Osobiście jestem ogromnym fanem filmowej Zemsty Sithów, którą uważam za najciekawszy epizod z całej filmowej sagi Star Wars. Tak, nie boję się o tym mówić głośno. Wolę Zemstę Sithów od Imperium Kontratakuje :) Scena bitwy o Courusant, walka pomiędzy Imperatorem a Yodą w senacie czy genialny pojedynek Obi-Wana z Anakinem na Mustafar. Dla tych scen wracam do tego dzieła przynajmniej raz w roku i jedynie Bitwa o Scarif przyciąga mnie przed ekran częściej. Dlatego bez obaw sięgnąłem po komiksową adaptacje tego filmu i... (milczenie, długie milczenie) NOSZ K***A JA P*****Ę!!!
Ja rozumiem, że komiks musi pójść w pewnym miejscach na skróty, bo nie da się przedstawić w takim komiksie wszystkich scen, ale to co odpie***a ten crap przechodzi ludzkie pojęcie. Wspaniała bitwa o Courusant z początku filmu? Zapomnijcie. Streszczono ją do jednej strony. JEDNEJ, K***A, STRONY!!! Przecież to jest jakaś kpina!! Ogólnie komiks idzie przerażającymi skrótami. Tak naprawdę bardziej przypomina to nieudolne streszczenie kluczowych scen, do tego z mocnym pominięciem wielu ponadczasowych momentów, skrócenie rozbudowanych dialogów do pojedynczych zdań i opakowanie w bardzo przeciętny, a czasami wręcz brzydki, rysunek.
Scena rozmowy Palpatina z Anakinem w teatrze jest narysowana tragicznie. Do tego traci nie tylko na uroku, ale również klimacie i co ważniejsze charakterze. Nie czuć tutaj mroku, tajemniczości oraz przeciągania niestabilnego już Anakina na ciemna stronę mocy. Ten komiks jest tak piekielnie family friendly, że aż się rzygać chce. Na tym kończę ten materiał, bo szkoda mi klawiatury na wylewanie kolejnych żalów. Autorzy tego komiksu zwyczajnie powinni się wstydzić, a Disney spłonąć za herezję oraz chamskie odcinanie kuponów od tej znamienitej marki. Przynajmniej niegdyś znamienitej, bo obecnie mocno straciła na jakości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz