Są komiksy ważne, są komiksy bardzo ważne, ale są też takie, które powinny być szeroko znane. Stoją one bowiem na równi z wielkimi dziełami literatury oraz kinematografii, bowiem opowiadają historię. Są wspomnieniem, ale również ostrzeżeniem. Zapisem krótkiej chwili, w znaczeniu wszechświata nieistotnej, ale w odniesieniu do nas, ludzi, bardzo ważne. O takich sprawach mówi właśnie "Powrót do Edenu". Głodzie, wojnie, strachu. Ten komiks to nie tylko upamiętnienie pewnej rodziny, ale również, a w mojej opinii przede wszystkim, przestroga. Przestroga przed tym co było, jednak niekoniecznie minęło i nadal powraca do naszego życia.
Sam scenariusz jest banalnie prosty. Oto poznajemy historię Antonii, zwykłej hiszpańskiej dziewczyny, żyjącej na przestrzeni niemal całego XX wieku. Jednak już sam początek nie jest zwyczajny. Otwieramy komiks i natrafiamy na czarne strony, nieprzeniknione i jednolite. Z czasem pojawia się drobny tekst informujący nas o kruchości oraz krótkości naszego istnienia na tym padole, a potem pojawia się pierwsza biała plamka. Promyk światła. Dusza lub pierwszy kadr z życia Antonii. Każdy może to nazwać to jak chce, ale i tak sprowadza się do tego samego - coś się pojawiło. I tak powoli wkraczamy w życie dziewczyny, której nie znaliśmy. Której zapewne nikt by dziś nie pamiętał gdyby nie zdjęcie. To jedno zdjęcie zamieszczone na ostatniej stronie okładki i zilustrowane na pierwszej. Wszystko zaczyna się od tego zdjęcia z niekompletną rodziną.
Jednak to nie jedyna fotografia omówiona w tym komiksie. Antonia miała zrobione wcześniej jeszcze dwie i to od nich zaczyna się opowieść. O dziewczynie, jej rodzeństwie i rodzicach. O dziadkach, których nie wszystkich miała możliwość poznać. Ale to tylko szkielet. Rusztowanie, na którym poruszane są ważniejsze tematy. Rola kobiety w domu. Rola kościoła w powojennej Hiszpanii. Rola mężczyzny, rola Boga. Jest to skonstruowane genialnie, a zarazem bardzo prosto. I w tym tkwi siła przekazu, bowiem łatwo pojąć tragedię, jaką spotkała Antonię oraz jej rodzinę. Tragedię bycia biednymi, tylko dlatego, że urodzili się na dole drabiny społecznej.
Wspominane są późniejsze czasy, gdy zaczęły zacierać się te różnice i zwykli ludzie mogli się w końcu czegoś dorobić. Nie byli głodni, prześladowani za odmienne poglądy czy przeszłość. Jednak wydarzenia z dzieciństwa odcisnęły na tych ludziach straszliwe piętno, przez co nigdy nie byli oni w pełni wolni. Analfabetyzm, oswojenie się z przemocą, głodem czy wyższością pewnych grup społecznych. Chciałoby się powiedzieć, że to już przeszłość, ze to historia i nigdy nie wróci. Czy aby na pewno? Czy jesteśmy w pełni wolni?
Spójrzmy co dzieje się za wschodnią granicą, jak władza oraz religia niszczą ludzkie życia w imię starego porządku. Starej Wojny. Spójrzmy jak na naszym podwórku w imię Boga oraz "praworządności" przemyca się stare obyczaje. Obyczaje, które mówią - jesteś biedny bo na to zasłużyłeś. Jesteś biedny bo się lenisz. Jesteś biedny bo myślisz inaczej. Bo jesteś kobietą, bo jesteś za słaby.
Jesteś biedny, bo tak chciał Bóg.
Ale on ci wszystko wynagrodzi na tamtym świecie. Tutaj masz znosić niedolę, bo tego wymaga pokuta. Pokuta za Grzech Pierworodny. Brzmi znajomo? Bo dla mnie aż za bardzo. Tak, "Powrót do Edenu" to bardzo ważny komiks. To dzieło potrzebne w dzisiejszych czasach, aby uświadamiało obecne pokolenia, że zagrożenie nadal nie minęło. Ono czai się tuż pod naszym nosem. W osobach ludzi tęskniących za starym porządkiem rzeczy. Za podziałami, gdzie nie wolno pewnym grupom się wychylić. Gdzie przyzwalano na bicie w domu. Gdzie kościół i władza narzucali jak mamy myśleć, co mamy robić i w kogo wierzyć.
O tym właśnie opowiada historia Antonii, ale też o innych sprawach. przyziemnych, codziennych, z pozoru błahych. Mam nadzieję, że kiedyś dożyję czasów, gdzie to o czym piszę Paco Roca, naprawdę okaże się tylko minionym echem przeszłości. Niestety na razie ta przeszłość nadal nas ściga, a my zda się o niej zapominamy. Albo usilnie chcemy zapomnieć. Tymczasem warto sięgać po tego typu lekturę, aby coś sobie przyswoić, wyciągnąć wnioski i zacząć działać, choćby powoli, zmieniając przyszłość na lepsze. Nawet jeśli dla wszechświata to będzie tylko ułamek chwili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz