5 listopada 2022

Smoczy kryształ

Od jakiegoś czasu gry z serii Talisman chodzą w obrocie wtórnym za wręcz kosmiczne pieniądze. Z tego powodu gracze szukają tańszych alternatyw i dziś jedną z nich wam przedstawię. Grę dobrą, której największym przekleństwem jest to, że jest tylko dobra. Tylko, bowiem mogła być rewelacyjna, gdyby nie kilka drobnych potknięć. Mimo wszystko warto się nią zainteresować, bowiem potrafi dać sporo frajdy i tak naprawdę chętnie widziałbym dodatki do niej, które w pełni wykorzystałyby drzemiący w tym tytule potencjał.

W unboxingu narzekałem głównie na dwie rzeczy - słabą wytrzymałość kart oraz kolorystykę planszy, a w zasadzie torów na planszy, która zlewała się z pięknymi rysunkami. I niestety moje obawy sprawdziły się w stu procentach, bowiem mocno utrudniło to początkową zabawę. W przypadku kart da się to obejść inwestując w odpowiednie koszulki ochronne, niestety dość drogie, bowiem rozmiar kart jest nietypowy, o czym pisałem w materiale poświęconym prezentacji zawartości pudełka. Drugi problem już jest poważniejszy, bowiem nie mamy opcji opracowania dla niego alternatywy. Jednak szerzej omówię to za chwilę. Najpierw co nieco o mechanice.



Mamy tutaj do czynienia z klasyczną przygodówką fantasy, skierowaną do familii czy niedzielnych graczy. W zasadzie coś na kształt Talismana, tylko dużo tańszego. Innymi słowy gracz w swej turze rzuca dwoma kostkami K6, przesuwa pionek na planszy i rozgrywa pole, na którym się zatrzymał oraz niektóre pola jakie minął po drodze (w zależności od ich efektu). Celem gry jest natomiast uzbieranie 3 żetonów kryształów lub 6 kart potworów, jest też opcja na zgarnięcie karty artefaktu lub przygody i dotarcie z nimi na drugi koniec planszy, ale to potrafi być problematyczne, bowiem takie karty łatwo stracić w walce. I to w zasadzie wszystko. Czyli prosto, szybko i przyjemnie.



No właśnie, kluczem do sukcesu w udanej zabawie jest prostota mechaniki, przy relatywnie różnorodnych polach akcji na planszy. Mamy zatem portale, ambasady, pola gdzie zdobywamy konkretne typy kart (potwory, artefakty lub przygody), rzeki i oczywiście kryształy. Ułatwieniem jest to, że przez część pól wystarczy przejść, co jest dobrym pomysłem przy rzutach 2K6. W innym wypadku polowanie na konkretną liczbę oczek byłoby masakryczne. Problemem jest jednak kolorystyka samego szlaku, a raczej pól "zwykłych" oraz pól z akcjami.



Otóż zwykłe pola są szare, pozbawione jakiejkolwiek obwódki, przez co zlewają się z tłem konkretnych terenów na planszy. Podobnie mamy z kolorystyką portali, gdzie ktoś wpadł na głupi pomysł, aby miały różne kolory. Działałoby to, gdyby portale łączyły się ze sobą kolorystycznie, ale ich mechanika działa zupełnie inaczej. Otóż rzucasz kością i przenosisz postać na pole z liczbą będącą równowartością oczek lub ich pomnożeniem razy dwa. To wprowadza wizualny mętlik, bo z początku gracz nie ma pojęcia o co chodzi i co się z czym łączy. Równie słabo wypadają pola ambasad, która dodają nam dodatkową kość ruchu lub w następnej turze odejmują dwa punkty ruchu. Brak znacznika itp. skutkuje chaosem. Łatwiej byłoby, gdyby twoja ambasada dawała ci w danym ruchu +2, a wroga -2. 



Sama walka z potworami jest szybka i banalna. Postać stwór mają parametry siły, inteligencji i magii, a wygra ten, kto zdobędzie większość, czyli 2/3. Każdy rzuca jedną kostką K6 i jej wynik dodaje do wartości aktywnej cechy. Jeśli mamy remis to rzucamy ponownie. Proste, skuteczne i co ważniejsze, angażujące graczy, bowiem na potwora zawsze rzuca któryś z konkurentów. Podobnie jest z kartami artefaktów i przygody, gdzie możemy znaleźć efekty dodatnie lub ujemne dla cech naszych bohaterów, karty ochraniające nas przed walką i tak dalej. 



Jak widzicie - to naprawdę fajna, gra i niestety tylko fajna. Boli słaba jakość kart, nieco nieczytelna instrukcja oraz mocno nieczytelna plansza. Da się ją kupić za 70 zł, więc cena potrafi być konkurencyjna względem innych tytułów. Zatem jeśli szukacie czegoś lekkiego, a nie macie na sprzedaż kawalerki w Warszawie, aby kupić Talismana, to faktycznie sięgniecie po Smoczy kryształ ma sens. Bowiem sama gra sprawnie działa i potrafi dać masę frajdy oraz emocji podczas rozgrywki. Trzeba jednak przymknąć oko na takie sobie wykonanie od strony jakościowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz