24 grudnia 2020

Odrodzenie - Finalny tom i podsumowanie całej serii

W końcu dorwałem się do ostatniego tomu serii "Odrodzenie" i muszę przyznać - podobało mi się. Nawet bardzo mi się podobało, choć patrząc na całość to kilka elementów strasznie frustrowało. Z pewnością do pozytywnego odbioru przyczynił się po części australijski serial "Glitch", który też w pewnych aspektach bawi się podobnymi klimatami. W "Odrodzeniu" wątek nieśmiertelności czy zmartwychwstania jest bardziej rozbudowany, a do tego ma naprawdę satysfakcjonujący finał. I to na tyle, że realnie rozważam dołączenie tej serii do swej kolekcji, co zdarza się ostatnimi laty bardzo rzadko.

Za co cenię "Odrodzenie"

1. Pierwszoplanowe postacie
Tutaj jest naprawdę różnorodnie. Po pierwsze mamy naprawdę dużo bohaterów na pierwszym oraz drugim planie, a po drugie każdy ma sporo do powiedzenia. Nawet jeśli jakaś z głównych postaci ginie w toku całej historii, to wcześniej zdążę ją polubić lub znienawidzić. Ma ogromny wpływ na przebieg wydarzeń, zapada w pamieć czytelnika, a co ważniejsze nie jest zapchajdziurą. Tutaj każdy ma znaczenie, choć nie zawsze rzuca się od razu w oczy.

2. Finał opowieści
Rozwiązanie zagadki tak zwanych Odrodzonych, którzy powstali z martwych i za cholerę nie chcieli kopnąć w kalendarz, bardzo przypadło mi do gustu. Dużo bardziej niż świetnie zapowiadającego się "Palcojada", który finalnie wszystko pogrzebał pod stertą absurdu. Nie. Tutaj mamy oczywiście do czynienia z siłami nadprzyrodzony, co zresztą było pokazane od samego początku, ale w mojej opinii temat został ugryziony w interesujący sposób. Dzięki temu finał historii mnie nie rozczarował, choć zdaję sobie sprawę, że miejscami jest troszeczkę naiwny.

3. Klimat zagrożenia i niepewności
Wręcz wylewa się z całej historii i pomagał mi zagłębić się w jej zawiłe, czasem wręcz pogmatwane fragmenty. Klimat jest, choć to nie klasyczne kino grozy. To raczej prastara kultura, wierzenia i wojna nauki z siłami nadprzyrodzonymi.

4. Rysunek
Kolejny mocny atut i trzymający poziom od początku do samego końca. Gdy trzeba jest krwisto i mięsiści. Innym razem spokojnie oraz malowniczo. Naprawdę, na tym polu seria wypada świetnie.

5. Poruszanie trudnych tematów moralnych oraz społecznych
Jest tego trochę i nieraz wypada to naprawdę dobrze. Od klasycznych kwestii pokroju rasizmu, tolerancji czy walki o akceptację, przez wartości rodzinne aż na kwestiach dotyczących jak daleko struktury państwowe/wojskowe mogą ingerować w życie zwykłych obywateli. Naprawdę ciekawa mieszanka, solidnie wpleciona w główną fabułę, ale...

Co mnie irytowało

1. Czasem pobieżne potraktowanie pewnych kwestii
No właśnie. Z jednej strony mamy np. ciekawie pokazane sprawy związane z rasizmem. Na różnych płaszczyznach, stopie zawodowej, prywatnej, społecznej i tak dalej, tylko po to, aby potem kolejny równie ważny temat w zasadzie uciąć na starcie. Tak jakby był wepchnięty na siłę. Do tego czasem niektóre kwestie pokazuje się dość jednostronnie. Szkoda.

2. Ninja Amish
Eee... jakoś nie do końca. Dla mnie z początku jeszcze jakoś to grało, ale gdy ostatni tom serii przedstawił przeszłość tej postaci, czar prysł i wszystko poszło do lamusa.

3. Ogromne tempo akcji i porwana narracja
To była dla mnie największa bolączka tej serii. Czasem skakanie z miejsca na miejsce było przytłaczające, a należę do osób lubiących tego typu zagrywki. Jednak tutaj działo się to zbyt często w zbyt krótkich odstępach czasu. Potrafiło to męczyć.

PODSUMOWANIE

"Odrodzenie" to naprawdę fajna seria. Coś z pogranicza lekkiego horroru, czy raczej historii o zjawiskach paranormalnych z dramatem obyczajowym. Mi się takie połączenie podobało i chciałbym aby kiedyś komiks został zekranizowany w formie miniserialu. Jakby się przyłożyć, to mamy tutaj gotowy scenariusz na naprawdę ciekawe kino. Sam prawdopodobnie wrócę do tej serii, co u mnie w ostatnich latach zdarza się ekstremalnie rzadko. Jednak mam ochotę ponownie przeczytać całość. Tym razem nie oczekując kilka miesięcy na wydanie następnego tomu. Po prostu przeczytać od deski do deski wszystko jednym tchem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz