11 września 2019

Kasia i jej kot #2

W drugim albumie "Kasi i jej kota" mamy wielką przeprowadzkę. Nawet nie jedną, bo w ich życiu wiele się zmienia.Najpierw wędrują do nowego domu, potem tata Kasi zakochuje się w Samancie, którą poznali pewnego razu na kempingu (patrz, poprzedni album). Ogólnie sporo się zmienia w życiu małej dziewczynki i jej nader energicznego kota.  A zmiany nieraz wychodzą na dobre, bowiem nie można tkwić w miejscu. Stagnacja nikomu nie służy, gdyż wrzuca nas w szpony rutyny, a ta zabija kreatywność. Na szczęście Kasia i jej kot Sushi nie narzekają na brak tego drugiego, gdyż mają ręce... to znaczy łapy, pełne roboty.

Już pierwsza strona rozbawiła mnie do łez, gdy nasi bohaterowie pakowali masę kartonów do ciężarówki, po czym stwierdzili, że rzeczy kota są spakowane, więc czas na ich graty. To było boskie. W praktyce cała pierwsza część komiksu, bo ten jak zwykle składa się z trzech tomów, to gagi związane z przeprowadzką, nowym mieszkaniem, zadomowieniem i tak dalej. Kot, jak to kot, musi postawić na swoim, choć czasem drogo go to kosztuje.

Ciekawiej robi się od drugiego aktu, gdy na scenę wkracza Samanta, a z czasem też jej syn, który jest w wieku Kasi. Nagle dziewczynka staje przed nowym wyzwaniem, bo od tej chwili jej tata kogoś ma. Do tego na poważnie, bowiem oboje myślą o tym, aby razem zamieszkać. Jak to zwykle bywa w takich wypadkach dzieci są bardzo podejrzliwe, szczególnie gdy "intruz" zaczyna mościć sobie gniazdko w ich domu. Nie brakuje zatem tutaj pola do popisu dla wszelkiej maści gagów, w tym związanych z ojcem Kasi, który jest trochę nieśmiałym człowiekiem. Zatem jeśli podobał wam się pierwszy tom, to ten pokochacie z miejsca. A jeśli wcześniej nie czytaliście przygód małej Kasi i jej zwariowanego futrzaka, to nic nie szkodzi. Szybko możecie nadrobić tą zaległość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz