26 listopada 2018

Kapitan Szpic i wielki cyrk

Komiksy Tadeusza Baranowskiego są dla mnie, jak i pewnie wielu Polaków, swoistym wehikułem czasu. Towarzyszyły mi od dzieciństwa i nadal ochoczo do nich wracam, a dzięki wznowieniom wydawnictw Ongrys i Kultura Gniewu, młode pokolenie również może zaznajomić się z tymi ponadczasowymi tytułami. Tym bardziej cieszy mnie, że prace Baranowskiego nadal są żywe i odciskają swój ślad we współczesnym komiksie, inspirując innych autorów do pisania unikalnych satyr, opartych na grach słownych. Nie inaczej jest w przypadku pierwszego zeszytu "Kapitana Szpica", noszącego podtytuł "Wielki cyrk". Jest to satyra skierowana zdecydowanie do starszego odbiorcy, genialnie nawiązująca do klasyków Tadeusza Baranowskiego i współczesnych realiów. Polska, a w zasadzie cały świat, to jeden wielki cyrk, gdzie trup skrywa się w niejednej szafie, policja szuka śladów tam gdzie ich nie ma, a harcerze pomagają wyłowić nurka, któremu ktoś zafundował betonowe buty. A to tylko skrawek czubka góry lodowej, jaką stworzyli Daniel Koziarski (scenariusz) i Artur Ruducha (scenariusz i rysunek).

Ogólny rys fabularny, traktuje o śledztwie Kapitana Szpica, który szuka agentów obcego wywiadu. Zaraz potem trafia na harcerzy mówiących o utopieniu nurka, a w okolicy ktoś okrada staruszków. Słowem jeden, wielki cyrk, który zajechał przed tygodniem do miasteczka. Obstawiam, że Artur Ruducha ciekawie zilustrowałby to, co przed chwilą napisałem i tym sposobem, moi drodzy, otrzymalibyście pełny obraz przedstawianego dziś komiksu. Poziom skeczy jest tutaj naprawdę wysoki, a czytelnik musi być cały czas uważny. Wiele gier słownych zostało bowiem zilustrowanych, co tylko potęguje ich siłę przekazu. Dla przykładu, gdy jeden z policjantów krzyczy "Teraz wszystko wyśpiewacie ptaszki!!!", to mamy na obrazku bociana i kruka (biedne stworzenia) przykute łańcuchem do ściany w sali tortur... to jest sekretnego pokoju przesłuchań, należącego do policji. Zresztą całą scenę macie na obrazku poniżej.


Brakowało mi tylko węża leżącego koło kata i trzymającego w ogonie tabliczkę z napisem: "Dubbing syczących szczypiec". Takich scen jest cała masa, włącznie z okładką, gdzie w okienku "Cena", mamy napis "W sam raz,-". Jakby ktoś pytał to okładkowa wynosi 19,99 i skrzętnie ukryła się na końcu komiksu :) Autorzy zresztą mocno śmieszkują z samych siebie, zapowiadając od razu dwa nowe komiksy, które zapewne nie wyjdą, jak sami twierdzą. Mowa o drugim tomie serii, czyli "Kapitan Szpic i Czarna Niechcesete" oraz zapowiedzi "Wielkiej kolekcji Najsuperextraśnych komiksów Makrela i Dyszy Comix". Przyznaję - genialne i mam nadzieję, że jednak Kapitan Szpic się sprzeda i jeszcze trochę pociągnie. Wszak za kołnierz nie wylewa, a szacunek mu się należy za jego kunszt aktorski. Innymi słowy - jak na debiutanta, nie jest źle, a wręcz przeciwnie, jest naprawdę dobrze.

P.S. Recka krótka, bo i komiks krótki, a zdradzać nie chcę, bo jestem wierny żonie :)

Komu komiks może się spodobać?
Towarzyszom Polskiej Republiki Ludowej.

Czy kupił bym komiks, gdybym nie otrzymał go do recenzji?
Panie, ZA DARMO dostałem i jeszcze miałbym kupować. Głupiś Pan! Jak go teraz sprzedam za worek cebuli i dwie marchewki.

Czy komiks zakwalifikował się do rocznego podsumowania 2018?
No BA! :)