Dziś prezentuję kilka komiksów od wydawnictwa Non Stop Comics, z którym właśnie podjąłem współpracę. Na jej rozpoczęcie otrzymałem od nich w sumie sześć albumów, wchodzących w skład czterech tytułów. Jeden samodzielny, "Jezioro Ognia", przy którym kręciłem się już od jakiegoś czasu, a pozostałe wchodzące w skład serii "Rat Queens", "Chrononauci" oraz "Paper Girls". W ostatnim wypadku moje oczekiwania, co do scenariusza, są naprawdę bardzo wysokie. Dlaczego? Bowiem za serię jest odpowiedzialny Brian K. Vaughan, autor takich serii jak "Saga", czy "Ygrek: Ostatni z mężczyzn". Należą one do jednych z moich ulubionych, szczególnie jeśli idzie o komiks amerykański. Z tego powodu liczę, że i tym razem Vaughan stanie na wysokości zadania i mnie oczaruje swoją pracą, a seria dołączy do mojej kolekcji. Przyjrzyjmy się zatem wszystkim, zamieszczonym na zdjęciu powyżej, tytułom, zaś sam podzielę się swoimi oczekiwaniami oraz obawami względem nich.
Jezioro Ognia
Prezentację zaczniemy od jedynego, samodzielnego albumu w tym zestawieniu. Wydany u nas w październiku 2017 roku, zaciekawił mnie dwoma elementami. Po pierwsze akcja rozgrywa się w 1220 roku, dotykając spraw związanych z tarciami politycznymi w Kościele Katolickim. Jest wątek schizm, krucjat i sytuacji katarów, zaś całość osadzono we Francji. Drugim elementem jest ogromny statek kosmiczny, który rozbija się we francuskim zakątku Pirenejów, co niesie z sobą dość nieciekawe konsekwencje dla mieszkańców tego regionu. Od razu przed oczami stanął mi film "Outlander" z 2008 roku z Jimem Caviezel w roli głównej. Nie jest to kino wysokich lotów, ale jego scenariusz broni się na tyle mocno, że zawsze chętnie do niego wracam. Zatem dumnie zdobi moją kolekcję DVD i wiem, że nigdy jej nie opuści.
Nie ukrywam, że od "Jeziora Ognia" oczekuję podobnego poziomu. Masy akcji, ciekawie napisanego scenariusza, śmierci wielu pierwszo- i drugoplanowych postaci oraz zakończenia, które nie będzie klasycznym happy endem. Dodatkowo mam nadzieję, że scenarzysta Nathan Fairbairn, z którym mam styczność po raz pierwszy, dorzuci kilka smaczków o tle historycznym. Pole do popisu ma tutaj olbrzymie. Szczególnie oczekuję jakiegoś zawirowania związanego z kościołem, skoro mamy krzyżowców i katarów. Rysunek już samą okładką przyciągnął moją uwagę za pierwszym razem. Odpowiada za niego Matt Smith, aktor znany z ról w takich filmach jak "Łono", "Lost River", ale przede wszystkim serialu "Doktor Who", gdzie wcielił się w tytułową postać. Po spojrzeniu na kilka pierwszych kart komiksu, stwierdzam, że ma talent i już kupił mnie swoją pracą. Warto jednak zaznaczyć, że to Fairbairn odpowiada za kolory oraz liternictwo w obrazkach.
Na co liczę:
* dużo akcji, walki i krwi (nie tylko ludzkiej)
* prosty, ale wciągający scenariusz
* delikatne, choćby płytkie, nawiązania do historii tamtego okresu
* utrzymanie klimatu z okładki
* satysfakcjonujące wyjaśnienie czym jest tytułowe "Jezioro Ognia", czyli coś więcej niż basen z lawą
Czego się obawiam:
* że finał mnie zawiedzie wciskając na siłę klasyczny happy end
* kompletne olanie tła historycznego
* przewagi morałów religijno-moralnych nad czystą, słodką sieczką
Czy kupił bym w ciemno:
Przyznaję, że w grudniu 2017 powstrzymało mnie przed tym tylko jedno - okazja zakupu większości serii "Skorpion" co zjadło sporo pieniędzy. Do tego doszło parę innych nabytków i zwyczajnie nie wystarczyło mi pieniędzy. Potem polowałem na komiks z drugiej ręki na wymianę, ale się nie udało, aż w końcu nawiązałem współpracę w wydawnictwem NSC. Zatem tak, kupił bym ten komiks już wcześniej, tylko okoliczności nie pozwoliły. Cieszę się jednak, że w końcu trafił w moje ręce i będę mógł się przekonać jak wypadnie w całokształcie.
Oficjalny sklep wydawnictwa Non Stop Comics
Cena: 44,90 zł
Gatunek: science fiction, akcja, przygodowy
Sugerowany wiek: 12+
Dotychczasowe recenzje: brak
Paper Girls
Czas na prezentacje komiksu, który rozbudza we mnie największe oczekiwania. Tak, są one naprawdę ogromne, dlatego powoduje to tez rodzenie się obaw. Czy nie za wysoko cenię Vaughana, który jak dotąd ani razu mnie nie zwiódł. "Ygreka" przeczytałem dwukrotnie i nadal mi mało. Z "Sagą" jest podobnie. Dlatego przez "Paper Girls stoi naprawdę spore wyzwanie, bowiem pomysł na fabułę nie do końca mnie zachwyca. W wyżej wymienionych seriach natrafiłem na sporo powagi. Nie każdy potrafi ja wyłapać, ale wydźwięk całości jest piekielnie mocny. Czy tu będzie tak samo? Trudno powiedzieć, bowiem prezentacja pierwszego tomu wypada zupełnie inaczej niż myślałem.
Kierując się tym co mamy na tyle okładki, dowiadujemy się że mamy rok 1988, gdzieś w USA. Są wczesne godziny poranne, zaraz po Halloween, a cztery dwunastolatki rozwożąc gazety, trafiają w sam środek przedziwnych zdarzeń. Czytelnik dostaje zatem historię z pogranicza horroru pełnym nadprzyrodzonych zjawisk zmieszanym z nostalgiczną opowieścią o końcu dzieciństwa i wejściu w wiek dorastania. Teoretycznie ciekawe, ale w praktyce naprawdę trudne do zrobienia. Z drugiej strony Vaughan udowodnił mi już dwukrotnie, że potrafi napisać takie cuda i wciągnąć w nie czytelnika. Nie każdego, ale na pewno mojego pokroju. Idealnym przykładem jest tutaj "Saga", która z początku mnie lekko odstraszała swym porąbanym uniwersum, zaś nim dotarłem do połowy pierwszego albumu, wciągnąłem niemal nosem sześć, grubych tomów. Czy tak samo będzie w przypadku "Paper Girls"? Zobaczymy, ale na to właśnie liczę.
Dużym plusem jest dla mnie rysunek autorstwa Cliff'a Chiang. Słynie on z swoich prac nad jedną z serii o Wonder Woman, do której scenariusz napisał Brian Azzarello (seria "100 naboi" czy "Loveless"). Nie czytałem jej, bo nigdy postać walecznej amazonki z uniwersum DC Comics mnie nie pociągała, choć bardzo podoba mi się jej kreacja w wykonaniu Gal Gadot. Z drugiej strony, kiedy pobieżnie przekartkowałem sobie pierwsze strony "Paper Girl" to od razu poczułem sympatię do pracy Chiang'a. Nie umiem na tą chwilę powiedzieć co, ale jakiś jej aspekt strasznie przykuwa moje oko. Być może są to kolory, za które odpowiedzialny jest Matt Wilson, również odpowiedzialny za ten element w wspomnianej serii "Wonder Woman". Zatem choćby na tym polu nie mam cienia obaw, że komiks mi podejdzie.
Na co liczę:
* zaskakującą historię
* zwroty akcji
* mocne zakończenie w każdym tomie, sprawiające że będę chciał od razu sięgnąć po następny
* utrzymanie konwencji rysunku z początku pierwszego tomu
Czego się obawiam:
* że tym razem Vaughan nie podoła swemu zadaniu od strony historii postaci
Czy kupił bym w ciemno:
Tak, dla Vaughan'a. Bardzo lubię jego komiksy i jego nazwisko działa na mnie jak miód na muchy. Obecnie w Polsce wydano dwa tomy, a trzeci jest szykowany na kwiecień tego roku. Jesteśmy zatem mniej więcej na bieżąco z serią wydawaną w USA, gdzie zapowiedziano w sumie 5 tomów. Czwarty jest u nich zapowiedziany na kwiecień tego roku, a ostatni na listopad.
Oficjalny sklep wydawnictwa Non Stop Comics
Cena: 40 zł tom 1, 42 zł tomy 2 i 3
Gatunek: horror paranormalny, przygodowy, dramat
Sugerowany wiek: 15+ (znając scenarzystę, który pisze często pod kategorię 18+)
Dotychczasowe recenzje: seria Ygrek, seria Saga
Chrononauci
Czterotomowa mini-seria, spakowana u nas w jeden 120 stronicowy album, o jakże sporo mówiącym tytule. Głównymi bohaterami tej zwariowanej przygody są Corbin Quinn oraz Danny Reilly. Dwaj naukowcy bawiący się manipulowaniem czasem. Czemu to robią? Bo mogą, a w razie wpadki zawsze można cofnąć się w przeszłość i wszystko naprawić. Przynajmniej w teorii, bo coś czuję w kościach, że praktyka pokaże tym dwóm cwaniaczkom coś zupełnie innego. Już sama okładka zapowiada niezłą komedię akcji, patrząc po zadowolonych gębach dwójki głównych bohaterów. Przeglądając kilka pierwszych stron komiksu, tylko utwierdziłem się w tym przekonaniu, zatem szykuję się na lekką fabułę, pełną twistów i mam nadzieje udanych gagów.
Za scenariusz odpowiada nie kto inny, jak autor słynnej serii "Kick-Ass", czyli sam Mark Millar. Nigdy nie byłem fanem tego komiksu, tudzież jego ekranizacji, ale ma on sporą rzeszę fanów. Zresztą sam obejrzałem oba filmy i nawet nieźle się na nich bawiłem. To daje mi podstawy do tego, aby mieć nadzieję na udany scenariusz, pełen niewybrednych żartów. W przypadku rysunku, ich autorem jest Sean Murphy, który rysował między innymi "Przebudzenie", do którego scenariusz napisał Scott Snyder (Wiedźmy, Wieczny Batman, Amerykański Wampir). Jednak to co cieszy mnie najbardziej, to osoba odpowiedzialna za kolory, czyli Matt Hollingsworth. Ciepło wspominam jego prace z takich komiksów jak (już wspomniane) "Wiedźmy" albo "Jessica Jones: Alias". Zresztą z tym kolorystą miałem styczność już wielokrotnie i zawsze bardzo wysoko ceniłem jego pracę.
Na co liczę:
* dynamiczną akcję
* czarny humor
* spójną fabułę mimo ostrej skakanki na osi czasu
* klimatyczny rysunek do samego końca
* jakiś twist w finale
Czego się obawiam:
* że scenarzysta pogubi się w tych "czasowych" zawiłościach
Czy kupił bym w ciemno:
Raczej z drugiej ręki lub na przecenie, ale ostatecznie tak. Fanem Millara nie jestem i nigdy nie byłem, niemniej czasem kusi mnie sięgnąć po coś z jego portfolio (Vampirella, choć to było bardzo dawno temu). Tutaj jednak mam do czynienia z krótką, do tego jak rozumiem w pełni zamkniętą, serią. Do tego spakowana w jeden album. Zatem jeśli ktoś lubi takie klimaty, to warto zaryzykować.
Oficjalny sklep wydawnictwa Non Stop Comics
Cena: 40 zł
Gatunek: science fiction, przygodowy, akcja
Sugerowany wiek: 15+ (mając w pamięci "Kick-Ass")
Dotychczasowe recenzje: brak
Rat Queens
Ostatni tytuł to seria, która posiada dwa, bardzo skrajne obozy. Z jednej strony widzę sporo zachwytów, z drugiej tyleż samo obrzucania błotem. Nie ukrywam, że zdecydowałem się sięgnąć po ten tytuł głównie z tego powodu, aby samemu wyrobić sobie zdanie. Podobnie było w przypadku "Sherlocka Holmesa", który spotkał wampiry, czy poszukiwał Necronomiconu. Podeszły mi tamte klimaty, choć z czasem się nimi znudziłem. Jak będzie w przypadku "Rat Queens"? Zobaczymy, ale moje oczekiwania są dość proste. Liczę na klasyczną satyrę z rasowych sesji RPG albo gier cRPG, gdzie sterujemy typową drużyną bohaterów, młócących wszystko co nawinie się, w zależności od profesji, pod młot/miecz/topór/różdżkę. Do tego sporo czarnego humoru, głupie i niewybredne żarty oraz najlepiej sztampowa fabuła, z której będą szydzić główne bohaterki.
Tak, bohaterki, bowiem drużyna której losy będziemy śledzić (aż ciśnie się na usta słowo "grać"), jest złożona z samych kobiet. Poznajcie zatem Betty, niziołek złodziej, Dee, człowiek kapłan, Hannah, elf mag, i Violet, krasnolud wojownik. Innymi słowy, w wersji żeńskiej, siepacz, cwaniak, mistyk i łapiduch - najbardziej stereotypowa drużyna przygód jaką widział świat. Sam wielokrotnie grałem podobną w "Icewind Dale" albo "Baldur's Gate", choć tam mimo wszytko wciskałem jeszcze druida oraz łowcę, potem zastąpionego przez mnicha. Zatem moje nerdowskie serduszko pragnie od "Rat Queens" ostrej szydery, pojechania po schematach i wyśmiania ich w jak możliwie najbardziej wulgarny, krwawy i absurdalny sposób. Niczego więcej nie pragnę. Ma być głupio, ma być śmiesznie i na dokładkę brutalnie. Jeśli idzie o rysunek, to moje oko przykuło nazwisko z drugiego tomu - Stjepan Sejić. Autor "Sunstone", które bardzo miło mi się czytało, a szczególnie oglądało (tylko bez durnych skojarzeń), jest jednym z moich ulubionych rysowników. Szkoda że nie zajmuje się tą serią na wyłączność i miał jedynie gościnny występ w drugim tomie, do tego nie całym. Głównym rysownikiem jest bowiem Roc Upchurch, z którym dotąd nie miałem do czynienia. Zobaczymy czy uda się mu podbić moje nerdowskie serduszko, starego fana RPG.
Na co liczę:
* masa czarnego humoru
* ostra szydera oklepanych stereotypów RPG i światów fantasy
* kompletny brak cenzury
* głupoty fabularne i ich wyśmiewanie
* prosty, sztampowy, ale nie prostacki, scenariusz
Czego się obawiam:
* że będzie to drętwa komedia, za szybko popadająca w schemat
* wpakowanie moralizatorskich wątków
Czy kupił bym w ciemno:
Obecnie mamy na naszym rynku dwa tomy, zaś na maj jest szykowany trzeci album. W tej sytuacji kupiłbym najpierw tylko tom pierwszy, a potem by się zobaczyło. Chyba żeby nadarzyła się okazja z drugiej ręki, to łapnąłbym całość.
Oficjalny sklep wydawnictwa Non Stop Comics
Cena: 40 zł tom 1, 42 zł kolejne tomy
Gatunek: satyra, fantasy, czarny humor, akcja
Sugerowany wiek: 16+
Dotychczasowe recenzje: brak
Strona wydawnictwa Non Stop Comics
Non Stop Comics na Facebook
Jezioro Ognia
Prezentację zaczniemy od jedynego, samodzielnego albumu w tym zestawieniu. Wydany u nas w październiku 2017 roku, zaciekawił mnie dwoma elementami. Po pierwsze akcja rozgrywa się w 1220 roku, dotykając spraw związanych z tarciami politycznymi w Kościele Katolickim. Jest wątek schizm, krucjat i sytuacji katarów, zaś całość osadzono we Francji. Drugim elementem jest ogromny statek kosmiczny, który rozbija się we francuskim zakątku Pirenejów, co niesie z sobą dość nieciekawe konsekwencje dla mieszkańców tego regionu. Od razu przed oczami stanął mi film "Outlander" z 2008 roku z Jimem Caviezel w roli głównej. Nie jest to kino wysokich lotów, ale jego scenariusz broni się na tyle mocno, że zawsze chętnie do niego wracam. Zatem dumnie zdobi moją kolekcję DVD i wiem, że nigdy jej nie opuści.
Nie ukrywam, że od "Jeziora Ognia" oczekuję podobnego poziomu. Masy akcji, ciekawie napisanego scenariusza, śmierci wielu pierwszo- i drugoplanowych postaci oraz zakończenia, które nie będzie klasycznym happy endem. Dodatkowo mam nadzieję, że scenarzysta Nathan Fairbairn, z którym mam styczność po raz pierwszy, dorzuci kilka smaczków o tle historycznym. Pole do popisu ma tutaj olbrzymie. Szczególnie oczekuję jakiegoś zawirowania związanego z kościołem, skoro mamy krzyżowców i katarów. Rysunek już samą okładką przyciągnął moją uwagę za pierwszym razem. Odpowiada za niego Matt Smith, aktor znany z ról w takich filmach jak "Łono", "Lost River", ale przede wszystkim serialu "Doktor Who", gdzie wcielił się w tytułową postać. Po spojrzeniu na kilka pierwszych kart komiksu, stwierdzam, że ma talent i już kupił mnie swoją pracą. Warto jednak zaznaczyć, że to Fairbairn odpowiada za kolory oraz liternictwo w obrazkach.
Na co liczę:
* dużo akcji, walki i krwi (nie tylko ludzkiej)
* prosty, ale wciągający scenariusz
* delikatne, choćby płytkie, nawiązania do historii tamtego okresu
* utrzymanie klimatu z okładki
* satysfakcjonujące wyjaśnienie czym jest tytułowe "Jezioro Ognia", czyli coś więcej niż basen z lawą
Czego się obawiam:
* że finał mnie zawiedzie wciskając na siłę klasyczny happy end
* kompletne olanie tła historycznego
* przewagi morałów religijno-moralnych nad czystą, słodką sieczką
Czy kupił bym w ciemno:
Przyznaję, że w grudniu 2017 powstrzymało mnie przed tym tylko jedno - okazja zakupu większości serii "Skorpion" co zjadło sporo pieniędzy. Do tego doszło parę innych nabytków i zwyczajnie nie wystarczyło mi pieniędzy. Potem polowałem na komiks z drugiej ręki na wymianę, ale się nie udało, aż w końcu nawiązałem współpracę w wydawnictwem NSC. Zatem tak, kupił bym ten komiks już wcześniej, tylko okoliczności nie pozwoliły. Cieszę się jednak, że w końcu trafił w moje ręce i będę mógł się przekonać jak wypadnie w całokształcie.
Oficjalny sklep wydawnictwa Non Stop Comics
Cena: 44,90 zł
Gatunek: science fiction, akcja, przygodowy
Sugerowany wiek: 12+
Dotychczasowe recenzje: brak
Paper Girls
Czas na prezentacje komiksu, który rozbudza we mnie największe oczekiwania. Tak, są one naprawdę ogromne, dlatego powoduje to tez rodzenie się obaw. Czy nie za wysoko cenię Vaughana, który jak dotąd ani razu mnie nie zwiódł. "Ygreka" przeczytałem dwukrotnie i nadal mi mało. Z "Sagą" jest podobnie. Dlatego przez "Paper Girls stoi naprawdę spore wyzwanie, bowiem pomysł na fabułę nie do końca mnie zachwyca. W wyżej wymienionych seriach natrafiłem na sporo powagi. Nie każdy potrafi ja wyłapać, ale wydźwięk całości jest piekielnie mocny. Czy tu będzie tak samo? Trudno powiedzieć, bowiem prezentacja pierwszego tomu wypada zupełnie inaczej niż myślałem.
Kierując się tym co mamy na tyle okładki, dowiadujemy się że mamy rok 1988, gdzieś w USA. Są wczesne godziny poranne, zaraz po Halloween, a cztery dwunastolatki rozwożąc gazety, trafiają w sam środek przedziwnych zdarzeń. Czytelnik dostaje zatem historię z pogranicza horroru pełnym nadprzyrodzonych zjawisk zmieszanym z nostalgiczną opowieścią o końcu dzieciństwa i wejściu w wiek dorastania. Teoretycznie ciekawe, ale w praktyce naprawdę trudne do zrobienia. Z drugiej strony Vaughan udowodnił mi już dwukrotnie, że potrafi napisać takie cuda i wciągnąć w nie czytelnika. Nie każdego, ale na pewno mojego pokroju. Idealnym przykładem jest tutaj "Saga", która z początku mnie lekko odstraszała swym porąbanym uniwersum, zaś nim dotarłem do połowy pierwszego albumu, wciągnąłem niemal nosem sześć, grubych tomów. Czy tak samo będzie w przypadku "Paper Girls"? Zobaczymy, ale na to właśnie liczę.
Dużym plusem jest dla mnie rysunek autorstwa Cliff'a Chiang. Słynie on z swoich prac nad jedną z serii o Wonder Woman, do której scenariusz napisał Brian Azzarello (seria "100 naboi" czy "Loveless"). Nie czytałem jej, bo nigdy postać walecznej amazonki z uniwersum DC Comics mnie nie pociągała, choć bardzo podoba mi się jej kreacja w wykonaniu Gal Gadot. Z drugiej strony, kiedy pobieżnie przekartkowałem sobie pierwsze strony "Paper Girl" to od razu poczułem sympatię do pracy Chiang'a. Nie umiem na tą chwilę powiedzieć co, ale jakiś jej aspekt strasznie przykuwa moje oko. Być może są to kolory, za które odpowiedzialny jest Matt Wilson, również odpowiedzialny za ten element w wspomnianej serii "Wonder Woman". Zatem choćby na tym polu nie mam cienia obaw, że komiks mi podejdzie.
Na co liczę:
* zaskakującą historię
* zwroty akcji
* mocne zakończenie w każdym tomie, sprawiające że będę chciał od razu sięgnąć po następny
* utrzymanie konwencji rysunku z początku pierwszego tomu
Czego się obawiam:
* że tym razem Vaughan nie podoła swemu zadaniu od strony historii postaci
Czy kupił bym w ciemno:
Tak, dla Vaughan'a. Bardzo lubię jego komiksy i jego nazwisko działa na mnie jak miód na muchy. Obecnie w Polsce wydano dwa tomy, a trzeci jest szykowany na kwiecień tego roku. Jesteśmy zatem mniej więcej na bieżąco z serią wydawaną w USA, gdzie zapowiedziano w sumie 5 tomów. Czwarty jest u nich zapowiedziany na kwiecień tego roku, a ostatni na listopad.
Oficjalny sklep wydawnictwa Non Stop Comics
Cena: 40 zł tom 1, 42 zł tomy 2 i 3
Gatunek: horror paranormalny, przygodowy, dramat
Sugerowany wiek: 15+ (znając scenarzystę, który pisze często pod kategorię 18+)
Dotychczasowe recenzje: seria Ygrek, seria Saga
Chrononauci
Czterotomowa mini-seria, spakowana u nas w jeden 120 stronicowy album, o jakże sporo mówiącym tytule. Głównymi bohaterami tej zwariowanej przygody są Corbin Quinn oraz Danny Reilly. Dwaj naukowcy bawiący się manipulowaniem czasem. Czemu to robią? Bo mogą, a w razie wpadki zawsze można cofnąć się w przeszłość i wszystko naprawić. Przynajmniej w teorii, bo coś czuję w kościach, że praktyka pokaże tym dwóm cwaniaczkom coś zupełnie innego. Już sama okładka zapowiada niezłą komedię akcji, patrząc po zadowolonych gębach dwójki głównych bohaterów. Przeglądając kilka pierwszych stron komiksu, tylko utwierdziłem się w tym przekonaniu, zatem szykuję się na lekką fabułę, pełną twistów i mam nadzieje udanych gagów.
Za scenariusz odpowiada nie kto inny, jak autor słynnej serii "Kick-Ass", czyli sam Mark Millar. Nigdy nie byłem fanem tego komiksu, tudzież jego ekranizacji, ale ma on sporą rzeszę fanów. Zresztą sam obejrzałem oba filmy i nawet nieźle się na nich bawiłem. To daje mi podstawy do tego, aby mieć nadzieję na udany scenariusz, pełen niewybrednych żartów. W przypadku rysunku, ich autorem jest Sean Murphy, który rysował między innymi "Przebudzenie", do którego scenariusz napisał Scott Snyder (Wiedźmy, Wieczny Batman, Amerykański Wampir). Jednak to co cieszy mnie najbardziej, to osoba odpowiedzialna za kolory, czyli Matt Hollingsworth. Ciepło wspominam jego prace z takich komiksów jak (już wspomniane) "Wiedźmy" albo "Jessica Jones: Alias". Zresztą z tym kolorystą miałem styczność już wielokrotnie i zawsze bardzo wysoko ceniłem jego pracę.
Na co liczę:
* dynamiczną akcję
* czarny humor
* spójną fabułę mimo ostrej skakanki na osi czasu
* klimatyczny rysunek do samego końca
* jakiś twist w finale
Czego się obawiam:
* że scenarzysta pogubi się w tych "czasowych" zawiłościach
Czy kupił bym w ciemno:
Raczej z drugiej ręki lub na przecenie, ale ostatecznie tak. Fanem Millara nie jestem i nigdy nie byłem, niemniej czasem kusi mnie sięgnąć po coś z jego portfolio (Vampirella, choć to było bardzo dawno temu). Tutaj jednak mam do czynienia z krótką, do tego jak rozumiem w pełni zamkniętą, serią. Do tego spakowana w jeden album. Zatem jeśli ktoś lubi takie klimaty, to warto zaryzykować.
Oficjalny sklep wydawnictwa Non Stop Comics
Gatunek: science fiction, przygodowy, akcja
Sugerowany wiek: 15+ (mając w pamięci "Kick-Ass")
Dotychczasowe recenzje: brak
Rat Queens
Ostatni tytuł to seria, która posiada dwa, bardzo skrajne obozy. Z jednej strony widzę sporo zachwytów, z drugiej tyleż samo obrzucania błotem. Nie ukrywam, że zdecydowałem się sięgnąć po ten tytuł głównie z tego powodu, aby samemu wyrobić sobie zdanie. Podobnie było w przypadku "Sherlocka Holmesa", który spotkał wampiry, czy poszukiwał Necronomiconu. Podeszły mi tamte klimaty, choć z czasem się nimi znudziłem. Jak będzie w przypadku "Rat Queens"? Zobaczymy, ale moje oczekiwania są dość proste. Liczę na klasyczną satyrę z rasowych sesji RPG albo gier cRPG, gdzie sterujemy typową drużyną bohaterów, młócących wszystko co nawinie się, w zależności od profesji, pod młot/miecz/topór/różdżkę. Do tego sporo czarnego humoru, głupie i niewybredne żarty oraz najlepiej sztampowa fabuła, z której będą szydzić główne bohaterki.
Tak, bohaterki, bowiem drużyna której losy będziemy śledzić (aż ciśnie się na usta słowo "grać"), jest złożona z samych kobiet. Poznajcie zatem Betty, niziołek złodziej, Dee, człowiek kapłan, Hannah, elf mag, i Violet, krasnolud wojownik. Innymi słowy, w wersji żeńskiej, siepacz, cwaniak, mistyk i łapiduch - najbardziej stereotypowa drużyna przygód jaką widział świat. Sam wielokrotnie grałem podobną w "Icewind Dale" albo "Baldur's Gate", choć tam mimo wszytko wciskałem jeszcze druida oraz łowcę, potem zastąpionego przez mnicha. Zatem moje nerdowskie serduszko pragnie od "Rat Queens" ostrej szydery, pojechania po schematach i wyśmiania ich w jak możliwie najbardziej wulgarny, krwawy i absurdalny sposób. Niczego więcej nie pragnę. Ma być głupio, ma być śmiesznie i na dokładkę brutalnie. Jeśli idzie o rysunek, to moje oko przykuło nazwisko z drugiego tomu - Stjepan Sejić. Autor "Sunstone", które bardzo miło mi się czytało, a szczególnie oglądało (tylko bez durnych skojarzeń), jest jednym z moich ulubionych rysowników. Szkoda że nie zajmuje się tą serią na wyłączność i miał jedynie gościnny występ w drugim tomie, do tego nie całym. Głównym rysownikiem jest bowiem Roc Upchurch, z którym dotąd nie miałem do czynienia. Zobaczymy czy uda się mu podbić moje nerdowskie serduszko, starego fana RPG.
Na co liczę:
* masa czarnego humoru
* ostra szydera oklepanych stereotypów RPG i światów fantasy
* kompletny brak cenzury
* głupoty fabularne i ich wyśmiewanie
* prosty, sztampowy, ale nie prostacki, scenariusz
Czego się obawiam:
* że będzie to drętwa komedia, za szybko popadająca w schemat
* wpakowanie moralizatorskich wątków
Czy kupił bym w ciemno:
Obecnie mamy na naszym rynku dwa tomy, zaś na maj jest szykowany trzeci album. W tej sytuacji kupiłbym najpierw tylko tom pierwszy, a potem by się zobaczyło. Chyba żeby nadarzyła się okazja z drugiej ręki, to łapnąłbym całość.
Oficjalny sklep wydawnictwa Non Stop Comics
Gatunek: satyra, fantasy, czarny humor, akcja
Sugerowany wiek: 16+
Dotychczasowe recenzje: brak
Strona wydawnictwa Non Stop Comics
Non Stop Comics na Facebook