Prace Daniela Clowesa zdecydowanie nie należą do najłatwiejszych w odbiorze. Jego komiksy są ekranizowane, tak jak zresztą jak dziś omawiany, autor zdobywa za nie sporo nagród i porusza poważne problemy społeczne. Jednak forma w jakiej to czyni nie każdemu przypadnie do gustu. Na przykład mi. Jakiś czas temu podzieliłem się z wami moją opinią na temat komiksu "Wilson", wobec którego miałem spore oczekiwania. Gdy zabierałem się za "Ghost World" nie liczyłem w zasadzie na nic. No może poza wkurzającymi postaciami na pierwszym planie. Tak naprawdę dostałem to, a nawet odrobinę więcej, bo tym razem nie czułem ani przez sekundę, że autor próbuje usprawiedliwiać poczynania swych bohaterek. Enid i Rebecca są do bólu wkurzające, jednocześnie obrazując przy tym hipokryzję młodego pokolenia z dobrych domów.
Jeśli miałbym wskazać, która z dziewczyn wkurzała mnie bardziej, to od razu wskaże ciemnowłosą Enid. Takich kobiet (ale też mężczyzn), spotkałem an swej drodze aż za wiele. Zresztą zapewne nie ja jeden. Zarozumiała, wszystkowiedząca, rozkapryszona i tak naprawdę totalnie zagubiona. Autor zresztą mocno docisnął tej postaci, która w końcu przyznaje się czytelnikowi, do swej największej słabości. Pytanie tylko, ile osób w prawdziwym życiu jest wstanie zebrać się na taką odwagę? Sam nie jestem ideałem, też nieraz krytykuję innych, choć nie boję się do tego przyznać. Może to po części przez zawód, który wykonuję. Owszem, krytyk ma niejako pewną dozę swobody w jechaniu po pracy innych, a co za tym idzie ocenianiu ludzi. No bo my wiemy więcej, czytaliśmy więcej, widzieliśmy więcej. Gówno prawda. Jesteśmy takimi samymi ludźmi, jak reszta a nasza ocena ma znaczenie tylko wtedy, jeśli ktokolwiek zechce ją czytać. Nie musi się zgadzać z wyrażanymi opiniami, w zasadzie lepiej gdy tego nie robi, bo (w teorii, może wyniknąć ciekawa wymiana poglądów.
Niejako na ten aspekt zwraca uwagę druga z przyjaciółek, Rebecca. Nie czyni tego bezpośrednio, ale jej zachowanie względem Enis można nieraz odczytać właśnie w ten sposób. Marudzisz na tego faceta, bo ci się podoba. Psioczysz na te dziewczyny, a sama jesteś jedną z nich. Obgadujesz innych, przypisując im dziwne łatki, ale nawet nie poznasz tych ludzi. Uznajesz się za lepszą, a tak naprawdę siebie nienawidzisz. Brzmi znajomo?
Niemniej komiks może się okazać bardzo trudną lekturą dla przeciętnego zjadacza chleba. Zdecydowanie jest on adresowany do bardzo dojrzałego czytelnika, co nie znaczy pełnoletniego. Aczkolwiek należy zaznaczyć, ze wulgaryzmów jest tutaj bardzo dużo. Na tyle, że aż nadrukowana na okładce stosowny znaczek ostrzegający. Niemniej każde przekleństwo ma tutaj konkretny wydźwięk i nie razi. Zresztą dialogi prowadzone przez dziewczęta pozwalają też lepiej zrozumieć pewne obyczaje w USA. Tutaj mocno przydają się przypisy, zamieszczone na końcu komiksu, a tłumaczące pewne pojęcia i przybliżające wspominane osoby lub kapele muzyczne.
"Ghost World" zrobił na mnie dużo większe i znacznie lepsze wrażenie niż "Wilson". Konstrukcja tego dzieła po prostu do mnie przemówiła i zawierała wszystko to, czego brakowało "Wilsonowi". Niemniej ciężko mi polecić komuś w ciemno ten komiks. To naprawdę trudne dzieło, po które jednak warto sięgnąć. Niektórzy się zapewne od niego po prostu odbiją inni wchłoną całość w kilka minut. Warto jednak dać szansę "Ghost World", szczególnie jeśli szukamy mocnych przemyśleń na temat samego siebie.
Niejako na ten aspekt zwraca uwagę druga z przyjaciółek, Rebecca. Nie czyni tego bezpośrednio, ale jej zachowanie względem Enis można nieraz odczytać właśnie w ten sposób. Marudzisz na tego faceta, bo ci się podoba. Psioczysz na te dziewczyny, a sama jesteś jedną z nich. Obgadujesz innych, przypisując im dziwne łatki, ale nawet nie poznasz tych ludzi. Uznajesz się za lepszą, a tak naprawdę siebie nienawidzisz. Brzmi znajomo?
Niemniej komiks może się okazać bardzo trudną lekturą dla przeciętnego zjadacza chleba. Zdecydowanie jest on adresowany do bardzo dojrzałego czytelnika, co nie znaczy pełnoletniego. Aczkolwiek należy zaznaczyć, ze wulgaryzmów jest tutaj bardzo dużo. Na tyle, że aż nadrukowana na okładce stosowny znaczek ostrzegający. Niemniej każde przekleństwo ma tutaj konkretny wydźwięk i nie razi. Zresztą dialogi prowadzone przez dziewczęta pozwalają też lepiej zrozumieć pewne obyczaje w USA. Tutaj mocno przydają się przypisy, zamieszczone na końcu komiksu, a tłumaczące pewne pojęcia i przybliżające wspominane osoby lub kapele muzyczne.
"Ghost World" zrobił na mnie dużo większe i znacznie lepsze wrażenie niż "Wilson". Konstrukcja tego dzieła po prostu do mnie przemówiła i zawierała wszystko to, czego brakowało "Wilsonowi". Niemniej ciężko mi polecić komuś w ciemno ten komiks. To naprawdę trudne dzieło, po które jednak warto sięgnąć. Niektórzy się zapewne od niego po prostu odbiją inni wchłoną całość w kilka minut. Warto jednak dać szansę "Ghost World", szczególnie jeśli szukamy mocnych przemyśleń na temat samego siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz