Oto kolejny dowód, że współcześnie pisane przygody Lucky Luke'a są godne dzieł jego twórcy - Morrisa. Zabawne, a przy tym nie głupie, świetnie narysowane i umiejętnie nawiązujące do historii oraz szydzące z ludzkich przywar. Widać też, że autorzy Laurent Gerra (scenariusz) i Achde (rysunek) odrabiają pracę domową za każdym razem, gdy siadają do nowego albumu. "Piękna Prowincja" ma nie tylko dwuznaczny tytuł, ale dzieje się w Kanadzie, czy też raczej w Quebec, które wtedy jeszcze nie było niezależne. Co tam sprowadziło naszego dzielnego stróżą prawa, jego pomysłowego rumaka i inte.... znaczy, chciałem powiedzieć "wyjątkowego" psa? Cóż, odpowiedź może was zaskoczyć, ale jest to miłość :)
Zakochał się jednak nie Lucky Luke, a jego wierny towarzysz Jolly Jumper. Koń inny niż wszystkie, potrafiący gotować, grać w szachy i będący szybszy od własnego cienia. Podczas rodeo, gdzie Luke ścigał niebezpiecznego bandytę, Jolly zakochał się w pięknej klaczy imieniem Prowincja. Niestety ta pochodziła z francuskiej prowincji w Ameryce, zwanej Quebec, gdzie życie jest spokojne, ludzie mili, a talerze z jedzeniem latają nisko podczas bójek w salonie. Luke widząc jak jego przyjaciel cierpi z miłości postanawia ruszyć wraz z nim na północ, a przy okazji do wyprawy dołącza Rintinkan (u nas znany jako Bzik), bystry niczym woda w klozecie pies gończy, ostoja chaosu i wiecznie senny strażnik więzienny.
Autorzy genialnie parodiują tutaj spór pomiędzy Anglikami oraz Francuzami o terytorium, które dziś należą do Kanady. Oczywiście nie zabrakło też masy nawiązań do współczesnych żartów o Kanadyjczykach, ich stylu życia i kulturze. Groteski oraz satyry w tym albumie jest co nie miara i każdy idealnie trafia w sedno danego zagadnienia. Jeśli ktoś interesuje się historią Kanady, lub w ogóle Ameryki Północnej, to prawdopodobnie szybko wyłapie tonę smaczków już w samym rysunku. Nie zabrakło przy tym nawiązań do innej słynnej serii, czyli przygód Asteriksa i Obeliksa, co widać na pierwszych stronach tego komiksu, opisujących historię podboju Kanady. Dla mnie idealne uhonorowanie pracy Rene Goscinnego, który spędził przecież blisko 20 lat nad scenariuszami do Lucky Luke'a.
Podsumowując - "Piękna Prowincja" to rewelacyjny album, który na każdym polu perfekcyjnie trafił w mój gust. Sceny z Rintinkanem po prostu rozwalają, Jolly Jumper jest w doskonałej formie, a mieszkańcy Quebec maja wiele do zaoferowania. Do tego tona smaczków związanych z historią i popkulturą, zarówno w tekście jak i rysunku. Innymi słowy, panowie Gerra i Achde udowadniają, że da się pociagnać ponadczasowe dzieło na takim samym poziomie, jak zrobił to Morris oraz Goscinny. I za to jestem im szalenie wdzięczny.
Zakochał się jednak nie Lucky Luke, a jego wierny towarzysz Jolly Jumper. Koń inny niż wszystkie, potrafiący gotować, grać w szachy i będący szybszy od własnego cienia. Podczas rodeo, gdzie Luke ścigał niebezpiecznego bandytę, Jolly zakochał się w pięknej klaczy imieniem Prowincja. Niestety ta pochodziła z francuskiej prowincji w Ameryce, zwanej Quebec, gdzie życie jest spokojne, ludzie mili, a talerze z jedzeniem latają nisko podczas bójek w salonie. Luke widząc jak jego przyjaciel cierpi z miłości postanawia ruszyć wraz z nim na północ, a przy okazji do wyprawy dołącza Rintinkan (u nas znany jako Bzik), bystry niczym woda w klozecie pies gończy, ostoja chaosu i wiecznie senny strażnik więzienny.
Autorzy genialnie parodiują tutaj spór pomiędzy Anglikami oraz Francuzami o terytorium, które dziś należą do Kanady. Oczywiście nie zabrakło też masy nawiązań do współczesnych żartów o Kanadyjczykach, ich stylu życia i kulturze. Groteski oraz satyry w tym albumie jest co nie miara i każdy idealnie trafia w sedno danego zagadnienia. Jeśli ktoś interesuje się historią Kanady, lub w ogóle Ameryki Północnej, to prawdopodobnie szybko wyłapie tonę smaczków już w samym rysunku. Nie zabrakło przy tym nawiązań do innej słynnej serii, czyli przygód Asteriksa i Obeliksa, co widać na pierwszych stronach tego komiksu, opisujących historię podboju Kanady. Dla mnie idealne uhonorowanie pracy Rene Goscinnego, który spędził przecież blisko 20 lat nad scenariuszami do Lucky Luke'a.
Podsumowując - "Piękna Prowincja" to rewelacyjny album, który na każdym polu perfekcyjnie trafił w mój gust. Sceny z Rintinkanem po prostu rozwalają, Jolly Jumper jest w doskonałej formie, a mieszkańcy Quebec maja wiele do zaoferowania. Do tego tona smaczków związanych z historią i popkulturą, zarówno w tekście jak i rysunku. Innymi słowy, panowie Gerra i Achde udowadniają, że da się pociagnać ponadczasowe dzieło na takim samym poziomie, jak zrobił to Morris oraz Goscinny. I za to jestem im szalenie wdzięczny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz