17 sierpnia 2022

Terraformacja Marsa: Wydanie cyfrowe (EGS)

W tym roku stwierdziłem, że zamiast kupować nowe gry na różnych platformach, przy czym głównie robię zakupy na GOG lub Steam, to zacznę ogrywać to co już mam. A mam naprawdę dużo. Stwierdziłem też, ze rozpocznę od ogrywania gier, które dostałem w różnego rodzaju rozdawnictwie, bo jest tam od groma ciekawych tytułów, z których część chciałem kiedyś kupić. Na pierwszy ogień poszła zatem cyfrowe wydanie Terraformacji Marsa, które otrzymałem w ramach prezentów od Epic Games Store i muszę przyznać, że zatraciłem się w tej grze na dziesiątki godzin. Swego czasu ogrywałem i recenzowałem planszowe wydanie tego tytułu, jednak dziś wole wydanie cyfrowe. Głównie dlatego, że... łatwiej mi znaleźć na nie czas i graczy. Niestety smutna prawda jest taka, że im człowiek starszy, tym mniej ma czasu na granie, nawet jeśli pracuje w tym biznesie. A raczej szczególnie, gdy w nim siedzi, bo wbrew pozorom recenzenci więcej piszą i promują niż grają ot tak dla zabawy. Zatem zapraszam do mojej subiektywnej oceny cyfrowego wydania Terraformacji Marsa oraz wysłuchania argumentów, dlaczego tak ją lubię.

Jeśli kogoś interesuje jak oceniłem tą grę w jej oryginalnym, nazwijmy to analogicznym, wydaniu to odsyłam do poniższych materiałów. TUTAJ znajdziecie unboxing, a TUTAJ pełną recenzję z wyłuszczeniem plusów i minusów gry. W tym materiale skupię się natomiast na wrażeniach z cyfrowej wersji, omijając podstawowe zasady gry, które omówiłem w jej recenzji. Zacznijmy zatem od tego, że moją ocenę opieram na darmowym egzemplarzu rozdawanym w ramach prezentów od EGS, co miało miejsce już jakiś czas temu. Zawiera on podstawową wersję gry pozbawioną dodatków Hellas&Elysium oraz Prelude. Te można kupić na platformie za 24 zł od sztuki, co nie jest, szczególnie w tym wypadku, wygórowana ceną. I tak, po spędzeniu blisko 50 godzin z wersją podstawową zakupiłem oba z nich, nie żałując ani grosza. Jednak je opisze w osobnym materiale. Natomiast grę można też kupić na Steam czy GOG za około 70 zł. I to również uczciwa cena, choć wiadomo, warto polować na promocje.



Jak to w przypadku większości tego tytułów bywa, nie zjada ona super dużo miejsca na dysku oraz ma dość niskie wymagania. Na tyle niskie, że jeśli ktoś operuje komputerem starym wyposażonym w system Windows 7, to spokojnie będzie ona śmigać. I w niczym nie umniejsza to jakości, bowiem od strony graficznej całość prezentuje się po prostu świetnie. Planeta wygląda jakby faktycznie była kulą z nałożoną siatką heksową, efekty zapełniania pól miastami, kopalniami, lasami czy oceanami są miłe dla oka, a całość opatrzona dobrze brzmiącymi efektami dźwiękowymi. Co jednak najważniejsze, plansza, a raczej ekran gry, jest bardzo czytelny.

Wystarczy rzut oka, aby połapać się gdzie co jest, jaki element w danej chwili musimy obserwować lub jak operować na pulpicie. Wszystko jest skonstruowane bardzo intuicyjnie, przy czym bez problemu możemy przeskakiwać pomiędzy panelami poszczególnych graczy. Te również są prosto i czytelnie skonstruowane przedstawiając nam wszystkie jawne elementy, jak pula zasobów, aktywne efekty, aktywne akcje czy okno tagów zdobytych z poszczególnych kart. Zdecydowanie ułatwia, a jednocześnie przyspiesza to całą rozgrywkę, bowiem nie trzeba marnować czasu na liczenie kto i ile zagrał konkretnych typów kart zawierających konkretne oznaczenia. Ułatwia to też zagrywanie samych kart, bowiem ich koszt wyjściowy jest z automatu zmniejszony o aktywne efekty. Podobnie po zagraniu karty komputer trzymając się kolejności sam przypisuje pasywne efekty globalne, które dają graczowi konkretne korzyści wynikające ze spełnienia warunków.



Te wszystkie elementy sprawiają, że teraz w Terraformację Marsa gra mi się zwyczajnie szybciej, przejrzyściej, a co za tym idzie przyjemniej. Bowiem jeden mecz spokojnie można ugryźć w 30-45 minut, szczególnie grając przeciw Sztucznej Inteligencji. Ta natomiast nie należy do głupich i nawet na niskim poziomie trudności potrafi dopiec graczowi, szachując jego ruchy. Bowiem, co istotne w tego typu grach, rozgrywka nadal wymaga od nas maksimum uwagi, obserwowania "planszy" ,czy też raczej panelu, przeciwników oraz solidnego kalkulowania naszych ruchów. Oczywiście mamy szansę odkuć się tutaj do samego końca, szczególnie w ostatnich rundach gry, ale bywa naprawdę trudno.

Co też istotne, w trybie multiplayer można ustawić zegar rundy, aby ukrócić zadumę pewnej grupy graczy, często niemiłosiernie przeciągającej rozgrywkę. Jednak fajnie wypada to, że spokojnie da się w to grać solo przeciwko SI i absolutnie nic nie stracić na miodności zabawy. Jak wspomniałem, wirtualny przeciwnik potrafi być naprawdę wymagający, a do tego może być ich czterech na raz, co na wysokim poziomie trudności jest ogromnym wręcz wyzwaniem. W takim układzie musimy bardzo skrupulatnie wszystko liczyć, wykonywać nasze akcje z rozwagą i stale obserwować ruchy przeciwników.



Zatem cyfrowe wydanie Terraformacji Marsa, przynajmniej dla mnie, jest po prostu... lepsze. Tańsze, zachowujące klimat przez całą grę, wizualnie świetnie wykonane, z intuicyjnym interfejsem oraz wymagającą rozgrywką, nawet jeśli gramy tylko przeciw SI. Jedyna faktyczną wadą dla polskiego gracza może być fakt, ze tytuł nie zawiera polskiej lokalizacji językowej. Z drugiej trony w dzisiejszych czasach język angielski w świecie gier jest w zasadzie powszechny i niemal obowiązkowy, natomiast opisy na kartach są bardzo zwięzłe oraz napisane w sposób przejrzysty i prosty. zatem, no wiecie - poziom beginner wystarczy, szczególnie jeśli gracie w gry karciane pokroju Magich the Gathering albo Star Realms.

I tak wygląda w moich oczach Terraformacja Marsa, którą dostałem w prezencie od Epic Games Store. Świetna gra, gdy mam pół godziny lub godzinkę wolnego czasu, a brakuje mi kompanów do planszówki. Jeśli zatem nie należycie do ludzi, którzy muszą koniecznie wąchać papier, dotykać kart, żetonów i znaczników, a zależy wam na po prostu czystej frajdzie z mile spędzonego czasu nad solidną grą ekonomiczną, to polecam zakupić cyfrowe wydanie Terraformacji Marsa. Jest warta swojej ceny, a dodatki tylko potęgują poziom radości płynącej z sadzenia lasów oraz tworzenia oceanów na Czerwonej Planecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz