W oczekiwaniu na kolejny album przygód Kaczora Donalda i Wujka Sknerusa, które wyszły spod ręki Dona Rosy, sięgnąłem po najnowszy tom Kaczogrodu w wykonaniu Carla Barksa. Jak się okazało ogromną część zamieszczonych tutaj historyjek bardzo dobrze pamiętałem z wydań komiksowych. Co prawda tłumaczenia z zeszytów były nieco inne, albo po prostu ja to tak pamiętam, ale w zasadzie sam wydźwięk fabularny czy poszczególnych gagów był taki sam. Przynajmniej dla mnie.
Z przygód zamieszczonych w tym albumie, które w przeszłości najbardziej utrwaliły się w mej pamięci, gdyż często do nich wracałem, są "Świeżo upieczony piekarz", "Jabłoń niezgody", "Wszystko dla gościa" oraz "Zwodząc Pannę Daisy". Z tej czwórki niemal na pamięć znam ostatnie dwie opowieści, bo swego czasu strasznie je lubiłem. Dlatego miło było do nich wrócić. "Wszystko dla gościa" opowiada o tym, jak Donald i jego siostrzeńcy mieli udowodnić wujkowi Sknerusowi, że potrafią prowadzić hotel. Z inicjatywą wyszedł Donald, który miał dość posady obierania kartofli w jednym z hoteli. Dostał zatem ruinę na totalnym odludziu i na początku wszystko szło gładko. Jednak koniec końcu efekt był łatwy do przewidzenia. Tymczasem "Zwodząc Pannę Daisy" mamy sytuację gdzie Donald ucieka przed psem tropiącym od Młodych Skautów, który ma zaprowadzić biedaka do Daisy na wiosenne porządki. Jest przy tym kupa śmiechu, gdy nasz kaczor zwodzi nos dzielnego psa.
Znalazły się tez opowieści, które bardzo słabo pamiętałem i raczej rozpoznawałem je po konkretnych scenach oraz takie, z którymi wcześniej nie miałem do czynienia, a raczej tak mi się wydaje, bowiem przez lata zbierałem wydania zeszytowe. W tej ostatniej grupie znalazło się tytułowe "Miasto złotych dachów" i przyznaję, że jest bardzo ciekawie napisane. Z drugiej strony historie Dona Rosy utrzymane w podobnym schemacie, gdzie Sknerus z Donaldem idą w zakład o to, kto więcej zarobi. Choć muszę przyznać, ze ta historyjka była dla mnie nieco inna (pamiętajcie, że nie znam wielu z nich), bo tak naprawdę z zakładu przerodziła się w podróż do dalekich krajów. Na dokładkę Sknerus dowiaduje się, że dawno przestał iść z duchem czasu i mimo ogromnego majątku, żyje przeszłością. Sytuacja oczywiście zmienia się wraz z kolejnymi kadrami, prowadząc do naprawdę interesującego finału.
Zatem jeśli ktoś kocha komiksy z Donaldem, Sknerusem i innym mieszkańcami Kaczogrodu, to zapewne już dawno nabył ten tom. Jeśli nie lub dopiero odkrywacie majestat tego miasta, to jest to idealna pozycja, tak jak pozostałe z tej serii. Osobiście pozostanę jednak bardziej wierny Donowi Rosie, gdyż zarówno od strony rysunku, jak i scenariusza, bardziej mi od podchodzi. Choć oczywiście nie mogę powiedzieć, że prace Carla Barksa są w jakimkolwiek stopniu słabe. Są po prostu inne :)
PRZYKŁADOWE PLANSZE
Z przygód zamieszczonych w tym albumie, które w przeszłości najbardziej utrwaliły się w mej pamięci, gdyż często do nich wracałem, są "Świeżo upieczony piekarz", "Jabłoń niezgody", "Wszystko dla gościa" oraz "Zwodząc Pannę Daisy". Z tej czwórki niemal na pamięć znam ostatnie dwie opowieści, bo swego czasu strasznie je lubiłem. Dlatego miło było do nich wrócić. "Wszystko dla gościa" opowiada o tym, jak Donald i jego siostrzeńcy mieli udowodnić wujkowi Sknerusowi, że potrafią prowadzić hotel. Z inicjatywą wyszedł Donald, który miał dość posady obierania kartofli w jednym z hoteli. Dostał zatem ruinę na totalnym odludziu i na początku wszystko szło gładko. Jednak koniec końcu efekt był łatwy do przewidzenia. Tymczasem "Zwodząc Pannę Daisy" mamy sytuację gdzie Donald ucieka przed psem tropiącym od Młodych Skautów, który ma zaprowadzić biedaka do Daisy na wiosenne porządki. Jest przy tym kupa śmiechu, gdy nasz kaczor zwodzi nos dzielnego psa.
Znalazły się tez opowieści, które bardzo słabo pamiętałem i raczej rozpoznawałem je po konkretnych scenach oraz takie, z którymi wcześniej nie miałem do czynienia, a raczej tak mi się wydaje, bowiem przez lata zbierałem wydania zeszytowe. W tej ostatniej grupie znalazło się tytułowe "Miasto złotych dachów" i przyznaję, że jest bardzo ciekawie napisane. Z drugiej strony historie Dona Rosy utrzymane w podobnym schemacie, gdzie Sknerus z Donaldem idą w zakład o to, kto więcej zarobi. Choć muszę przyznać, ze ta historyjka była dla mnie nieco inna (pamiętajcie, że nie znam wielu z nich), bo tak naprawdę z zakładu przerodziła się w podróż do dalekich krajów. Na dokładkę Sknerus dowiaduje się, że dawno przestał iść z duchem czasu i mimo ogromnego majątku, żyje przeszłością. Sytuacja oczywiście zmienia się wraz z kolejnymi kadrami, prowadząc do naprawdę interesującego finału.
Zatem jeśli ktoś kocha komiksy z Donaldem, Sknerusem i innym mieszkańcami Kaczogrodu, to zapewne już dawno nabył ten tom. Jeśli nie lub dopiero odkrywacie majestat tego miasta, to jest to idealna pozycja, tak jak pozostałe z tej serii. Osobiście pozostanę jednak bardziej wierny Donowi Rosie, gdyż zarówno od strony rysunku, jak i scenariusza, bardziej mi od podchodzi. Choć oczywiście nie mogę powiedzieć, że prace Carla Barksa są w jakimkolwiek stopniu słabe. Są po prostu inne :)
PRZYKŁADOWE PLANSZE
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz