14 stycznia 2017

Nocny recepcjonista

Serial Susanne Bier jest oparty na powieści Johna le Carre, która ujrzała światło dzienne w 1993 roku. Nocny recepcjonista opowiadał losy byłego żołnierza brytyjskiego, który starał się zdemaskować handlarza bronią w czasie końca Zimnej Wojny. Dzieło Bier przenosi ten sam konflikt na czasy współczesne i robi to wręcz perfekcyjnie. Zmieniły się rządy, czasy oraz ludzie, jednak motyw pozostał ten sam - władza oraz związane z nią pieniądze. Nie będę się jednak w tym materiale odnosić do tego jak przeniesiono wątki z książki na srebrny ekran. skupię się na ocenie serialu jako takim z pominięciem dzieła Johna le Carre. Dlaczego? Bo warto podejść do tego serialu właśnie od tej strony.

Tytułowym bohaterem jest Jonathan Pine, w którego wcielił się Tom Hiddleston. Poznajemy go podczas gdy pracuje w jednym z ekskluzywnych hoteli w Kairze, gdy ma tam miejsce początek Wiosny Arabskiej. Pewnej nocy poznaje na recepcji Sophie (Aure Atika), ekskluzywną damę do towarzystwa. Kobieta prosi go o pomoc w skopiowaniu pewnych dokumentów, które okazują się być listą pokaźnego arsenału, jaki pragną zakupić lokalni magnaci. Sprzedawcą jest niejaki Richard Roper (Hugh Laurie), majętny człowiek oficjalnie handlujący sprzętem rolniczym i budujący obozy dla uchodźców wojennych z Bliskiego Wschodu. Pine przekazuje papiery swemu przyjacielowi z wojska, pełniącego wyższy urząd w brytyjskiej ambasadzie. Niedługo potem dziewczyna ginie, Pine opuszcza Egipt i zaszywa się w Szwajcarii. Pewnej nocy do hotelu w górach, gdzie pracuje nasz Nocny recepcjonista przybywa Roper. Zaczyna się powolna i roztropna gra w kotka i myszkę, której stawką jest ludzkie życie.


Na pierwszym planie, co jednak bardziej uwidacznia się od drugiego odcinka, mamy rywalizację z Pine'em i Roper'em. Ten pierwszy poświęca całe swe spokojne życie w imię zemsty oraz poczucia sprawiedliwości. Służąc w armii był świadkiem ogromu zniszczeń oraz ludzkiego cierpienia, stąd Roper żyjący z sprzedaży arsenałów mogących wywołać przewrót w państwie jest dla niego najgorszym typem człowieka. Jednak aby go dopaść musi udawać, że gra do jego bramki, a to trudna sztuka. Tymczasem Roper uważa wojnę za czysty biznes. Niestety ma w tym sporo racji, choć prezentowana przez niego pogarda do ludzkiego cierpienia oraz stanowisko z wielkim szyldem "Ja tylko sprzedaję", sprawiają, ze chce się tą postać zakopać żywcem na pustyni. Aktorzy odgrywający te role w sposób perfekcyjny wcielili się w swe postaci. Z tego powodu nie widać na planie dominacji jednego z nich. Trwa tam ciągła rywalizacja i delikatna gra pozorów, gdzie jeden nie ufa do końca drugiemu.


W ich cieniu skrywają się pozostali, choć część z postaci w kilku momentach przebija się na pierwszy plan. Dotyczy to głównie dwóch ról żeńskich - Olivii Colman wcielającą się w agentkę brytyjskiego kontrwywiadu Angele Burr oraz Elizabeth Debicki jako kochanka głównego antagonisty, czyli Jed Marshall. Ta pierwsza werbuje Pine'a do swego zespołu i działa, z ramienia swego szefa, poza widokiem MI6 i premiera. Wszystko po to aby polityczne macki Roper'a nie dosięgły jej ludzi. Pomaga jej w tym zadaniu amerykański agent, działający na podobnej zasadzie. Burr wielokrotnie pojawia się na pierwszym planie, mimo że jest postacią drugoplanową. Jednak jej krótkie wejścia są pełne dynamizmu co przykuwa uwagę widza i nieraz buduje napięcie.


Jed to zupełnie inna postać. Rozdarta pomiędzy starym życiem a obecnym. Nie jest szczęśliwa, ale zrobi wszystko aby przetrwać. Jak każda inna kobieta na jej miejscu ma swoje sekrety i łudzi się, że Roper ich nie zna. Jednocześnie ona sama niewiele wie o swym wybranku. Jed z początku wydaje się być głupią blondynką, zwykłą panienką, którą milioner sobie kupił do zabawy, póki mu się nie znudzi. Jednak to tylko pozory. Z każdym kolejnym odcinkiem poznajemy ta bohaterkę lepiej i uzmysławiamy sobie jak bardzo jest twarda oraz zdeterminowana. Gdy poznaje Pine'a jej życie szybko zaczyna się wywracać do góry nogami, wzmagając tylko już i tak silną rozgrywkę pozorów pomiędzy głównymi bohaterami.


Koło nich krąży inna ważna postać. Lance Corkoran, grany przez Toma Hollandera. On jako pierwszy przekreśla już na starcie zaufanie do Pine'a i ciągle próbuje go zdemaskować. Zaufany Roper'a, prawa ręka wielkiego szefa niestety szybko daje się wciągnąć w manipulacje. Nie potrafi tak jak jego przeciwnicy ukrywać emocji i prawdziwych intencji. jest niczym otwarta księga, choć i tak w późniejszej części serialu potrafi zaskoczyć widza wielokrotnie. Do tego trzeba przyznać, ze twórcy genialnie dobrali aktorów. Hollander jest dużo niższy od innych postaci, co tym samym uwiarygadnia grana przez niego postać. Małego, nieco aroganckiego i ciągle węszącego podstęp człowieka. Ten aktor perfekcyjnie pasuje do takiej roli i wywiązał się z swojej pracy po mistrzowsku.

Nocny recepcjonista to świetny mini-serial. Jeden z najlepszych ostatnimi laty jakie powstały i przyszło mi oglądać. Mamy tu realny, choć miejscami nieco naciągany, obraz szpiega, korupcji oraz wojny z nielegalnym handlem bronią. Żadnych cudownych gadżetów, nieśmiertelnych Bondów czy fruwających samochodów. To delikatna oraz bardzo niebezpieczna gra gdzie stawką jest pokój na świecie. Nocny recepcjonista genialnie to obrazuje i przedstawia widzowi. Warto zatem sięgnąć po tą pozycję, nie tylko dla za świetne kreacje, ale nade wszystko za rozsądnie napisany scenariusz.