2 czerwca 2020

Księżniczka Kaguya - starojapońska baśń o dziewczynie z księżyca

Znam jedynie kilka baśni japońskich, dlatego bardzo ochoczo sięgnąłem po "Księżniczkę Kaguya", gdy trafiła na Netflix. Jest to filmowa adaptacja baśni, znanej jako "Opowieści o zbieraczu bambusu" pochodzącej z wczesnego okresu Heian. Trwał on mniej więcej od 794 roku do 1185 roku i jest uznawany za najdłuższy okres wewnętrznego spokoju w Japonii. Sama baśń ma kilka przekładów, nikt nie zna jej autora, ani kiedy dokładnie została spisana. Przewija się natomiast na wielu rycinach oraz występuje lub wspomina się ją w wielu tekstach tamtego okresu. Wersja anime wyraźnie do tego nawiązuje na bardzo wielu płaszczyznach.

Tytułowa księżniczka, jest nazywana potocznie Bambusową księżniczką, choć to tylko jeden z przekładów. Z tego co udało mi się wysondować w sieci, imię Kaguya odnosi się do blasku, jasności, nocy i osoby wysoko urodzonej. Tutaj dużo zależy od formy pisowni i tego, jak czyta się japońskie znaki. Nie będę się jednak w to zagłębiać, gdyż nie czuję się do tego kompetentny i nie chcę namieszać. Film oglądałem w wersji anglojęzycznej i w nim również była poruszona kwestia imienia. Ogólnie zostało to w trakcie animacji przedstawione mniej więcej tak, jak opisałem to powyżej. Przez pierwszą połowę filmu główna bohaterka jest nazywana Bambusową Księżniczką, a potem Kaguya, gdy pewna osoba nadała jej imię. 


W całej produkcji starano się przekazać baśń w jak najbardziej przystępny dla obcokrajowców, sposób. Jestem osobą, która bardzo mało wie o Japonii i jej historii, choć troszeczkę mocniej zaczynam się ty interesować. Z drugiej strony nie określiłbym się jako kompletnego laika. Mimo wszystko scenariusz filmu był dla mnie zrozumiały, a pewne nawiązania do kultury tamtego okresu odpowiednio wyłożone, tak abym pojął co i jak. Z drugiej strony w niczym nie zaburzało to toku samej opowieści. 

Historia zaczyna się tak, jak wiele znanych mi baśni. Oto uboga, starsza para, żyje gdzieś na wzgórzach z dala od miasta i jego zgiełku. Pewnego razu staruszek, zajmujący się wyrobami z bambusa, znajduje w lesie malutką księżniczkę. Gdy przynosi ją do domu, maleństwo szybko przekształca się w dziecko, które równie szybko rośnie. Kilka tygodni później jest już nastolatką, a staruszek znajduje w lesie kosztowne tkaniny oraz złoto. Postanawia kupić w mieście posiadłość, aby dać księżniczce godne życie, odpowiednie dla jej statusu.


W opowieści szybko zostaje zadane pytanie - Czym jest szczęście? Jak dana osoba je pojmuje? Jaki ma cel w życiu? Czy aby nie starając się na siłę kogoś uszczęśliwić, tak naprawdę spełniamy własne ambicje? Produkcja nie jest krótka, bowiem trwa ponad 2 godziny, ale kompletnie nie czułem upływu czasu. Ten film się po prostu chłonie, właśnie dzięki genialnie skonstruowanemu scenariuszowi. Wszystko toczy się wokół małej księżniczki, ale każda postać z jej otoczenia ma ogromne znaczenie dla fabuły i rozwoju akcji.

Do tego całość przecudnie narysowany. Jeśli porównamy część starych rycin opisujących baśń (spokojnie można znaleźć je w sieci), łatwo dostrzeżemy podobieństwa. Do tego zadbano o bogate scenografie, masę szczegółów, wierne oddanie strojów oraz architektury tamtego okresu. To wszystko w połączeniu z nastrojową muzyką buduje niesamowity klimat.


Film obejrzałem z zapartym tchem i wiem, że będę do niego wracał. Nie śledzę jakoś szczególnie produkcji anime, nadal poznaję ten świat, podobnie jak świat mangi, ale cieszę się, że w końcu natrafiłem na "Księżniczkę Kaguya". To była fascynująca i niezapomniana przygoda, którą pragnę odświeżać co jakiś czas. Miejscami smutna, miejscami wesoła, zupełnie jak życie. Wiem, że historia księżniczki, która pokochała swą przybraną rodzinę i nie chciała jej opuścić, pozostanie ze mną na zawsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz