Bociany towarzyszą Smerfom od kiedy pamiętam. Zresztą ten motyw przewija się często zarówno w komiksach jak i serialu animowanym. Jednak nie zawsze tak było. Dawniej małe, niebieskie skrzaty unikały tych wielkich ptaków, bojąc się zostać ich przekąską. Sytuację zmienił jeden czyn, ale to tylko początek tej opowieści, a w zasadzie pojedyncze wspomnienie. Bowiem Smerfy ponownie muszą pomóc bocianom. Jednak tym razem przeciwnik jest o wiele bardziej niebezpieczny.
Czarodziej Omnibus, wielki przyjaciel Papy Smerfa, obchodzi urodziny. Z tej okazji z wioski Smerfów wyrusza delegacja, która przybywa na miejsce na grzbietach bocianów. Następnego dnia, gdy po udanej imprezie nasi milusińscy czekają na transport mający zabrać ich z powrotem do domu, coś jest nie tak. przylatuje tylko jeden bocian,do tego cały rozdygotany oraz wygłodzony. Papa Smerf wraz z małą grupą rusza zbadać sprawę i okazuje się, że ktoś chwyta bociany. Problem polega na tym, że nikt nie ma pojęcia dlaczego.
Fabuła jest prosto skonstruowana i wiele elementów czytelnik otrzymuje dość szybko (czasem za szybko), ale i tak potrafi wciągnąć. Akcji tutaj naprawdę sporo, poznajemy kilka nowych postaci oraz otrzymujemy całkiem solidną puentę. Z jednej strony komiks porusza tematy, które są dziś ważne, z drugiej robi to na tyle umiejętnie aby zachować charakter serii. W rezultacie dostajemy raczej przewidywalną fabularnie, za to widowiskową lekturę. Jak dla mnie dzięki takim komiksom dzieło Peyo nadal jest żywe i pozostanie w tym stanie jeszcze wiele, wiele lat. Bowiem Smerfy są naprawdę długowieczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz