10 grudnia 2022

REWIZJA: Blood Ties

Bardzo lubię gry pokroju hiden object, czy też po naszemu w szukanie ukrytych przedmiotów, bowiem po prostu pozwalają mi się odstresować. Od lat pojawiają się w tym gatunku naprawdę dopracowane fabularnie oraz zróżnicowane tytuły, czego najlepszym dowodem są produkcje spod skrzydeł polskiego producenta Artifex Mundi. Pisałem zresztą o nich nie raz na moim blogu, ale nie dziś o tym. Przeszukując moją przepastną szafę z pudełkowymi wydaniami gier na PC, wpadła mi w oko produkcja z 2008 roku, inspirowana serialem o tym samym tytule - Blood Ties. Wiecie, typowy przedstawiciel "odcinacza kuponów", gdzie na bazie popularnej marki robimy grę. Czasem jednak wypadało z tego coś fajnego, ale... nie tym razem.

Blood Ties to wręcz doskonały przykład, jak nie robić gier. Czyli mamy coś rozpoznawalnego, mamy prostą mechanikę, zatem sklećmy z tego na kolanie coś, co już w czasie premiery nie będzie jakoś super wyglądało. Ironia polega na tym, że gdyby zabrać się porządnie za tą produkcję to dostalibyśmy prostą, a przy tym naprawdę interesującego klikacza. Bowiem same składniki są świetne. Czyli mamy:
* proste mechanizmy w szukanie przedmiotów na mapce
* klasyczny świat współczesnych wampirów
* główna bohaterka jest prywatnym detektywem specjalizującym się w poszukiwaniu osób zaginionych i pomaga jej w tym wampir
* klimat mieszanki horroru i noir
Czego zatem chcieć więcej?



Przede wszystkim studia znającego się na rzeczy. innymi słowy umiejącego wpleść opowieść w cały ten wir zagadek oraz szukania przedmiotów. Niestety gra wykłada się już boleśnie na tym etapie, bowiem dostajemy napisane byle jak akta zaginionych, namiastkę fabuły na starcie i... w zasadzie to wszystko. W przeciwieństwie do gier Artifex Mundi fabuła tutaj zwyczajnie nie istnieje. A raczej jest szczątkowa i nudna. Drugim gwoździem do trumny jest sama mechanika, bowiem ogranicza się do oglądania tych samych lokacji i szukania przedmiotów. W kółko i kółko to samo.



Co gorsza graficznie wygląda to bardzo źle i nieraz przedmiot zwyczajnie scala się z otoczeniem tak mocno, że nawet przy podpowiedzi ledwo idzie go zauważyć. Gra mocno się zestarzała, ale po prostu część z obiektów została wykonana kompletnie na odwal się. Na dokładkę mamy miejscami kiepskie lub wręcz błędne tłumaczenia poszukiwanych obiektów, co jeszcze bardziej utrudnia i tak już rutynową "zabawę". Boli to nieziemsko, bo widać tutaj w pełni pójście na łatwiznę i nawet brak prób wykorzystania choćby w śladowy sposób materiału źródłowego.



Gra to przykład kompletnego szrotu, który można dać za darmo do gazetki, a i tak nie warto go nawet odpalać. Przy zatrzęsieniu gier od Artifex Mundi i jego konkurencji na ten złom szkoda zwyczajnie czasu. Nie wykorzystał absolutnie żadnego z dodanych do niego składników, żerując jedynie na portfelach fanów serialu. W sumie cieszę się, ze wydawca tego gniota już nie istnieje, bowiem miał on w dorobku wiele tego typu paskudztw i nie wiem teraz co mnie podkusiło, aby mieć nadzieję, że wydali coś solidnego. Choć faktycznie mieli kilka perełek to Blood Ties się do niech nie zalicza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz