15 grudnia 2021

Tajne przez magiczne (audiobook)

Dawno nie czytałem solidnego, przemyślanego i naprawdę wciągającego urban fantasy. Zachęcony promocją wydawnictwa Spisek Pisarzy, dzięki których akcji reklama książki wyskakiwała mi dosłownie wszędzie, nawet z lodówki, odsłuchałem w końcu fragment audiobooka. W zasadzie po niespełna 7 minutach stwierdziłem wspólnie z żoną, że kupujemy książkę w wersji audio i z miejsca odsłuchujemy. Zjadło to nam 3 wieczory i tylko dlatego tak długo, bo mieliśmy nawał innej pracy na głowie. Dziś natomiast nadszedł czas na podsumowanie tej naprawdę interesującej przygody.

Główny trzon akcji osadzony jest w przedszkolu. To dość nietypowa sceneria, jak na tego typu książkę, która z lekkiej komedii obyczajowej stopniowo oraz płynnie przekształca się w horror fantasy z elementami mitologii słowiańskiej. Czytelnik poznaje historię z punktu widzenia Agaty - kobiety po trzydziestce, która zaliczyła bardzo kiepski romans, zwieńczony zawodową oraz finansową katastrofą. I tym sposobem z redaktorki książek zamienia się w "specjalistkę od szmatek" w publicznym przedszkolu gdzieś w Warszawie. Posada woźnej została zwolniona dość nagle, gdyż poprzednia po prostu zniknęła, jednak Agata ma taki burdel w swoim życiu zawodowym oraz uczuciowym, że wszystko jej jedno. Nie ma zatem pojęcia w co się pakuje, bowiem praca z dziećmi to istna katorga.

Od samego początku autorka kupiła mnie sposobem prowadzenia narracji oraz tym, jak ukazała przedszkole. Jeśli ktoś twierdzi, że to co jest opisane na kartach tej książki to fikcja w odniesieniu do "słodkich" bąbelków, to znaczy, że nie przepracował ani jednego kwadransa w tym piekle na ziemi naznaczonym symbolem chaosu przez samych Przedwiecznych. Spędziłem 5 lat pracując z dziećmi i młodzieżą, w tym 3 lata w Małpiej Dżungli, a byłem tylko pomocą. Serio, nigdy więcej nie dam się namówić na pracę opiekuna na półkoloniach. Już wolę żebrać pod mostem niż wrócić do tego koszmaru :)



Jednak to tylko tło dla całych wydarzeń. Otóż okazuje się, że część dzieci przejawia "magiczne" moce, co ostatecznie szybko doprowadza do tragicznego w skutkach wypadku. Nie pierwszego zresztą, jak się potem okazuje. To wydarzenie wprowadza na scenę psychologa dziecięcego, półdemona imieniem Dawid. Dopiero wtedy zaczyna się jazda bez trzymanki. Osobiście uwielbiam duet jaki stworzyła Agata z Dawidem, drąc koty na każdym kroku. Jedynie pod koniec było trochę gorzej, ale o tym za chwilę. W każdym razie nasza protagonistka samodzielnie odkrywa świat magii oraz dziwnych stworzeń, co ułatwia czytelnikowi wejście w to uniwersum. Ma to swoje "plusy dodatnie" i "plusy ujemne". 

W tym pierwszym wypadku osoba nie znająca fantastyki może poczuć się oszołomiona oraz zaintrygowana bogactwem kultury fantasy. Z drugiej jednak strony ktoś taki jak ja nie dowie się niczego nowego i odkryje wiele elementów dość szybko. Zbytnio mi to nie przeszkadzało, gdyż komentarze Agaty na wszelkie tematy, wydarzenia oraz osoby, są niezwykle trafne oraz zabawne. Jednak nie czułem całej tej słowiańskości o której trąbił wydawca. Nie. Dla mnie to było klasyczne urban fantasy, nie zaś rasowe slavic urban fantasy. Niestety na tym polu wypada dość blado postać Welesa. Kto siedzi w mitologii, ten wie o kogo chodzi i tutaj potencjał tej postaci został pogrzebany.

Przyczepić mógłbym się też do rozwleczonego zakończenia. Jakoś nie do końca je kupiłem. Kilka zagrywek było po prostu naciąganych i nieco głupich (znów Weles, ale też niektóre ruchy Dawida), jakoś nie czułem w tym ognia. Ot rzeźnia, jak zwykle w wielkim finale itp. Całość ratowała inna postać, bardzo ważna dla Agaty, ale nie mogę tutaj zdradzić o kogo chodzi, bo byłby zbytni spoiler.

Czy zatem czekam na tom drugi? Oczywiście i sięgnę po niego od razu gdy pojawi się audiobook. Tak, wersja czytana przez panią Agatę Skórską jest obłędna. Nie wyobrażam sobie nawet, aby teraz to czytał ktoś inny. Lektorka idealnie wyczuła emocje postaci i to jest fajne. Czy jednak "Tajne przez magiczne" jest dla każdego miłośnika fantasy? Zdecydowanie nie. To trochę specyficzna lektura, gdzie fani klasycznych elfów, krasnoludów itp. mogą się odbić. Nietypowa sceneria, zamierzona infantylność względem części postaci, czy powolne odkrywanie podstaw świata fantasy mogą budzić frustracje u osób siedzących głęboko w tym temacie. Mogą, ale nie muszą. Bowiem jeśli nastawimy się na lekką książkę obyczajową z stale rosnącym wątkiem fantastycznym, to szybko wsiąkniemy w ten świat. Z mojej strony polecam książkę z czystym sumieniem. Jest wesoło, ale też mrocznie. Mam tylko nadzieję, że drugi tom utrzyma poziom obecnego, a Weles odegra jakąś znaczniejszą rolę. 

1 komentarz: