Komiksy o Lucky Luke często przedstawiają w krzywym zwierciadle postacie historyczne. Nie inaczej jest i tym razem. Oto przed wami niesławna Belle Starr, kobieta, która stworzyła istny azyl dla wyjętych spod prawa. Żyła w latach 1848-1889 trudniąc się kradzieżą, napadami oraz handlem kradzionymi końmi. Założyła ranczo gdzie schronienie znalazło wielu zabijaków oraz rabusiów Dzikiego Zachodu drugiej połowy XIX wieku. Twórcy komiksu ukazali ją w nieco innym, oczywiście prześmiewczym, stylu, gdzie trudniła się wykupywaniem przestępców z rąk bardzo łasego na dolary sędziego.
Nie jest to jedyna postać historyczna w tym albumie, choć jak tytuł na to wskazuje, dominuje. Oprócz niej mamy kilku rozpoznawalnych przestępców, a w finale pewnego nieprzekupnego sędziego oraz najsłynniejszego kata Dzikiego Zachodu. Człowieka, który dorobił się przydomka Książę Katów, co już wiele mówi o jego podejściu do pracy.
Całość ubrano w szaty czarnej komedii, jednak i tak finał jest dość mocny, jak na dzisiejsze, hmm.... "standardy". Wiecie, ja nie mam problemu z przemocą w komiksach, filmach czy grach. Jednak żyjemy w czasach, gdzie każdego coś obraża, uraża lub doszukuje się prześladowań na ten czy inny temat. Dlatego, pamiętając choćby oskarżenia o rasizm w Asteriksie, nie zdziwiłbym się gdyby finalna scena z tego albumu przygód Lucky Luke'a oburzyła część delikatnych istot. Mi natomiast bardzo się podobała, szczególnie gdy na końcu przeczytałem biografię pewnej osobistości.
Ten tom zaliczam do udanych. Nie dość, że było wesoło oraz kipiało czarnym humorem, to do tego dostałem fajny kawałek historii Dzikiego Zachodu. Może nie jest to najlepszy album serii. Nawet nie jest w pierwszej dziesiątce, ale wyszło ich tyle, że i tak uplasował się na wysokiej pozycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz