Carl Barks w zasadzie stworzył Duck Tales. Co prawda postać Kaczora Donalda wykreowali Walt Disney oraz Dick Lundy w 1934 roku, jednak to właśnie Barks zbudował Kaczogród oraz jego jakże charakterystycznych mieszkańców. To on dał życie Sknerusowi McKwaczowi, Braciom Be, Diodakowi i tchnął życie w całe to uniwersum, które potem w cudowny sposób uporządkował Don Rosa. Dlatego chętnie sięgam po serię Kaczogród, choć zdecydowanie większą miłością darzę komiksy Rosy. Jednak to tutaj, u Carla Barksa, mam do czynienia po raz pierwszy z wydarzeniami, które po latach zostaną rozwinięte do historii tak bliskich memu sercu.
Tytułowa historia "Na tropach jednorożca", która otwiera ten album, jest jedną z ciekawszych w całym zbiorze. Z pewnością ją czytałem kiedyś w przeszłości, gdy zbierałem wersje zeszytowe "kaczora Dolanda" choć kompletnie jej nie pamiętam. W praktyce z tego albumu kojarzyłem tylko jedną opowieść - "Na łonie natury" - gdzie Donald i siostrzeńcy próbowali zrobić zdjęcie jeleniowi i przy okazji borykali się z gburowatym i nieodpowiedzialnym biwakowiczem.
Podobnie jak w poprzednich tomach i tutaj nie brakuje Gogusia, który występuje między innymi w tytułowej historii, Daisy czy rozbudowanych postaci epizodycznych. Jednak najbardziej podobała mi się historyjka z jednoczesnym udziałem Daisy i Gogusia, gdzie tematem przewodnim było poszukiwanie stokrotki. Goguś z Donaldem rywalizowali o względy swej ukochanej, przy czym finał był dość interesujący. Równie zabawnie i ciekawie wypadła opowieść o tym jak siostrzeńcy głowili się nad tym, czego wujek Donald najbardziej chce na Gwiazdkę. Tam również Goguś oraz Daisy, ale także Sknerus i Babcia Kaczka mieli spory udział.
Ogólnie śmiechu było co nie miara. Licząca papuga, która narobiła niezłego bigosu w skarbcu Sknerusa, Gęgul i jego pomysłowe lenistwo, pozwalające mu w kreatywny sposób wykonywać obowiązki na farmie czy pracownik cyrku zmieniający kostiumy niczym mag. To była naprawdę ciekawa przygoda, pełna uśmiechu, gagów oraz ciekawych puent. Naprawdę miło spędziłem czas nad tym albumem i mam ochotę na znacznie więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz