3 maja 2022

Gryzik

Ten tekst będzie nieco inny, niż moje standardowe recenzje. Czemu? Bowiem "Gryzik" autorstwa Moniki Kamińskiej, zilustrowany przez Katarzynę Zielińską, przywołał we mnie garść wspomnień. A raczej pragnień, bo same wspomnienia nie są do końca zbyt miłe. Nie ukrywam przed moimi czytelnikami, że od czasów szkolnych zmagam się z ostrą depresją, efektem czego są moje książki. Książki, gdzie w pewien sposób wylewam własne lęki oraz opisuję marzenia. "Gryzik" uświadomił mi, że nie zawsze tak musi być. Bo choć to trudne, szczególnie u dorosłych osób, to przecież w każdym mroku gdzieś czai się iskierka światła. Aczkolwiek czasem bardzo głęboko ukryta.

Książka to klasyczny przedstawiciel współczesnych bajek dla przedszkolaków. Innymi słowy - prosty język, bohaterowie w wieku tym samym co odbiorca docelowy, cudowne rysunki oraz lektura na maksimum 20 minut jeśli czytamy naprawdę wolno. Nie widzę w tym nic złego, bo przecież liczy się treść, przesłanie, a nie to czy dane dzieło stanie się drugim "Małym Księciem". W co osobiście nie wierzę, bo Mały Książę jest unikalny. Gryzik też jest taki na swój sposób. Uroczy dla czytelnika, ale niekoniecznie dla dorosłych bohaterów tej opowieści. Bo jak byście zareagowali widząc w ogrodzie własne dziecko bawiące się z krzyżówką szczura, myszoskoczka i królika w jednym. Raczej nie pialibyście z radości nad jego słodkim pyszczkiem. Prędzej wyciągnęli grabie i pogonili gryzonia na działkę znienawidzonego sąsiada, aby mu tam grządki przeżuł.

Podobnie reagują rodzice chłopca, który dokarmiał Gryzika i nadał mu imię. Dziecko też uznało go za pokrakę, ale szybko się zreflektowało. Przecież rodzice mówili, aby nie osądzać innych po wyglądzie. Nie mówić o kimś, że jest brzydki. Tym bardziej dziecko nie rozumie czemu dorośli zareagowali tak agresywnie na widok Gryzika. Czemu osądzili go i próbowali się pozbyć z ogródka, nim w ogóle poznali. Chłopcu zbliżenie się do małego stworzonka zajęło dużo czasu, podobnie jak Małemu Księciu, gdy oswajał lisa. Skąd zatem ten osąd?

Otóż wyjaśnia nam to tytułowy bohater. Dorośli się boją. Bardzo boją. Są zmęczeni, zestresowani, w ciągłym biegu oraz zawaleni troskami o byt swoich dzieci, aby dać im jak najlepszy start. Zapominają przez to o tym co dobre. O radości, która w formie wspomnień nadal drzemie gdzieś głęboko w ich podświadomości. Tylko trzeba ją wydobyć, a to nieraz jest trudne. Gryzik potrafi to czynić wręcz naturalnie. Jest w nim dość magii oraz siły, aby wydobyć w ludziach to co najlepsze. Choć czasem bywa bardzo ciężkie, bo niektórzy ludzie mają w sercu zbyt wiele cierni oraz ciemności. Za dużo gniewu, który potrafi przejąć kontrolę spychając w niebyt zdrowy rozsądek. Wiem o tym aż za dobrze.

Czasem przydałby mi się taki Gryzik. Prawdziwy, namacalny, który się po prostu do mnie przytuli. Pozwoli wydobyć ze wspomnień to co najlepsze. I poniekąd tak jest, bo mam wspaniałą żonę. Choć wiem, że mrok, który nagromadził się we mnie przez lata potrafi być na tyle silny, że nawet Gryzik miałby problem go pokonać. Z drugiej strony nie przegrał ten, kto nigdy nie próbował. A Gryzik jest piekielnie upartym oraz twardym, mimo że puchatym, zawodnikiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz