17 lipca 2018

Śmierć Stalina

Uwielbiam komiks historyczny, który jednak bardzo luźno opiera się na faktach. W tym wypadku nie mogło być inaczej, bo dokumentacja dotycząca okresu zmian w ZSRR z 1953 roku jest przeraźliwie niepełna i często sprzeczna z sobą. Fabien Nury (scenariusz) i Thierry Robin (rysunek i kolor) przy współpracy z Lorien Aureyre (kolory), stworzyli komiks będący czymś na pograniczu dramatu i groteski. O ironio, jest on znacznie bliżej prawdy niż nie jedna książka historyczna albo film dokumentalny. Oto wielki wódz, Sekretarz Generalny, morderca i tyran w jednym, Józef Stalin, umiera. Problem w tym, że nie od razu, a jego świta, dotąd żyjąca w strachu o własne życie, dzieli skórę jeszcze dychającego przywódcy. Rzecz w tym, że każdy chce dla siebie, jak największy kawałek tortu, a niektórzy są zbyt zachłanni.

Sam tytuł komiksu jest idealnym streszczeniem opisu fabularnego. "Śmierć Stalina" i nie trzeba dodawać nic więcej. Już można się łatwo domyślić, o co będzie toczyć się gra, a jeśli ktoś uważnie odrabiał lekcje na historii, to wie jakie nazwiska muszą się pojawić. Chruszczow, Malenkow, Bułganin, Kaganowicz, Mikojan i oczywiście Beria. Nie zabraknie też kilku innych znanych postaci historycznych, jak choćby Żukow. Łączy ich jedno - Stalin. Tutaj należy wspomnieć o istotnym elemencie. Autorzy zaznaczają wyraźnie, że komiksu nie należy taktować jako pracy czysto historycznej. Rzeczywiście zmieniono kilka wydarzeń na potrzeby fabuły, ale są to w zasadzie zmiany na plus, jeszcze mocniej obrazujące absurdy tamtego okresu. Rozgrywka o władzę wymagała bowiem sporej finezji, wiele osób bało się Berii, jednak nikt nie śmiał się go pozbyć w pojedynkę, a sam Beria starał się pociągać za wszystkie sznurki. Brakowało mu jednak pewnego istotnego argumentu, dlatego nie sięgnął od razu po schedę po Stalinie - Armii. Mimo, że posiadał pod sobą NKWD i ogromne zasoby ludzkie, to wojsko nadal było podległe Żukowowi oraz Bułganinowi, a z taką siłą Beria musiał się liczyć.


Właśnie te rozgrywki polityczne są świetnie ukazane w komiksie. Czytelnik ma wrażenie, że patrzy wręcz na przedstawienie teatralne pełne groteski, nie rozumiejąc, jak ta literacka fikcja jest boleśnie prawdziwym odzwierciedleniem rzeczywistości. Oto ZSRR stoi na krawędzi wielkich przemian, które mogą wymknąć się spod kontroli i zamienić w pożogę, a ta w rewolucję. To nikomu nie wyszłoby na dobre, a "kapitalistyczni" wrogowie komunizmu, tylko czekają na sposobność do politycznego uderzenia. Dlatego mimo groteskowej kreski, o której za chwilę napiszę więcej, i teatralnego wydźwięku całej scenerii, ten komiks ma bardzo dużo wspólnego z prawdą historyczną.

Innym utrudnieniem w ustaleniu prawdy, odnośnie wydarzeń jakie miały miejsce podczas śmierci Józefa Stalina, jest pokaźny brak dokumentacji. Część papierów w ogóle nie wypełniono, inne sfałszowano, a jeszcze inne "zaginęły". Nie wykluczone, że za znaczną częścią takiego obrotu wydarzeń stał sam Beria, co zresztą skrzętnie wykorzystano w scenariuszu komiksu. Z pewnością nie małą rolę odegrali tutaj też inni wysoko postawieni politycy i wojskowi, w tym syn Stalina, Wasilij. Autorzy komiksu dali tej postaci ździebko więcej swobody, ale w praktyce oddali niemal wierny wizerunek Wasilija Dżugaszwili. Pijaka, obłudnika i degenerata, który wykorzystywał swój stopień wojskowy do notorycznego łamania prawa. W miarę wiernie pokazano też koniec jego osoby, która w swej ostatniej scenie ma naprawdę ciekawą spowiedź.


Kluczową jednak postacią jest Beria, którego ukazano wręcz, jako człowieka o małpim i chciwym wyglądzie. Idealnie oddaje to ducha tej persony, równie okrutnej co przebiegłej. Przez całą fabułę to on przykuwa najwięcej uwagi czytelnika i tak naprawdę to wokół niego dzieje się cała opowieść. Tak jakby śmierć Józefa Stalina była tylko i wyłącznie pretekstem do opowiedzenia historii z ostatnich miesięcy życia, jednej z największych bestii, jakie nosiła ta planeta. Ukoronowaniem zaś jest fenomenalny monolog Berii, będący jednocześnie zwieńczeniem ostatnich stron komiksu. Jeśli ktoś interesuje się historią oraz polityką i mechanizmami społecznymi, to z pewnością dostrzeże w nim wiele, okrutnej prawdy. Dla mnie słowa, jakie Fabien Nury włożył w usta Berii, są ponadczasowe.

Odnośnie rysunku, groteska o której wspomniałem, nie dotyczy tylko głównych postaci. Widać ją w wielu elementach drugiego i dalszego planu, twarzach wielu postaci, w tym samego Żukowa (dla mnie, coś genialnego). Istotnym elementem jest również fakt, że Thierry Robin oddał wiele szczegółów jeśli idzie o stroje, architekturę budynków i wystroje wnętrz. Dzięki temu jego praca nabiera sporej dozy realizmu, mimo groteskowej, często karykaturalnej, kreski. Jednocześnie są plansze, z których bije prawdziwy mrok w postaci ludzkiego cierpienia oraz obłędu komunistycznych władz. Najlepszym przykładem tego jest sala przesłuchań w więzieniu NKWD, które w pewnym momencie odwiedza Beria.


Warto wspomnieć też o dodatkach na końcu komiksu. Oprócz szkiców, znajdziemy też pierwsze, nie publikowane wcześniej, plansze Robina, gdzie ukazał wydarzenia z przeszłości Stalina, pierwsze wersje plansz z pogrzebu oraz kilka ciekawych artykułów. Są pośród nich materiały samych autorów, jak też i jednego z bardziej cenionych historyków, zajmujących się dokumentowaniem historii ZSRR. "Śmierć Stalina" to komiks naprawdę trudny i nie boję się użyć tego słowa. Aby go zrozumieć, należy posiadać pewną wiedzę o tamtym przedziale historii oraz realiach jakie panowały w Związku Radzieckim. Nie wystarczy tutaj "podstawowa" wiedza z podręcznika, czy rzucanie stereotypami opartymi na filmach z Fabryki Snów. Trzeba naprawdę wiedzieć, jak wyglądała polityczna rozgrywka o stołki w ZSRR oraz kim faktycznie były jej główne persony. Bez tego, komiks może stać się tylko nieczytelną groteską, z sztucznie wykreowanym na stereotypach przedstawieniem teatralnym. Jest to jednak iluzja, bowiem więcej w nim prawdy, niż w nie jednym filmie, poświęconym Stalinowi i jego najbliższemu otoczeniu.

Komu komiks może się spodobać?
Osobom interesującym się historią ZSRR.

Czy kupił bym komiks, gdybym nie otrzymał go do recenzji?
Po stokroć tak i jeszcze raz tak.

Czy komiks zostaje w mojej kolekcji?
Trafia do jego głównych zbiorów i prędzej będę żreć kamienie, niż się go pozbędę.

Czy zakwalifikował się do TOP 12 przeczytanych komiksów 2018 roku?
Tak i będzie walczył o tytuł Komiksu Roku, choć ma na tym polu bardzo ostrą konkurencję.