Trzeci tom tej malutkiej serii będącej bardziej nowelą obrazkową, gdyż tekstu jest tutaj niewiele, zabiera nas w sam środek lata. Było to dla mnie troszkę dziwne uczucie, bowiem pierwszy tom obejmował jesień, drugi zimę i teraz mam wrażenie, że autor zapomniał o wiośnie, mając fajny pomysł na historię z puchaczem. Bo faktycznie jest on przedni, ma solidny morał, a sama postać głównego bohatera jest przeurocza. Czy zatem dorównał on poprzednim albumom? Tak i to bardzo :)
Rzecz się dzieje nad małym stawkiem, a raczej oczkiem wodnym, koło którego mieszkają dwaj staruszkowie. Pan Puchacz i Pan Ropuch. Ten pierwszy jest spokojny i małomówny, drugi to klasyczna zrzęda z wybuchowym temperamentem. Sąsiedzi nie wchodzą w sobie w paradę, każdy żyje własnym życiem oraz przyzwyczajeniami. Jednak latem nad staw przybywają dzieciaki, grając w piłkę i co za tym idzie robią sporo hałasu. Pan Puchacz znosi tą niedogodność w milczeniu, jednak Pan Ropuch potrafi donośnym głosem wyrazić swe niezadowolenie. Jednak pewnej nocy Pan Puchacz, który przez przypadek wszedł w posiadanie piłki maluchów, odkrywa w sobie ponownie duszę dziecka.
Sama historyjka jest zwięzła, nie zawiera zbyt dużo tekstu, za to posiada sporo treści. Oczywiście, aby ją wydobyć należy być uważnym obserwatorem i umiejętnie objaśnić młodszym dzieciom relacje pomiędzy poszczególnymi scenami. Dla nas, dorosłych, może być to coś naturalnego, ale dla dziecka już niekoniecznie. Szczególnie przedszkolaka, a to do nich jest skierowana ta seria. Polecam ją z całego serca, bowiem poza treścią ukrytą w rysunkach przywodzi na myśl najwspanialsze animacje Disneya z okresu, gdy wszystko rysowano na papierze. Mam nadzieję, że będzie kontynuowana, bowiem chętnie jeszcze raz wrócił bym do sędziwego lasu i poznał losy mieszkańców żyjących w cieniu drzew.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz