W poprzednim albumie kondycja humorystyczna oraz fabularna obecnego duetu twórców opracowujących przygody niezłomnych Gallów, nieco w moim odczuciu opadła. Tym razem było lepiej, ale nadal daleko im do tego, co już potrafili zaprezentować, choćby w Papirusie cezara. Tak czy inaczej jest lepiej. Było kilka scen gdzie głośno się śmiałem, a nawet dwie, przy których zakręciła mi się od tego łza w oku.
Cezar chce wzbogacić swoją menażerię dzikich, mitologicznych bestii, co ma mu posłużyć jako element zdobywania przychylności ludu. Kilka poprzednich wypraw zakończyło się klapą, jednak w przypadku gryfa wszystko wskazuje na jego istnienie. Rzymianie wyruszają zatem do samego serca Barbaricum, gdzie dotąd nie dotarł żaden cywilizowany sandał z Italii. Tymczasem szaman jednego z plemion sarmackich wzywa na pomoc Panoramiksa i jego przyjaciół. Kończy się to dość nieoczekiwanie.
W tej przygodzie magiczny wywar szybko schodzi na dalszy plan, a podstawą okazuje się spryt Asteriksa połączony z siłą jego towarzysza. Ciekawie poprowadzono obraz plemienia sarmackiego, gdzie to kobiety wojują oraz polują, a mężczyźni zajmują się domem oraz wychowaniem dzieci. Świetna zabawa stereotypami połączona z pokazaniem w krzywym zwierciadle kilku przestarzałych przekonań. Naprawdę potrafiłem się przy tym głośno zaśmiać. Jednak główna oś fabularna też jest interesująco poprowadzona, choć miejscami lekko zgrzyta.
Mamy tutaj kilka zrzynek z poprzednich części, nad którymi pracowali jeszcze Uderzo oraz Goscinny. Wypada to raczej przeciętnie. Jak ktoś dobrze pamięta serię, to łatwo wychwyci toporność w nawiązaniu do oryginalnych scen. Choćby na przykładzie pokojowych, galijskich parlamentariuszy, którzy najpierw spuszczają Rzymianom łomot, a potem zaczynają zabawę w dyplomację. Wypadło to okej, ale jednak oryginał to oryginał (patrz, Asteriks u Belgów).
Finalnie oceniam ten album jednak przychylnie. Finał mi się podobał, więcej było udanych gagów niż odgrzewanych kotletów i czuć, że autorzy lepiej się bawili tworząc tą przygodę niż poprzednio. Co prawda wyszły im w przeszłości ciekawsze, ale ta jest naprawdę solidna, choć w przyszłości liczę na nieco więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz