27 grudnia 2018

Giants

Bardzo lubię komiksy, w których to czym przyciąga okładka, jest jedynie faktycznym tłem, dla dużo głębszej opowieści. Dokładnie taki zabieg mamy w "Giants". Niby tytuł wszystko nam mówi, co widać na zdjęciu obok. Ogromne monstrum z paszczą pełną zębów, świat po apokalipsie, dwoje dzieciaków uciekających przed straszliwą śmiercią z szponów potwora, a jednak... prawdziwym gigantem okazuje się być ludzkie ego. Ten komiks to tak naprawdę rasowy dramat, wrzucony w otoczkę świata postapo. Co więcej, robi to doskonale, a wszystko dzięki braciom Valderrama, hiszpańskiemu duetowi rodzinnemu, który tym razem celował w rynek USA. "Giants" to ich, jak dotąd, najdłuższe dzieło, które w moich oczach zyskało naprawdę sporo.

Gogi i Zedo to dwaj przyjaciele, którzy wychowali się na ulicy w Podziemnym Mieście. Tam skryła się ludzkość, gdy w Ziemię uderzyła kometa, a jej powierzchnię pokrył śnieg. W tym mroźnym, niegościnnym środowisku pojawiły się potwory. Wielkie robaki czy owady oraz monstrualne bestie zdolne niszczyć całe miasta. Jednak giganty pozostawiają po sobie tajemniczą substancję zwana czarnym bursztynem, która ma właściwości łatwopalne. Jednak z czasem Podziemne Miasto staje się areną walki pomiędzy gangami, zaś Gogi i Zedo chcą dołączyć do jednego z nich. Niestety w tym złowrogim środowisku nic nie trwa wiecznie, a na zgliszczach starego świata rodzą się giganci.

Tak przedstawia się w bardzo mocnym skrócie ogólny rys fabularny tego komiksu. Jak wspomniałem, scenografia z monstrami i gangami włącznie, robi tylko za tło. Tak naprawdę liczą się tylko dwaj wspomniani przyjaciele i ich walka o własną przyszłość. Z początku działają razem, ale gdy pewno zdarzenie ich rozdziela, zaczynają się emocjonalne rozterki. Gogi ma wyrzuty sumienia, że zostawił przyjaciela goniąc za czarnym bursztynem, zaś Zogi coraz bardziej umacnia się w nienawiści. Ta w końcu przeradza się w egoizm, który przesłania mu jakiekolwiek inne spojrzenie na świat. Tymczasem Gogi godzi się z porażką i odnalazłszy nowy dom, stara się znaleźć rozgrzeszenie za swą przeszłość. Gdy dochodzi do ponownej konfrontacji starych przyjaciół, wynik tego starcia może być tylko jeden.

Jednocześnie na drugim planie mamy owe gigantyczne monstra, niejako będące odniesieniem do głównych bohaterów. Jeden jest młody i leczy rany, a drugi to weteran nie mający sobie równych. Autorzy komiksu świetnie wykorzystali ten motyw w przedstawieniu dwójki rywalizujących przyjaciół, zarówno przed ich przemianą, jak i później. Mimo ogromnej przewidywalności fabularnej scenariusza, nie umniejsza to w żadnym wypadku przyjemności płynącej z lektury, właśnie dzięki takim nawiązaniom, jak to opisane wyżej. "Giants" to naprawdę bardzo dobry, a co ważniejsze dojrzały, komiks. Przez swą formę może on podpasować zarówno miłośnikom monster story, klimatów postapo, jak i osobom lubującym się w dramatach czy literaturze psychologicznej. Z jednej strony to bardzo prosta historia, która nie powinna nikogo zaskoczyć swym finałem czy zwrotami akcji. Z drugiej zaś, tak umiejętnie napisana oraz narysowana, że wciąga i zapada w pamięć czytelnika. Poproszę więcej takich tytułów.

Komu komiks może się spodobać?
Zarówno fanom postapo, jak i lekkich dramatów obyczajowych.

Czy kupił bym komiks, gdybym nie otrzymał go do recenzji?
Tak. Co prawda nie od razu, ale tak, kupił bym.

Czy komiks zakwalifikował się do rocznego podsumowania 2018?
Tak, choć nie ma szans w walce o podium, to może zawalczy o końcówkę pierwszej dziesiątki.