Drugi tom o przygodach dziobaka Toto, to w zasadzie historia nie oceniania po pozorach. Nadal stwierdzam, że to wartościowe komiksy, ale klimat mają niczym wyjęty z horroru. No cóż - Australia. Tam każde zwierzę chce cię zabić. Nie każde może, co nie oznacza, że nie chce, po prostu nie może. A przynajmniej taka jest powszechna opinia. I tutaj wchodzi właśnie ten album, gdzie mamy ukazane, jak stereotypy potrafią zaszkodzić danej osobie lub grupie osób.
Tematem przewodnim jest potwór z wyspy mgieł zwany przez Australijczyków Bunyip. Stwór tak podły, straszny i okropny, że każdy się go boi. Ludzie oraz zwierzęta, którymi zresztą nie gardzi w trakcie posiłku. Nasz grupa rusza na spotkanie z monstrum, aby zdobyć dwa jego włosy, będące składnikiem do leku potrzebnego, aby wyzdrowiał pewien słodki i puchaty zwierzaczek - Wielkouch króliczy. W tym celu musza zmierzyć się z własnymi lękami, uprzedzeniami oraz plotkami na temat potwora.
Komiks jest krótki, jednak bardzo pouczający. Nadal uważam, że może okazać się trochę straszny dla mniejszych dzieci bo Bunyip na niektórych kadrach wygląda naprawdę przerażająco. Z drugiej strony to zabieg celowy, a finał wiele wyjaśnia. Poza tym mamy dobrze skonstruowane postacie, scenariusz oraz puentę. Zatem jako komiks edukacyjny ta pozycja też się nada. Jest to miła odmiana od przesłodzonych i do bólu "bezpiecznych" opowieści, gdzie bohaterowie mierzą się z błahostkami. Toto i jego ekipa walczą z realnymi zagrożeniami, takimi na które trzeba przygotować młodego człowieka. A ocenianie innych po pozorach to niebezpieczna rzecz, dlatego warto uczyć dzieci od najmłodszych lat by tego się wystrzegały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz