Czas na kolejną porcję humoru związaną z grecką mitologią. Taurusek i jego ekipa młodocianych przyjaciół z Olimpu stara się dowieść tego, że są warci statusu bóstwa. Albo przynajmniej herosa, którego imię zostanie na wieki zapisane w annałach historii. Droga do tego celu jest jednak bardzo wyboista, a na Olimpie pojawiają się nowe postacie oraz nowe wyzwania.
Na okładce mamy młodego Heraklesa oraz hydrę i faktycznie te postacie zajmą sporo miejsca w tym albumie. Chłopak nie ma lekko i od samego początku serii zbiera baty. Z hydrą oraz lwem już miał wcześniej do czynienia, co zawsze kończyło się dla niego serią guzów. Dlatego po kolejnym ciosie w tym albumie Herakles decyduje się na wybranie jednej z "łatwiejszych" prac, czyli wyczyszczenie stajni Augiasza. Trzeba przyznać, że twórcy naprawdę nie mają litości dla biednego bóstwa, bowiem Augiasz to śmierdziuch nad śmierdziuchy.
Z nowych postaci pojawia się Jazon i jego Argonauci. Jest zabawnie, gdy niedoszły heros stara się zdobyć złote runo, co w ciekawy sposób komentuje Taurusek. Jazon dostaje dłuższy występ, a siłą rzeczy towarzyszy w nich Midas, którego złota klątwa nie opuszcza ani na chwilę. Nie licząc momentu gdy jest przeziębiony. Kolejną nową postacią, ale występującą tylko epizodycznie jest Achilles wraz z swą matką Tetydą. Wypadają ciekawie, szczególnie w jednym wątku nad Styksem, dając nadzieję na powrót w kolejnym albumie. Szczególnie, że ten będzie orbitował wokoło postaci Posejdona.
Seria Mali Bogowie nadal cieszy moje serducho oraz oczy. To fajny przerywnik, szczególnie dla osób lubiących mitologię grecką. Niby nic wybitnego, ale czy musi takie być, skoro wyśmienicie wypełnia swoją rolę. Mam nadzieję, że seria będzie jeszcze jakiś czas kontynuowana, bowiem postaci, które można wprowadzić mamy nadal cały tabun.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz