Od kilku miesięcy z żoną oglądamy różne filmy i seriale anime na platformie Netflix. Przyznaję, że część z nich chciałbym mieć na stałe w domowej bibliotece i gdy w końcu nadarzy się okazja to zamierzam je sobie sprawić na płytach DVD. Czas zacząć je sobie omawiać i przedstawić na blogu, co też tam oglądam oraz jak mi podeszło. Komi Can't Communicate odpaliliśmy przez przypadek, ale błyskawicznie trafiło w nasz gust. Szczególnie mój, bowiem moja żona i główna bohaterka tego serialu mają baaaardzo wiele cech wspólnych. W zasadzie więcej niż ona sama chciałaby przyznać, co osobiście uważam za urocze :)
Tytułowa bohaterka, Shoko Komi, ma spore problemy w komunikacji z innymi ludźmi. Tu nie chodzi o to, że jest tylko nieśmiała. Dziewczyna cierpi na fobię społeczną, jednostkę chorobową z grupy zaburzeń nerwicowych, gdzie osoba nie jest wstanie komunikować się werbalnie z innymi ludźmi. W przypadku Komi mowa o naprawdę wysokim poziomie zaawansowania jej choroby, bowiem "rozmawia" się niemal tylko za pomocą notatnika. Gdy trafia do liceum spotyka tam Hitohito Tadano, zwykłego szaraczka, który ma jeden cel - zdać liceum nie rzucając się nikomu w oczy. Oczywiście guzik wychodzi z jego planów już pierwszego dnia, głównie z powodu przypadkowej znajomości z Komi. Chłopak widząc jej lęki proponuje, aby zaczęli pisać i tak zaczyna się ta dziwna znajomość.
Oczywiście widz od razu widzi, ze między parą głównych protagonistów zawiązuje się chemia, powoli prowadząca do romansu. Nic w tym złego, bo też fabuła ma to nam przedstawić. Natomiast interesująco wypada sama droga. Tadano powolutku, choć nie zawsze świadomie, swymi działaniami otwiera Komi na relacje z innymi ludźmi. Postanawia, że pomoże spełnić jej najskrytsze pragnienie - znaleźć 100 przyjaciół. On jest pierwszym i jak łatwo się domyślić, najważniejszym. Szybko jednak dołączają nowe postacie. Żywiołowy, nie do końca umiejący określić swą orientację Najimi, zaborcza Ren czy niedojrzała Omoharu. Wachlarz postaci jest jednak o wiele szerszy, a każda pokazuje inny rodzaj fobii lub zachowań społecznych.
I nie ukrywam, że strasznie mi się to spodobało. Sam jestem osobą bardzo ekspresyjną, dość głośną oraz nadmiernie gadatliwą. Jednak nie zawsze tak było. W przeszłości, zwłaszcza w czasach szkolnych, byłem bardzo zamknięty w sobie, nieufny oraz cichy. Przyczyniły się do tego różne rzeczy, głównie przemoc ze strony rówieśników oraz napięcia w domu. Dlatego tak bardzo podoba mi się ukazanie tej różnorodności zachowań, często z mocno podkreśloną ekspresją dziejącą się w głowach poszczególnych postaci.
Innym atutem, dla mnie wręcz bezcennym, jest styl kreski w serialu. W końcu nie mam najmniejszego problemu, aby rozróżnić twarze poszczególnych postaci. Szczególnie męskich. Zwykle na tym polu mam spory problem, ale nie tym razem. Każda postać, każdy bohater czy bohaterka wyraźnie się od siebie różnią. Posiadają detale charakterystyczne tylko dla nich. To wręcz zbawienne. Łatwo też dopasować ich kreacje do ekspresji, która emanują na ekranie.
Osobna kwestia to twarz Komi. Zastosowano tutaj ciekawy zabieg, czyli przedstawiono na niej tylko ogromne oczy, tym samym obrazując jej wewnętrzne emocje. Dziewczyna nie umie ich okazywać, ma z tym realny problem, dlatego jej "normalna" twarz jest w zasadzie kamienna, pozbawiona mimiki, do której wręcz stara się zmusić. Te sceny są wręcz cudne, bo pokazują z jak poważną chorobą cywilizacyjną mierzy się tytułowa bohaterka. Tymczasem jej wewnętrzna twarz emocjonalna wręcz tryska od różnych zachowań, choć widać to tylko po oczach i reakcjach jej ciała. Obrazuje to w dobitny sposób, że dziewczyna nie jest nieśmiałą lub wyzutą z uczuć osobą. Po prostu najzwyczajniej w świecie ma problem, który większość ludzi bagatelizuje.
Tutaj pojawia się kolejny element, mianowicie uroda głównej bohaterki. Jest nieprzeciętnie atrakcyjna, do tego, jak na Japonkę, dość wysoka. Ogólnie chodzący ideał zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Dla tak zamkniętej w sobie osoby to duży ciężar, bowiem inni traktują ją mocno przedmiotowo. Uważają za bóstwo, przypisują jej cechy, których nie posiada, a ona biernie się na to godzi nie umiejąc werbalnie się przeciwstawić urojonym oczekiwaniom tłumu. Jedynie Tadano traktuje ja jak zwykłą osobę, koleżankę ze szkolnej ławy, której chce pomóc, z czasem się w niej zwyczajnie zakochuje.
Serial jest świetny i chętnie będę do niego wracał. Jak tylko drugi sezon pojawi się na Netflix, zapewne z żoną wchłoniemy go w jeden weekend, o ile czas pozwoli. Nie jest to anime doskonałe, ale dla mnie bardzo ważne. Do tego zawiera sporo scen humorystycznych, pięknie narysowaną scenografię, udaną ścieżkę muzyczną i naprawdę wpadający w ucho angielski dubbing. Zatem jeśli lubicie nastoletnie dramy lub romanse, a przy tym macie ochotę zapoznać się z dość nietuzinkowym tematem, to z całego serca zachęcam sięgnąć po to anime.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz