Każdego z nas toczy od środka robactwo oraz zgnilizna. Potrafi objawić się pod najróżniejszymi postaciami. Zazdrością, chorą ambicją, gniewem, utraconą miłością, pragnieniem władzy, zdradzonym zaufaniem. Prędzej czy później nas dopada i toczy niczym robak żywiący się rozkładającym się mięsem, pozostawiając na naszym ciele i duszy straszne blizny. Pozostałości po dawnych i nadal nie zaleczonych ranach. Drugi tom serii "Barakuda", bardzo dobrze oddaje to przesłanie. Zresztą jego podtytuł brzmi "Blizny", co idealnie odzwierciedla relacje występujących w nim postaci. Nienawiść, pogarda, pragnienie zemsty, a czasem nawet nieudolna próba odkupienia swoich win. Przynajmniej z pozoru, bowiem i tak ostatecznie człowiek wybierze "łatwiejsze" rozwiązanie. Pytanie tylko, jakie będą tego konsekwencje?
Akcja komiksu rozgrywa się jakiś czas po wydarzeniach z pierwszego tomu. Nie jest to dokładnie określone, natomiast patrząc po tym jak urosły postacie i co wydarzyło się przez ten czas można obstawiać okres około półtora roku, może dwóch lat. Album rozpoczyna się od wydarzeń w Hiszpanii, na królewskim dworze. Kapitan De la Loya przeżył mimo przeciwności losu. Teraz wyrusza z misją odszukania Donny del Scuebo i tajemniczego diamentu, który jest w posiadaniu jej rodziny. Ma on znaczenie dla planów króla i jego spowiednika Ojca Sanche, którzy pragną za niego kupić przychylność ludów zamieszkujących Panamę. Tymczasem Blackdog nadal szuka owianego złą legendą klejnotu, a jego syn przebywa na wyspie Puerto Blanco. Nie wiedzie mu się najlepiej, gdyż zyskał miano tchórza, co rodzi tylko konflikty. Zupełnie inaczej sprawa ma się z jego dawnymi ofiarami - Marii del Scuebo i Emilio, który nadal udaje kobietę, co zresztą mu się podoba. Marii poślubiła handlarza niewolników, który ją kupił, owijając sobie biedaka wokół palca. Ten najpierw ją katował, a teraz skomle jak pies pod jej drzwiami, podczas gdy żona zdobywa bogactwo na handlu ludźmi. Emilio natomiast szkoli się w fechtunku pod czujnym okiem swego "właściciela" mister Flynna. Wydaje się zatem, że tą trójkę dzieli wszystko, a jednak nici losu ponownie ich z sobą łączą.
Gdy zagłębiałem się coraz bardziej w komiks, dopadało mnie uczucie przerażenia. Widziałem co inni ludzie uformowali z dzieci, które nie były niewinne, ale nadal tliło się w nich dobro. Teraz dorosły, przekształcając się w monstra o niepohamowanym apetycie. Można wręcz powiedzieć, że życie na tej wyspie je deprawuje z każdym kolejnym dniem. Do tego dochodzą sekrety z przeszłości, a jednym z nich jest tajemnicza postać z okładki drugiego tomu. Poznajemy ją już na samym początku, gdy pani gubernator obserwuje nowo przybyły statek i jego kapitana. Jednak dopiero później odkrywamy mroczne sekrety skrywane przez tego człowieka i osobę, z którą jest powiązany. Mężczyzna nosi na twarzy odrażające blizny, dokładnie takie same jak inni bohaterowie tej opowieści. Tylko, że oni potrafią je jeszcze maskować.
Od strony graficznej nadal jest rewelacyjnie. Rysunek wygląda wspaniale, można w nim znaleźć bardzo dużo szczegółów, szczególnie odnoszących się do mody i architektury Karaibów oraz Hiszpanii, tamtego okresu. Do tego świetnie dobrane kolory, nadające całej przygodzie rasowego klimatu rodem z filmów o korsarzach. Komiks nadal zachował swój wysoki poziom brutalności, zatem w moich oczach jest skierowany do pełnoletniego odbiorcy. Może nie ma tu zbyt wiele negliżu, choć występuje, ale poziom scenariusza zdecydowanie nie jest odpowiedni dla nieopierzonych nastolatków. To bardzo poważna opowieść, mocno nastawiona na psychologię i złożoność postaci. Nie ma tutaj miejsca na półśrodki i za to zawsze ceniłem Jeana Dufaux.
Komu komiks może się spodobać?
Miłośnikom poważnego komiksu przygodowego, nastawionego na intrygi i psychologię postaci.
Czy kupił bym komiks, gdybym nie otrzymał go do recenzji?
Bez wahania. Wiem też, że teraz muszę jak najszybciej przeczytać tom trzeci, który już od dawna jest u nas wydany. Jeśli nie uda mi się go pozyskać do recenzji, to moja świnka-skarbonka trochę schudnie w tym miesiącu.
Czy komiks pozostaje w mojej kolekcji?
Na głównej półce, koło "Mureny" i "Orłów Rzymu".
Czy komiks zakwalifikował się do wstępnej listy TOP 12 przeczytanych komiksów 2018?
Pierwszy tom już to uczynił, a ten tylko podbił cała serię w rankingu.
Akcja komiksu rozgrywa się jakiś czas po wydarzeniach z pierwszego tomu. Nie jest to dokładnie określone, natomiast patrząc po tym jak urosły postacie i co wydarzyło się przez ten czas można obstawiać okres około półtora roku, może dwóch lat. Album rozpoczyna się od wydarzeń w Hiszpanii, na królewskim dworze. Kapitan De la Loya przeżył mimo przeciwności losu. Teraz wyrusza z misją odszukania Donny del Scuebo i tajemniczego diamentu, który jest w posiadaniu jej rodziny. Ma on znaczenie dla planów króla i jego spowiednika Ojca Sanche, którzy pragną za niego kupić przychylność ludów zamieszkujących Panamę. Tymczasem Blackdog nadal szuka owianego złą legendą klejnotu, a jego syn przebywa na wyspie Puerto Blanco. Nie wiedzie mu się najlepiej, gdyż zyskał miano tchórza, co rodzi tylko konflikty. Zupełnie inaczej sprawa ma się z jego dawnymi ofiarami - Marii del Scuebo i Emilio, który nadal udaje kobietę, co zresztą mu się podoba. Marii poślubiła handlarza niewolników, który ją kupił, owijając sobie biedaka wokół palca. Ten najpierw ją katował, a teraz skomle jak pies pod jej drzwiami, podczas gdy żona zdobywa bogactwo na handlu ludźmi. Emilio natomiast szkoli się w fechtunku pod czujnym okiem swego "właściciela" mister Flynna. Wydaje się zatem, że tą trójkę dzieli wszystko, a jednak nici losu ponownie ich z sobą łączą.
Gdy zagłębiałem się coraz bardziej w komiks, dopadało mnie uczucie przerażenia. Widziałem co inni ludzie uformowali z dzieci, które nie były niewinne, ale nadal tliło się w nich dobro. Teraz dorosły, przekształcając się w monstra o niepohamowanym apetycie. Można wręcz powiedzieć, że życie na tej wyspie je deprawuje z każdym kolejnym dniem. Do tego dochodzą sekrety z przeszłości, a jednym z nich jest tajemnicza postać z okładki drugiego tomu. Poznajemy ją już na samym początku, gdy pani gubernator obserwuje nowo przybyły statek i jego kapitana. Jednak dopiero później odkrywamy mroczne sekrety skrywane przez tego człowieka i osobę, z którą jest powiązany. Mężczyzna nosi na twarzy odrażające blizny, dokładnie takie same jak inni bohaterowie tej opowieści. Tylko, że oni potrafią je jeszcze maskować.
Od strony graficznej nadal jest rewelacyjnie. Rysunek wygląda wspaniale, można w nim znaleźć bardzo dużo szczegółów, szczególnie odnoszących się do mody i architektury Karaibów oraz Hiszpanii, tamtego okresu. Do tego świetnie dobrane kolory, nadające całej przygodzie rasowego klimatu rodem z filmów o korsarzach. Komiks nadal zachował swój wysoki poziom brutalności, zatem w moich oczach jest skierowany do pełnoletniego odbiorcy. Może nie ma tu zbyt wiele negliżu, choć występuje, ale poziom scenariusza zdecydowanie nie jest odpowiedni dla nieopierzonych nastolatków. To bardzo poważna opowieść, mocno nastawiona na psychologię i złożoność postaci. Nie ma tutaj miejsca na półśrodki i za to zawsze ceniłem Jeana Dufaux.
Komu komiks może się spodobać?
Miłośnikom poważnego komiksu przygodowego, nastawionego na intrygi i psychologię postaci.
Czy kupił bym komiks, gdybym nie otrzymał go do recenzji?
Bez wahania. Wiem też, że teraz muszę jak najszybciej przeczytać tom trzeci, który już od dawna jest u nas wydany. Jeśli nie uda mi się go pozyskać do recenzji, to moja świnka-skarbonka trochę schudnie w tym miesiącu.
Czy komiks pozostaje w mojej kolekcji?
Na głównej półce, koło "Mureny" i "Orłów Rzymu".
Czy komiks zakwalifikował się do wstępnej listy TOP 12 przeczytanych komiksów 2018?
Pierwszy tom już to uczynił, a ten tylko podbił cała serię w rankingu.