Są gry z tak skonstruowaną mechaniką, że pasuje do nich absolutnie każda tematyka. Najczęściej dotyczy to tytułów lekkich, familijnych lub zręcznościowych. Dokładnie taki jest Time's Up, czyli jeden z sztandarowych przedstawicieli kalamburów na rynku gier bez prądu. W prezentowanej tutaj wersji na ruszt poszedł Harry Potter i powiem wam, że trzeba znać książkę na wylot. A dokładniej polskie wydanie tej książki. Czy jest to produkt dla Potteromaniaków? Tak. Czy może spodobać się innym? Bardzo możliwe, choć jest jeden czynnik potrafiący nieco odstraszyć.
Zanim przejdę do omówienia moich doznań z tą grą, przybliżmy czym jest w zasadzie Time's Up. To gra karciana dla 4-12 graczy, gdzie gramy w zespołach i próbujemy zdobyć karty po przez odgadywanie zawartych na nich haseł. Te są podzielone na trzy stopnie trudności i wierzcie mi, najwyższy potrafi być piekielnym wyzwaniem. Dlaczego? Bowiem dotyczy konkretnych osób, nazw własnych czy zaklęć, a te powiem szczerze z czasem trochę wyparowały z mojej głowy. I jak każdy kojarzy Albusa Dombledora, tak za cholerę nie pamiętam do czego odnosiła się nazwa Beauxbatons.
Sama rozgrywka jest banalna. Gracz otrzymuje 30 kart, z których wybiera te hasła, jakie uważa, że da radę przedstawić swej drużynie lub pojedynczym graczom (zależy jak gramy). Teraz odpalamy klepsydrę, która odmierza nam czas w danej rundzie. Gdy się skończy, obracamy ją i rozgrywamy kolejną rundę i tak trzy razy. Myk polega na tym, ze każda runda jest inna oraz coraz trudniejsza. W pierwszej możemy swobodnie mówić, w drugiej podać tylko jedno słowo oraz pokazywać, a w trzeciej tylko pokazywać i wydawać dźwięki nie będące słowami.
Zabawy jest przy tym sporo i część haseł łatwiej pokazać a inne lepiej opowiedzieć. Choć sporo zależy od preferencji samych grających. To co jednak boli, to trochę cena. Za 220 kart (w sumie 440 haseł), klepsydrę, instrukcje, płócienny woreczek i notes do zapisywania wyników przyjdzie nam zapłacić aż 100 zł. 80 na promocjach w sklepach internetowych. To dużo. Śmiem powiedzieć, że nawet bardzo dużo, choć zdaję sobie sprawę, ze licencja mocno winduje cenę w górę. Co prawda fanów to nie powstrzyma, ale inni raczej zastanowią się kilka razy nim wyłożą taką kasę za proste kalambury.
I tak prezentuje się ten tytuł. Wyraźnie skierowany na fanów powieści Rowling oraz lubiących zgadywanki. To nadal dobry, stary Time's Up, tyle tylko, że w nowych szatach. Szatach czarodziejów nie bojących się walczyć z dziwnymi stworami. Zatem jeśli lubicie takie klimaty to warto mieć ten tytuł w swej kolekcji. Mimo wszystko haseł jest tyle, że ciężko wszystko spamiętać i w zależności od dnia, nastroju i ekipy za każdym razem gra się nieco inaczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz