w punktach pokazać. To nieco frustruje, na szczęście jednak klimat oraz fabuła mocno nadrabiają tą niedogodność.
Nie uświadczymy tutaj dziennika zadań, jednak James ma przy sobie notatnik i w nim zapisuje kluczowe rzeczy, które potem musimy sprawdzić, na przykład w internecie. Liczba interaktywnych przedmiotów jest bardzo duża, zaś pasek ekwipunku wygodny w użyciu, więc szybko i sprawnie uporamy się z większością zagadek wymagających łączenia przedmiotów. Mamy tutaj jednak stary syndrom bezdennych kieszeni, i nasz bohater co prawda drabiny z sobą nie nosi, ale już silikon do uszczelniania, Biblie, książkę i kilka innych wielkogabarytowych przedmiotów tak, a wszystko to jakimś cudem mieści w kieszeniach spodni. Na dokładkę mamy zagadki nieco zręcznościowe polegając na obracaniu przedmiotów oraz logiczne w formie dedukcji w który cel kliknąć aby uzyskać poprawny wynik. Całość sprawdza się wzorowo, więc można czasem przytknąć oko na niedorzeczności logiczne typu braku ochrony bądź jej chroniczną głuchotę.
W mackach banku
Akt pierwszy w pełni oddaje cały wydźwięk fabularny, nie tylko od strony fabuły, ale miejscami też i postaci. Mimo kilku niedociągnięć i głupotek logicznych, fabułą prezentuje się bardzo dobrze co skutkuje wessaniem gracza w intrygę jednego z organów Watykanu. Cała gra zapowiada się świetnie po tym epizodzie i warto sięgnąć po kolejne. Jeśli będą utrzymywać obecnie narzucone tempo oraz finał okaże się naprawdę wielki czy zaskakujący to cała gra okaże się sukcesem. Póki co Shadows on the Vatican to bardzo udane kino akcji i kryminału. Nic tylko siadać i grać... w drugi akty zatytułowany Gniew.
Plusy:
+ grafika lokacji
+ forma dialogów
+ dobrze ulokowany w fabule humor
+ realizm zachowań międzyludzkich
+ bardzo ciekawa, choć prosta, fabuła
+ finał epizodu
+ bardzo duża interakcja z otoczeniem
+ różnorodne zagadki
Minusy:
- brzydkie i sztywne animacje postaci
- niestety mocno przewidywalny główny wątek epizodu
- niski poziom trudności
Ocena Marty - 8/10
Ocena Artura - 8/10
Ocena dotyczy tylko i wyłącznie pierwszego epizodu gry. Finalna ocena pojawi się po zakończeniu Aktu IV.
Dziękuję wydawnictwu IQ Publishing za przekazanie gry do recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz