23 lutego 2020

Ogród słów

Dziś mam dzień mangowy, zatem czas na drugi tytuł, tym razem z półki romans/dramat. Jest to kolejna bardzo poważna pozycja, skierowana raczej do starszego odbiorcy. Z drugiej strony każdy licealista powinien to przeczytać ze zrozumieniem i wyciągnąć naukę. Mowa tutaj o pogoni za marzeniem, stanowczości, wytrwałości oraz zakazanej miłości dwojga ludzi, których dzieli między innymi wiek. Czy też raczej poważna różnica wieku, gdzie to licealista zakochuje się w starszej od niego, młodej kobiecie, szukającej celu w życiu. To piękna, a zarazem bardzo smutna historia, o dwojgu ludzi, którzy spotkali się w czasie burzy, w ogrodzie skąpanym w deszczu, gdzie rodziły się słowa. Słowa nadziei, pragnień i wiary, że możemy przetrwać najgorszy sztorm, jaki ześle nam los.

Przyznaję, że musiałem trochę przeanalizować ten komiks i pokopać w internecie, aby w pełni zrozumieć ogrom smaczków, nawiązań do poezji oraz kultury japońskiej. Bez tej wiedzy, którą mocno uzupełnia posłowie od tłumaczki, Pauliny Tuczapskiej, mój odbiór "Ogrodu słów" był niepełny. W zasadzie wybrakowany. Bowiem to manga która zaczyna się burzą oraz łzami, a potem nagle ostro wyhamowuje w scenariuszu i z tego powodu straciłem na pewien czas siłę emocji zrodzoną przez pierwszy rozdział. Oto mamy cichego licealistę imieniem Akizuki, który marzy o tym, aby projektować i tworzyć damskie obuwie. Nie chce jednak robić masowej produkcji, a jak na prawdziwego szewca przystało, idealne rękodzieło. Praktyczne i piękne zarazem. Pewnego razu poznaje tajemniczą kobietę w parku. Jest starsza od niego, ale to nadal młoda, pełna życia osoba, tyle tylko... że się nie uśmiecha. Elegancka kobieta siedzi samotnie w parku, pije piwo z puszki i zagryza to czekoladą. Chciałoby się rzec - klasyczny obraz depresji. 

Akizuki nie zna jej imienia, nie wie o niej tak naprawdę nic, ale powoli zaczyna coś do niej czuć. Kobieta staje się dla niego inspiracją, pomaga go utwierdzić w przekonaniu, że skoro ma marzenie, jest pewien swego i przygotowany na przeszkody, które na niego czekają, to musi zawalczyć. Nie może okazać słomianego zapału, tylko musi walczyć o swoje. Sama jednak gdy wraca do samotnego mieszkania pada na łóżko i się rozkleja. Jakieś wydarzenie z przeszłości ją trapi. Dręczy i nie daje o sobie zapomnieć. Czytelnik oraz Akizuki bardzo długo nie wiedzą, o czym mowa, ale gdy w końcu ta wiedza na nich spływa, wtedy doznają ogromnego szoku. Wtedy też cała wcześniej przedstawiona historia, rozmowy licealisty z samotną kobietą w parku skąpanym w deszczu nabierają zupełnie nowego wymiaru. W tym momencie właśnie przydaje się bardzo wiedza odnośnie japońskiej poezji, a dokładniej "Dziesięciu tysięcy liści". 

Bardzo dużo do powiedzenia ma też tutaj rysunek. Sceny w ogrodzie są pokazane przepięknie, a gdy oglądałem pejzaże naprawdę miałem wrażenie, jakby padał deszcz. Warto wspomnieć, że w 2013 roku powstało film anime, przenoszący mangę na srebrny ekran. Już sam zwiastun sprawił, że zapragnąłem posiadać ten film, oczywiście z angielskim dubbingiem, gdyż nie znam języka japońskiego. Tak czy inaczej zwiastun filmu zrobił na mnie ogromne wrażenie. Zainteresowanych odsyłam TUTAJ. Jedyne z czym miałem problem podczas lektury to z odniesie się do ogromnej różnicy wieku pomiędzy parą głównych bohaterów. W anime jest to lepiej uwypuklone, ale w mandze miałem wrażenie, jakby między tą dwójką było góra pięć lat różnicy, a nie dwanaście czy piętnaście. On wygląda na dużo starszego, a ona na dużo młodszą. Jednak nie jest to pierwszy raz, gdy mam takie skojarzenia. Mimo wszystko komiks gorąco polecam. To piękna historia, mająca bardzo życiowe zakończenie i ogromny ładunek emocjonalny. Coś w sam raz dla romantyków.

PRZYKŁADOWE PLANSZE

PRZYKŁADOWE KADRY Z ANIME


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz