25 grudnia 2018

Pajęczym okiem #4: Zwierzę to nie prezent

Wiem, mamy Boże Narodzenie, czas radości, wybaczania i gigantycznej wyżerki (przynajmniej dla niektórych), ale mimo wszystko musiałem dać ten tekst dzisiaj. Tak dzisiaj, bowiem w tej całej Gwiazdkowej gorączce zapominamy o najsłabszych - zwierzakach. I zanim podniesiecie larum, nie, nie jestem wege, choć lubię kuchnię wegetariańską, nie wierze w cud, że wszystkim da się pomóc i doskonale zdaję sobie sprawę z istnienia drapieżnictwa. Jednak gdy widzę ludzi, którzy w ciepłym domu obżerają się przy suto zastawionym stole, a ich pies marznie w budzie uwiązany do łańcucha, mając za towarzystwo tylko przegłodzonego kota, to mnie po prostu trafia. Zatem będzie ostro, dosadnie i polecą bluzgi. Bluzgi skierowane na ludzi, do których pasuje tylko jedno słowo.

Artykuł zawiera wulgaryzmy i moje subiektywne przemyślenia. Nie pasuje ci taka forma, to nie czytaj. Czujcie się ostrzeżeni.


Od kiedy sięgam pamięcią zawsze w moim domu był zwierzak i uczono mnie o niego dbać. Wiedziałem skąd się bierze mięso, nie co poniektórzy debile, którzy autentycznie wierzą, że karkówka w hipermarkecie spadła z nieba. Serio, spotkałem takich ludzi, tak samo kreacjonistów wmawiających mi, że w biblijnym Edenie T-Rex wpierdalał kapustę, a nie innego dinozaura. Niemniej nigdy nie lubiłem przemocy wobec zwierząt. Tak, rosół i potrawkę z kury chętnie się zjadło, jednak gdy dziadek wybrał jedną sztukę z swej trzódki, a nie kupował nafaszerowane chemikaliami ścierwo, leżące kilka miesięcy w zamrażarce. I mimo, że go bardzo kochałem, nigdy nie mogłem ścierpieć ich suni uwiązanej na łańcuchu. Aż się serce krajało, choć na szczęście zimą i w deszczowe czy zimne noce, dziadek wpuszczał biedną psinę do ciepłej stodoły. Bądź budynku, który miał nią być.

Teraz, po tylu latach, gdy jestem dorosły widzę, że w tej materii na wsiach niewiele się zmieniło. Cholera, jest chyba gorzej niż kiedyś, albo ja po prostu byłem ślepy. Co roku masa psów zamarza w budzie lub koło obejścia, mając przyczepiony do szyi metalowy, przerdzewiały łańcuch. Kurwa, nie wiem kto jest gorszym skurwielem - ten kto trzyma tak psa skazując go na powolną śmierć, czy osoba wywalająca zwierzaka do lasu, bo trzeba pojechać do rodziny na święta i nawpierdalać się karpia. Oczywiście kupionego jeszcze żywego, bo nie można było skrócić męczarni biednej rybie i ujebać jej łeb fabryce. Kurwa, ja tego nie kumam - po chuj wam żywy karp, skoro i tak go zeżrecie?

Ktoś mi kiedyś powiedział - Bo tradycja! A jebać taką tradycję, skoro w mojej wannie, gdzie codziennie biorę kąpiel, ma zdychać w męczarniach stworzenie, które potem ze stoickim spokojem wypatroszę i wrzucę na ruszt. Skoro mam je zeżreć to niech przynajmniej nie cierpi i umrze szybko oraz w spokoju. Tak samo z tymi żywymi prezentami. Gówniarz marudzi, że chce kotka, pieska lub króliczka, ale nikt kurwa nie pomyśli, że po zwierzęciu trzeba sprzątać. Tak, żyje to, żre więc i sra. A potem szok, marudzenie, więc wypad do lasu, bo za dużo kosztuje, a kupa śmierdzi. Jak nasracie do klopa po świątecznym obżarstwie to jebie tak samo, albo nawet gorzej.

Najbardziej nie rozumiem dlaczego ludzie nie oddadzą zwierzaka do schroniska, skoro im się znudził, czy też nie mogą go zatrzymać. Bo sąsiadka zobaczy i będzie plotkować? Chuj z wami. Jak nie macie serca, aby dać zwierzakowi dom i ciepły kąt do spania, po kiego grzyba żeście go brali. Ludzi którzy przywiązują psy w lesie, aby tam zdechły w męczarniach, osobiście przegoniłbym nagich po szkle, a potem przywiązał w środku puszczy i postawił miskę z żarciem tak, aby za chuja nie mogli jej dosięgnąć. Może to dałoby im do myślenia, choć wątpię, aby mieli pod czerepem cokolwiek poza jebaną wstążeczką trzymającą ich uszy. Ja wiem, czasem naprawdę zdarzają się wyjątki i zwierzak musi odejść z domu. Można go jednak zakwaterować u kogoś z krewnych i wtedy nasz czworonóg nie poczuje się odrzucony. Nie. Zamiast tego łatwiej wywalić go do lasu, gdzie na pewno sobie poradzi. Ta, jasne. Chyba jako przerażona karma dla lisów oraz kun.

Zatem chcesz przygarnąć zwierzaka - bądź odpowiedzialny. Zadbaj o niego, daj mu dom, kąt do spania i miskę z żarciem. Weź na siebie odpowiedzialność za swego nowego domownika, tak kurwa DOMOWNIKA, a nie jebaną maskotkę. Jeśli natomiast nie jesteś gotów na takie poświęcenie, w tym finansowe, to nie dawaj zwierzakowi złudnych nadziei. On nie kuma czemu człowiek go zostawił w środku lasu, nie rozumie jak można być tak wypranym z uczyć sukinsynem. Zwierze to nie zabawka i niech każdy to zapamięta. Zwierzę to członek rodziny, nawet jeśli czasem cię wkurwia niczym młodsze rodzeństwo.

A tak poza tym, to Wesołych Świąt.