Ostatnio sporo pojawia się gier logicznych. W sumie to dobrze, bo tego typu rozrywka mocno stymuluje nasz umysł. Przydaje się to nie tylko dzieciakom, ale również osobom w średnim wieku czy starszym. Grać w łamigłówki warto chociażby po to, aby ćwiczyć pamięć, postrzeganie przestrzenne, analizowanie tego co się widzi, wspomaganie pamięci długotrwałej, naukę liczenia i tak dalej. Dziś zatem rzucimy okiem na Alarm w Muzeum, czyli wcale nie taką prostą grę logiczną, gdzie musimy ułożyć linie laserów.
Cena sugerowana gry to 45 zł, ale spokojnie znajdziemy ją za jakieś 30-35 zł w sklepach internetowych. Nie jest duża i spokojnie zmieści się w kieszeni bojówek. W środku opakowania znajdziemy nieco niewygodną tekturową wypraskę trzymającą komponenty, a w niej:
* instrukcję
* 4 tekturowe elementy ramki
* 5 przeźroczystych nakładek z promieniami laserów
* 32 dwustronne karty zadań, podzielone na cztery poziomy trudności
Niby niewiele, ale uwierzcie mi, ze gra jest na tyle trudna, że rozwiązanie wszystkich zadań zje wam sporo czasu. Szczególnie te z poziomów trzeciego i czwartego, bowiem potrafią naprawdę solidnie zmusić nasze szare komórki do pracy. Jednak nim opisze zasady jedna uwaga odnośnie przeźroczystych kart laserów - bardzo łatwo odchodzi od nich folia. Nie wiem, może to mój egzemplarz tak oberwał, ale po rozegraniu raptem pięciu łamigłówek na jednej z kart zaczęła odklejać się foliowa osłona. Trochę słabo.
Cel gry jest bardzo jasny - zabezpieczyć siatką laserową wszystkie eksponaty, ale tak, aby promienie nie przecinały pozycji, gdzie stoi strażnik. Rzecz wydaje się banalna, ale taka nie jest. Po pierwsze zadanie określa jakie karty laserów możemy użyć. Po drugie, spora część kart wskazuje również ile z nich faktycznie możemy wykorzystać. Dla przykładu: Zadanie mówi, że mamy do dyspozycji karty laserów A,C i D, ale tylko dwie z trzech kart możemy na raz mieć na planszy zadania. I to już sprawia problem, bo pytanie nie tylko o to, które karty są w rozwiązaniu, ale taż jak ustawione. Kombinowania jest tutaj sporo.
Alarm w muzeum to dość trudna łamigłówka. Mi zjadła sporo czasu, a i tak kilka razy się poddałem i sięgnąłem po rozwiązanie. Nie jestem z tego dumny, ale czasem zwyczajnie odpadałem, a chciałem sięgnąć po kolejne zadanie. Zatem jeśli lubicie tego typu szarady oraz nie boicie się wyższego poziomu trudności, to ta gra jest dla was.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz