Czas na podsumowanie całej serii o kapitanie Black Dogu, jego okręcie Barakuda oraz wydarzeniach, które finalnie wiązały się z przeklętym klejnotem zwanym Diamentem z Kasharu. Była to nader krwawa historia, pełna zwrotów akcji, niepewnych sojuszy, zdrady i utraconej miłości. W jej finale zaś pojawia się tajemniczy Czerwony Jastrząb. Kapitan piracki, którego lękają się handlarze niewolników, korsarze oraz cała Hiszpania. Czy zatem zrobił dobre wejście i zakończył opowieść z przytupem? Moim zdaniem i tak i nie.
Ostatni tom zaczyna się od wydarzeń na okręcie Czerwonego Jastrzębia, któremu towarzyszy Barakuda wraz z jej kapitanem. Po wydarzeniach na wyspie kanibali niewiele zostało z załogi Black Doga, a przeklęty diament spoczął w rękach szalonego kapitana. Jednocześnie na wyspie Puerto Blanco, Hiszpanie wprowadzili terror, ale korsarze nie mają zamiaru siedzieć z założonymi rękoma. Sytuacja wymyka się spod kontroli i każda z postaci będzie musiała słono zapłacić za grzechy, których się dopuściła w przeszłości.
Ostateczna rozgrywka o Puerto Blanco oraz tajemniczy klejnot jest brutalna i wyjątkowo krwawa. Diament z Kasharu zdecydowanie zasłużył na swoją niechlubną reputację. Przyznaję, że pod kątem ogółu wydarzeń całość trzyma poziom poprzednich tomów, wszystko jest spójne i fabularnie spaja się w sensowną całość. Nigdy nie miałem wielkich oczekiwań względem tej przygody i podobnie jak przy kilku innych napisanych przez Jeana Dufaux bawiłem się po prostu dobrze. Nawet bardzo dobrze. Wiadomo, to nie "Murena", ale i tak fabuła trzyma dość wysoki oraz co ważniejsze w miarę równy poziom.
Największy zarzut mam do Czerwonego Jastrzębia, któremu poświęcono zbyt mało czasu. Wcześniej robił wręcz za tajemnicę i to pasowało do konwencji. Zatem gdy w końcu namacalnie się pojawił w ostatnich scenach piątego albumu liczyłem na znaczące rozwinięcie tej postaci w finalnym tomie. No i się przeliczyłem. Ma on kilka scen, ale są one mocno oklepane i mało ciekawe. Kompletnie nie zapadły mi w pamięci. Już historia kapitana Morkama i jego starcia z Flynnem była mocniej rozbudowana oraz ciekawsza, a w zasadzie tworzyła jedynie dłuższy epizod w całej historii. Szkoda, bo Czerwony Jastrząb jawił się jako niezwykle interesująca persona, a nie klasycznie, sztampowy zabijaka.
O wiele ciekawiej, choć raczej przewidywalnie, potoczyły się los innych postaci. W tym Raffiego czy rudowłosej prostytutki z Puerto Blanco, zwanej między innymi Płomyczkiem. Trochę było mi szkoda tej rudowłosej awanturniczki. Dziewczyna potrafiła walczyć o swoje, pokazała że stać ją na znacznie więcej niż widzieli to mężczyźni, jednak koniec końców zgubiła ją miłość. Nieodwzajemniona, brutalna oraz mroczna.
Pewnie kiedyś jeszcze wrócę raz lub dwa do tej opowieści. Jednak nie ze względu na kapitana Black Doga, przeklęty diament czy awanturnicze losy młodych Hiszpanów, które odmienił krwawy pirat. Wrócę właśnie dla rudowłosej kurtyzany, będącej najsilniejszym charakterem w całej historii. Dla kobiety potrafiącej walczyć, usidlić swych przeciwników i pokonanej z powodu słabości do jednego mężczyzny. Człowieka nie zasługującego na uczucie jakim go obdarzono. Wrócę aby jeszcze raz przypomnieć sobie o co walczyła i dlaczego tak niewiele brakowało aby wygrała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz