Ta seria młodzieżowa mocno skupia się na współczesnym, modnym postrzeganiu świata przez obecne pokolenie nastolatków. Duże korporacje to zło nastawione na produkcje broni i handel farmakologiczny, trzeba być eko, najlepiej vege oraz dbać o środowisko. Oczywiście wszystko w maksymalnym uproszczeniu, bez zagłębiania się w realne mechanizmy społeczne, kulturowe czy geopolityczne. Czy to źle? Niekoniecznie, szczególnie jeśli podejdzie się do Gigantów, jak do prostej rozrywki.
Może trochę przesadzam, bo seria jest naprawdę ciekawa, ale pewne sztampowe schematy aż za bardzo biją po oczach. Drugi tom skupia się na niepełnosprawnym dzieciaku z Niemiec, którego rodzice są ambasadorami w Jemenie. Chłopak odkrywa w sobie moc kontroli wody i związanego z nim giganta imieniem Adryel. I tak powoli skupia na sobie uwagę korporacji Crossland, której szef pragnie zawłaszczyć dla siebie potęgę wszystkich gigantów.
Sam wątek niepełnosprawnego chłopca, który w praktyce mieszka, jak sam to określa, w złotej klatce jest świetny. Dużo ciekawszy niż bohaterki poprzedniego tomu. Pokazuje to, że kasa nie zastąpił sprawnych nóg czy rodziców mających czas dla swego dziecka. Natomiast fragment z Crosslandem i tajemniczym mrocznym tytanem trochę za bardzo jest przewidywalny. Ostateczna konfrontacja tez jakoś nie wzbudziła we mnie emocji, a finał zamiast tajemnicy w sumie potwierdza moje przypuszczenia. Może tutaj działa fakt, że z podobnymi opowieściami już się stykałem. Młodsza osoba być może nie rozgryzie wszystkich zagadek, choć szczerze w to wątpię. Komiks nie jest zły, ale jednocześnie nie za bardzo wybija się ponad przeciętność. Ot niezła historyjka dla starszych dzieciaków i tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz