Seth MacFarlane jest specyficznym reżyserem, który stworzył takie seriale jak Familly Guy, Jonny Bravo czy Laboratorium Dextera. Jednak szersza publika kojarzy go głównie dzięki produkcji Ted, w której użyczył głosu tytułowemu bohaterowi i zajął się reżyserią oraz scenariuszem. Tym razem Seth pojawił się po raz kolejny jako główny bohater własnego filmu, ale już bez przebrania. Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie to bardzo specyficzna satyra, która w sposób bezpośredni, zaś miejscami wulgarny, śmieje się z stereotypów oraz inteligentnie wyśmiewa twardogłowych "rewolwerowców". Na dokładkę widz dostaje olbrzymią liczbę nawiązań do znanych produkcji od Powrótu do przyszłości 3 po osoby będące odbiciem postaci z Jak poznałem waszą matkę. Zatem jak spisuje się taka hybryda w rękach twórcy jednego z najbardziej prześmiewczych i niepoprawnych politycznie seriali? Cóż, kontrowersyjnie.
Albert to miły facet, który urodził się w złym czasie i miejscu. Dziki Zachód to naprawdę dzika kraina w której śmierć czeka na każdym kroku, a wszystko co cię otacza chce cię zabić bez wyraźnego powodu, ewentualnie zjeść. Tymczasem Albert to pasterz owiec, który zamiast brutalnej siły woli rozwiązywać problemy dialogiem, przez co spotyka się na każdym kroku z brakiem zrozumienia ze strony rasowych rewolwerowców. W efekcie jest on lokalnym popychadłem, a gdy zostawia go dziewczyna jego świat całkiem się zawala. Pewnego razu spotyka Annę, piękną kobietę, która skrywa sekret - jest żoną sławnego przestępcy. Kobieta dość szybko zaczyna czuć przyjacielską sympatię do Alberta i pomaga mu odzyskać jego byłą dziewczynę, która obecnie prowadza się z właścicielem sklepu sprzedającego asortyment do pielęgnacji wąsów - prawdziwego symbolu męskości na Dzikim Zachodzie. Sprawy szybko zaczynają się komplikować, przeradzając się szybko w karuzelę komicznych wypadków.
Film jest nierówny niemal na każdej płaszczyźnie. Zacznijmy od scenariusza. Już na samym początku dostajemy serię udanego humoru w wykonaniu Alberta i jego monologów oraz gagów sytuacyjnych. Świetnie przeniesiono niektóre współczesne stereotypy do świata Dzikiego Zachodu i je inteligentnie wyśmiano, często posiłkując się przy tym parodiowaniem scen lub odniesień do innych filmów, w tym też parodii jak Django (warto przeczekać wszystkie napisy końcowe). Niestety na równi z tym idzie wręcz obleśny, na poły pornograficzny humor z kloaką i penisami, które pojawiają się co prawda rzadziej lecz skutecznie psują cały komizm sytuacyjny, budząc obrzydzenie i niesmak.
Identyczną sytuację mamy w przypadku aktorstwa. Niektóre postacie są przedstawione genialnie w tym Foy, właściciel sklepu oferującego asortyment do pielęgnacji wąsów, grany przez Neilla Patrick'a Harris'a znanego szerzej jako Barney z serialu Jak poznałem waszą matkę. Jest to niemal Barney na Dzikim Zachodzie parodiujący swoją serialową postać. Efekt tego zabiegu jest genialny, szczególnie że w kontrnatarciu jest Alfred i Anna, grani przez Seth'a MacFarlane i Charlize Theron. Niestety zaraz obok mamy przyjaciół głównego bohatera, Edwarda i Ruth, którzy przez cały film powtarzają do znudzenia ten sam gag erotyczny o tym jak to prostytutka chce zachować czystość przedmałżeńską. Podobnie jest z kilkoma innymi postaciami drugo- i trzecioplanowymi.
Technicznie też cała produkcja miejscami kuleje przeraźliwie i bije po oczach tanimi efektami komputerowymi. Z drugiej strony kostiumy są zrobione porządnie oraz w pełni oddają charakterystykę postaci. Tak samo większość plenerów i scenografii jest estetyczna, choć zdarzają się i takie zrobione jakby na odwal. Tło muzyczne natomiast jest miłe dla ucha i udanie naśladuje piosenki z dawnych westernów. Finalnie z tych powodów Milion sposobów, aby umrzeć na Zachodzie uznaję za typową jednorazówkę. Nie żałuję wydanych pieniędzy oraz czasu spędzonego w kinie, ale wiem że zakup DVD sobie daruję, gdyż nie czuję potrzeby wracania do tej produkcji. Ot seans na udany wieczór z głupawą komedią do jednorazowe pośmiania się i zapomnienia.
Ocena - 6/10
Gatunek: Komedia, Western
Produkcja: USA
Czas trwania: 114 min
Premiera: 30 maja 2014
Polski dystrybutor: United International Pictures
Identyczną sytuację mamy w przypadku aktorstwa. Niektóre postacie są przedstawione genialnie w tym Foy, właściciel sklepu oferującego asortyment do pielęgnacji wąsów, grany przez Neilla Patrick'a Harris'a znanego szerzej jako Barney z serialu Jak poznałem waszą matkę. Jest to niemal Barney na Dzikim Zachodzie parodiujący swoją serialową postać. Efekt tego zabiegu jest genialny, szczególnie że w kontrnatarciu jest Alfred i Anna, grani przez Seth'a MacFarlane i Charlize Theron. Niestety zaraz obok mamy przyjaciół głównego bohatera, Edwarda i Ruth, którzy przez cały film powtarzają do znudzenia ten sam gag erotyczny o tym jak to prostytutka chce zachować czystość przedmałżeńską. Podobnie jest z kilkoma innymi postaciami drugo- i trzecioplanowymi.
Technicznie też cała produkcja miejscami kuleje przeraźliwie i bije po oczach tanimi efektami komputerowymi. Z drugiej strony kostiumy są zrobione porządnie oraz w pełni oddają charakterystykę postaci. Tak samo większość plenerów i scenografii jest estetyczna, choć zdarzają się i takie zrobione jakby na odwal. Tło muzyczne natomiast jest miłe dla ucha i udanie naśladuje piosenki z dawnych westernów. Finalnie z tych powodów Milion sposobów, aby umrzeć na Zachodzie uznaję za typową jednorazówkę. Nie żałuję wydanych pieniędzy oraz czasu spędzonego w kinie, ale wiem że zakup DVD sobie daruję, gdyż nie czuję potrzeby wracania do tej produkcji. Ot seans na udany wieczór z głupawą komedią do jednorazowe pośmiania się i zapomnienia.
Ocena - 6/10
Gatunek: Komedia, Western
Produkcja: USA
Czas trwania: 114 min
Premiera: 30 maja 2014
Polski dystrybutor: United International Pictures
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz